[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam, że cię obudziłyśmy, Kiciu.Musiałamodprawić pokojówkę, żeby cię tu nie znalazła.Dobrzespałaś?Pokiwałam głową i dopiero wtedy zauważyłam, żeopieram policzek na puchowej poduszce.Usiadłam iprzeciągnęłam się.- Myślałam, że cię nie ma, kiedy wróciłam do pokoju- roześmiała się panienka Elżbieta.- Ale mi napędziłaśstrachu!- Czy Janek i Pedro są bezpieczni? - spytałam, naglezupełnie już przytomnie, odrzucając koc.- Całkowicie.Pedro zaraz po przeszmuglowaniuJanka do pokoju Franciszka wrócił do domu swojego361 pana.Ciekaw był, jak się skończyła wczorajsza awanturaw teatrze.Obiecał, że przyjdzie tu rano i wszystko namopowie.Ucieszyło mnie to.W teatrze na pewno zawrzało, gdyznaleziono półżywego Caleba i odkryto nieobecnośćJanka i moją.Miałam nadzieję, że staruszek odzyskał przytomność,ale bałam się myśleć, co moi opiekunowie sądzą o całymzajściu.Martwią się o mnie czy uważają, że to wszystkomoja wina? Pewnie to drugie, jeżeli głos ma pani Reid.- Nie masz ochoty się wykąpać? - spytała taktowniepanienka Elżbieta.- Kazałam przygotować kąpiel w gar-derobie sąsiadującej z naszym pokojem.Zrobiłam to zmyślą o Jonatanie, ale panie mają pierwszeństwo.Kąpiel? Co za luksus! Nie pamiętałam nawet, kiedyostatni raz brałam kąpiel - normalnie musiała mi wystar-czyć miska ciepłej wody raz na dzień.- Z największą przyjemnością.- Dobrze.W takim razie bądz tak miła i pomóż misię ubrać, a pójdę zakomunikować Franciszkowi, jakimam plan.362 Ubieranie damy okazało się znacznie bardziej skom-plikowane, niż przypuszczałam.Niewprawnie odgrywa-łam rolę pokojówki, polegającą na zapinaniu mnóstwaguzików i wiązaniu sznurówek.Nie zdziwiłam się więc,że panienka Elżbieta zrezygnowała z mojej pomocy przyukładaniu fryzury i uczesała się sama.Na koniec przej-rzała się w lustrze i wygładziła suknię.- Trudno, niech będzie - westchnęła.- Kiedy sięprzygotujesz, przejdz do sąsiedniego pokoju bocznymidrzwiami.Kąpiel powinna już być gotowa.Przypilnuję,żeby Mary nie kręciła się w pobliżu, ale na wszelki wy-padek zamknij drzwi na klucz.Dałam jej parę minut, by załatwiła sprawę z pokojów-ką, a potem cicho otworzyłam drzwi do garderoby.Oknobyło zasłonięte cienką firanką, przez którą przeświecałoporanne słońce.Pośrodku pokoju stała ta sama kadz, któ-rą parę dni wcześniej widziałam w pomywalni.Terazbyła po brzegi wypełniona parującą wodą.Na hebanowejpółce czekał stos lnianych ręczników.Dla mnie, niena-wykłej do przesadnych wygód, było to jak wstąpienie doświątyni czystości: para unosiła się znad wanny niczym363 dym kadzidła palonego na cześć bóstw mydła i wody.Zamknęłam na klucz oboje drzwi, jak mi kazała panienkaElżbieta, i rozebrałam się do naga.Wiedziałam, że tonieskromnie kąpać się bez bielizny, ale nie miałam kom-pletu na zmianę - zresztą kto mógłby mnie tam podej-rzeć? Wreszcie weszłam do wanny i zanurzyłam się poszyję w wodzie.Posiedziałam tak w rozleniwieniu dobry kwadrans, poczym wyszłam i szybko wytarłam ciało ręcznikiem.Wo-da w wannie wyglądała teraz znacznie mniej zachęcają-co: pływały w niej szare mydliny - ale trudno, Janek bę-dzie musiał to jakoś znieść.Przypuszczałam, że jako hra-bia często korzysta z dobrodziejstw wanny, więc dzisiajmiał po prostu pecha, że ja siedziałam w niej pierwsza.Panienka Elżbieta czekała już na mnie w pokoju, gdywróciłam owinięta w wielki biały ręcznik, ściskając wręku nędzny tobołek swoich ubrań.- Pójdę powiedzieć lordowi Jonatanowi, że już możesię kąpać.Za parawanem zostawiłam ci coś do ubrania -dodała.Okazało się, że naszykowała mi kompletny strój:śnieżnobiałą koszulkę, kilka halek i szmaragdową364 suknię, którą wzdragałam się przymierzyć minionegowieczoru.Dzisiaj moje skrupuły ulotniły się jak mgłaporanna przed wstającym słońcem: dla uczczenia czysto-ści bez wahania uległam pokusie i z rewerencją włoży-łam na siebie wszystko po kolei.Najbardziej zaskoczyłymnie jedwabne pończochy: przylegały do nóg tak ciasno,jakby wcale ich nie było - co za odmiana po drapiącychwełnianych pończochach, jakie nosiłam zazwyczaj.- Pomóc ci zapiąć suknię na plecach? - spytała pa-nienka Elżbieta, wchodząc z powrotem do pokoju.- Tak, proszę.Wyszłam zza parawanu i stanęłam z rozłożonymi rę-kami, prezentując się jej w całej nowej krasie.- A nie mówiłam, że będzie ci w niej do twarzy? -rzekła panienka Elżbieta i pociągnęła mnie przed lustrotoaletki.- Skoro z samego rana zmusiłam cię, żebyś byłamoją pokojówką, muszę teraz odegrać tę samą rolę wo-bec ciebie.Spisała się znacznie lepiej niż ja.Na koniec uczesała iułożyła mi wilgotne włosy w fryzurę jak z żurnala.Jesz-cze nigdy nie widziałam siebie tak szykownej.Wygląda-łam prawie jak dama ze szlacheckiego rodu.365 - A teraz musisz mi pomóc z lordem Jonatanem -powiedziała, podkręcając ostatni lok na mojej głowie.-On zaraz tutaj przyjdzie.- Pomóc? W jaki sposób?Zabawa się skończyła i znów trzeba było działać:przypomniałam sobie, że wcale nie jesteśmy tu bezpiecz-ni.- Przebierając go.- Panienka Elżbieta podeszła doszafy w głębi pokoju i wyjęła z niej przygotowaną wcze-śniej stertę ubrań.- Franek załatwił dla lorda Jonatanakoję na statku, który płynie do Ameryki.Czekają tylkona pomyślny wiatr.Mój brat niebawem sprowadzi po-wóz, którym zawieziemy lorda Jonatana do portu.Będziesię musiał ukryć pod pokładem do czasu odpłynięcia.Musimy zadbać o to, żeby po drodze nie został rozpo-znany.Rzuciła ubrania na łóżko.Zobaczyłam obszerną czer-woną aksamitną suknię, gorset, koszulę i inne częścidamskiej garderoby.Czarna peruka sterczała pośród nichjak kocur zwinięty przed kominkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •