[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kosztowało mnie to sporo trudu.Czy teraz rozumiesz, jak bardzo mi na Tobie zależy? Niewiem, dlaczego ucinasz mnie, gdy chcę Ci o tym powiedzieć.Mam nadzieję, że będziemy moglisię zaprzyjaznić.Naprawdę, nie jestem taki okropny.Nawet moja była żona może to potwierdz-ić.Może Ci być głupio, przez ten pomyłkowo do mnie wysłany list.A to było super.Poczułem sięjak kobieta.I chyba się w Tobie zakochałem.Nie jak kobieta.Wiadomość szósta, Niebieski:Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię.Wracam jutro.Wiadomość siódma.Niebieski:Rozumiem, że na razie nie chcesz o tym mówić.Czy jak przeniosę do Ciebie swój komputer,to będę mógł wysyłać Ci czasem coś bardzo miłego? Na przykład planować, co będę z Tobąrobił dziś wieczorem? To takie podniecające! Pozdrowienia dla Tosi, Borysa, Zaraza, Potema,Znajdy i nie wiem, czy nie znalazłaś jeszcze paru zwierząt od wczoraj, więc, jednym słowem, dlawas wszystkich.***Kręci mi się w głowie.Nic nie rozumiem, nic nie rozumiem, nic nie rozumiem.Nalewamsobie koniaku.Potem nalewam sobie ouzo przywiezionego z Cypru.Nie rozumiem!Ależ ze mnie idiotka! Wszystko stracone.Wie, jaka jestem beznadziejna.I kłamię.Ma rację.Zawsze miał rację.Konia mi się chce białego, i nic nie jestem w stanie widzieć poza tym! Niemogę do niego napisać.Nie mogę do niego zadzwonić.Wszystko na nic.To już koniec.Niewybaczy mi takiej głupoty.I jeszcze go obraziłam.I wyrzuciłam.I powiedziałam, że go niekocham.O matko, a to Niebieski! Adamie Niebieski, zrobię ci wigilijnego kurczaka i dam cimilion dzwoneczków, i wszystko& ale nie zadzwonię.159 Przecież nie mogę zadzwonić o czwartej rano.O czwartej rano natomiast mogę napić sięouzo.Jest pyszne.Bardzo, ale to bardzo pyszne.Jak się troszkę człowiek napije ouzo, to możenawet wysłać emaila.O piątej rano udaje mi się zidentyfikować napis na górze:  odpowiedzzwrotna.Eeee tam, trudno, jeszcze jedno maleńkie ouzo i normalnie, jak gdyby nigdy nic,wyślę, ale tylko jedno maleńkie zdanie, które mnie skompromituje na zawsze, on nigdy niewróci, bo to nie jest mężczyzna, który zadaje się z kłamliwymi oszustkami z nadwagą, prob-lemami z hydraulikiem i włosami na piersiach psa, piersiach psa, rzecz jasna.To musi byćbardzo mądre i dobre zdanie:Nie rozpuszczaj się w deszczu.Niebieski Adasiu&O czwartej trzydzieści na ekranie widzę napis:  Gdy wyślesz wiadomość e-mail, zostanieona umieszczona w folderze  Skrzynka nadawcza i będzie wysłana po wybraniu polecenia wyślij i odbierz.Naciskam OK.I troszkę ouzo wypijam.Teraz mam na ekranie podwójnynapis:  W twojej skrzynce nadawczej znajdują się niewysłane wiadomości, czy chcesz je wysłaćteraz?O, tego to ja nie wiem.Nie powinnam ich wysyłać.Wszystko zniszczyłam.Zawsze wszyst-ko niszczę.Dobrze, że Eksio sobie poszedł do Joli.Która nie jest gruba w ogóle.Dobrze zrobił,niegłupi chłopak.Całkiem niegłupi był.Mogę się napić troszkę ouzo.Pachnie anyżkiem i Cyprem.Uwielbiam Cypr.Uwielbiam Niebieskiego.Już zawsze będę go kochać, aż umrę i on się dowiena moim trupie, że go tak kochałam i że byłam taka głupia.Naciskam OK.Telekomunikacja łączy mnie za pierwszym razem.Taka sprytniutka& Bojest piąta rano.Jeszcze tylko łyczek ouzo i mogę zasnąć na zawsze.Bo jutro jest niedziela.Przed niedzielą ouzo nie szkodzi w ogóle&***Boże, dlaczego ktoś tak strasznie głośno dzwoni? O mamo moja, nigdy więcej anyżku, kto todzwoni tak rano? To nie telefon! Zdejmuję nogi z łóżka.Pokój się troszkę waha w lewo i prawo.To domofon.O świcie? W niedzielę? Patrzę na zegarek.Pierwsza.Idę do kuchni.DlaczegoTosia nie może otworzyć i powiedzieć, że umarłam?A, Tosia miała mecz siatkówki o jedenastej.To poszła.Jestem kompletnie pijana.Muszę być kompletnie zalana.A przed furtką widzę białego ko-nia.Jestem pijana, jestem pijana.Chowam się za szafkę.Jeszcze raz patrzę.Na koniu siedziAdam.Uzdę trzyma dziewczyna w toczku, ze szpicrutą w ręku.To omamy.Nie ma białych koni.Są białe myszy.Nigdy w życiu nie tknę alkoholu.Wolniut-ko idę do przedpokoju.Dzwonek.Mam omamy słuchowe.Bo omam wzrokowy nie może dz-wonić domofonem.Wracam do kuchni.Stoją tam we trójkę.Koń biały, przy uzdzie dziewczyna w toczku, on.Trzy omamyNaciskam dzwonek.Wchodzą.Wszyscy troje.Otwieram drzwi.160 Adam zsuwa się z siodła.Pierwszy raz w życiu siedział chyba na koniu.Borys radośniepodskakuje do drzwi, kuli ogon pod siebie i podcina mi nogi, gdy szukam ratunku w panicznejucieczce.Padam na trawę.W koszuli nocnej.O pierwszej w południe.Przy obcej kobiecie.Właściwie ziemia pachnąca anyżkiem wpada troszkę na mnie.Adam podnosi mnie i całuje.Boże, niech mnie nie całuje, nawet jak wymyję zęby osiemdziesiątrazy.Pani z toczkiem się śmieje.Ale ładna! No, to masz tego swojego białego konia.Pani była tak uprzejma, że zgodziła się go nachwilę pożyczyć.Ale to ostatni raz, przysięgam, bardzo dziękuję,  pani się śmieje, chybamyśli, że ma do czynienia z idiotami.Trzymam mocno Adama, niech nie próbuje być uprzejmy dla tej pani, o nie, tak się, cieszę,tak mi się chce pić.Boże, jaka jestem głupia.Koń wychodzi, Borys zaczyna wrzeszczeć, nigdy w życiu nie szczekał tak głośno, muszękoniecznie wypić jakiś soczek, Adam obejmuje mnie w pasie, dobrze, że trochę schudłam, i mówi: Miła dziewczyna, nie?A oczy mu się śmieją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •