[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siadali już do stołu, kiedy drzwi do jadalni otworzyły się i stanęła w nich blondynka spodtamaryszku. Przepraszam za spóznienie, w tej chwili wróciłam z zakupów. To panna Pilar, pielęgniarka.Opiekowała się do końca ojcem.Blondynka wyciągnęła rękę, inspektor poczuł, że jej dłoń jest lekko spocona. Jestem prosto z drogi, przepraszam.Fałsz w jej głosie był dla inspektora Davida tak wyczuwalny, jak fałsz w głosie byłejżony Helen, kiedy mówiła, że jedzie do chorej matki, a jechała wiadomo gdzie.Dziwił się, że nikt oprócz niego tego nie zauważył.Rozglądał się ostrożnie po zebranych.Każdy z nich mógł być mordercą.Ale dlaczego tak bardzo nie chce, żeby mordercą okazała sięciemnowłosa Diana? Ona najwięcej zyskuje na śmierci Johna.Miała pół roku, żeby pogodzić sięz ukochanym.Głos panny Pilar przywołał do porządku rozbiegane myśli inspektora Davida. Czy pan mnie słucha, panie inspektorze? Ja wiem, kto zabił pana Wathe a.III.PANNA PILAR, PIELGNIARKA MILIONERAJOHNA WATHE AW ciszy, która zapadła po słowach panny Pilar, brzęk tłuczonego kieliszka zabrzmiał jakstrzał armatni.Inspektor spojrzał na Krisa.Był czerwony jak burak, rozlane wino rozlało się pośnieżnobiałym obrusie niby krew.Kris stał nad stołem. Zabraniam pani tak mówić!  krzyknął. Nie ma pani żadnych dowodów!Panna Pilar pochylita głowę, a kiedy ją podniosła, w jej oczach błyszczały prawdziwe łzy.Inspektora przeszedł dreszcz.Jak w oczach jego żony, kiedy przysięgała, że go kocha, że była u przyjaciółki, a była wiadomo gdzie. Muszę powiedzieć prawdę! Pan John nie zasługiwał na taki koniec! To pani! Umalowany na złoto paznokieć skierowany był prosto na osobę siedzącą po przeciwnej stroniestołu. Wiem, że to pani! Słyszałam pani kłótnię z panem Johnem, prosił panią o coś, a panikrzyczała  mogłabym cię zabić.Inspektor patrzył na dłoń pielęgniarki.Kątem oka jednak obserwował to, co działo sięmiędzy Peterem a Dianą.Szybkie spojrzenie  porozumiewawcze spojrzenie  oto co dojrzał.Poza tym? Ulga? Niepokój? Niepokój Diany obudził na dobre jego martwe serce.Dlaczego onasię niepokoi? Co ma na sumieniu?Paznokieć panny Pilar wisiał w powietrzu naprzeciwko twarzy Kathy.Kris położył rękęna ramieniu żony. To nie ona! Nie ona! To nie moja żona, inspektorze, proszę mi wierzyć! Ha!  Twarz Pilar wykrzywiła się w grymasie złości. Proszę zapytać, czy nierozmawiała ze mną o środkach nasercowych? Czy nie pytała pani w piątek, jaka dawkawystarczy, żeby serce przestało bić? To, co pomaga, może również szkodzić! Ale ja nie mogęmilczeć, nie mogę!  Panna Pilar rozszlochała się. Pan John był dla mnie taki dobry.Diana spuściła głowę i przez moment inspektor David mógł patrzyć na prosty przedziałekdzielący jej włosy na dwie części.Nie wiadomo dlaczego wzbudziło to w nim dawnozapomnianą tkliwość, a anielskie chóry w uszach zabrzmiały jeszcze głośniej.Odgłos odsuwanego krzesła był zbyt głośny jak na to kulturalne towarzystwo.Krispodniósł się i powiedział: Panie inspektorze, panna Pilar nie wie, co mówi.Oczywiście środki nasercowe byłycały czas w naszym domu, teść je zażywał regularnie, wszyscy jesteśmy pod wrażeniem tego, cosię stało, ale doprawdy, moja żona akurat nie miała z tym nic wspólnego!Krisowi trzęsły się ręce, kiedy podnosił serwetkę, żeby otrzeć kąciki ust.Kathy trwałanieporuszona.Kłamie  pomyślał inspektor, tak jak kłamała Helen, kiedy mówiła, że wszystkomiędzy nimi w porządku. Panie inspektorze, ja wiem, gdzie pani Kathy schowała te środki! Widziałam, jakwynosiła je z pokoju starszego pana! Maleńka buteleczka z żółtym napisem, na mój widokspeszyła się, to było dwa dni po rozmowie, na temat szkodliwości tabletek! Niech pani sięprzyzna! Zresztą Kris wie, gdzie to schowała, bo sam mi o tym powiedział! Fiolka z żółtym napisem spoczywała w torbie inspektora na górze, w jego pokoju.Również notes z notatkami, które inspektor zdążył zrobić przed wyjazdem.Również wynikisekcji i inne dokumenty.Kathy podniosła dumnie miodowy kok i spojrzała prosto w oczy inspektora. Panna Pilar nie kłamie.To ja podałam ojcu śmiertelną dawkę leku.Prosił o to.Niechciał już żyć.Guz mózgu, który ujawnił się trzy miesiące temu, zabijałby go po trochu.Wyłączałby funkcje ciała.Nie mogłam na to pozwolić.Jestem gotowa ponieść konsekwencjeswojego czynu! Mamo!  krzyknęła Diana.Za szybko, za głośno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •