[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Blake natychmiastprzestał składać ręczniki, corobił zle, ale nie chciałam zwracać mu uwagi. Cześć, Sid.To Blake.Blake, mówiłam ci o Sidzie, naszymdeweloperze.Blake wyraznie się uspokoił, a mięśnie jego szczęki się rozluzniły.Dlaczego rościł sobie prawa domojego mieszkania? Sid łatwo się denerwował, nie chciałam, żebyBlake już pierwszego dnia wprawiłgo w zły nastrój. Pewnie. Podszedł i podał dłoń Sidowi. Miło cię poznać.Sid był od Blake a sporo wyższy, ale miał ze dwa razy cieńsze ręce.Pod względem wyglądui temperamentu nie mogli bardziej się różnić. I nawzajem.A ty jesteś& ? Sąsiadem Eriki odpowiedział Blake.Poczułam lekkie rozczarowanie.Jakiej odpowiedzi się spodziewałam? W takim razie jesteś i moim sąsiadem. Sid zsunął z ramionogromny plecak.Napięte mięśnie szczęki Blake a sprawiły, że zaczęłam kwestionowaćgenialność swojego planu. Super powiedział tylko.Podeszłam szybko, chcąc zneutralizować sytuację, którą Sidnieświadomie stworzył. Sid zatrzyma się u mnie, dopóki nie rozwiążemy kwestii finansowej.W tym tygodniu zamykająakademiki. Jasne. Blake przeczesał włosy palcami.Postanowiłam, że pózniej powiem Sidowi o powiązaniu Blake a zAngelcomem.Musiałam ustawićsprzęty kuchenne, zrobić kolację, a potem w niej uczestniczyć.Pokazałam Sidowi jego pokój.Był tam tylko nadmuchiwany materac ipościel.Musiał się tymzadowolić, dopóki nie sprawimy sobie prawdziwych mebli.Sidowi tonie przeszkadzało, zabrałam sięwięc do przyrządzania kolacji.Nie zauważyłam, kiedy Blake stanął zamną.Odwrócił mnie do siebie. Nic nie wspomniałaś o współlokatorze.Powiedział to tak niskim i poważnym głosem, że serce zaczęło walićmi jak szalone.Był na mnie zły?Nie potrafiłam tego określić, ale czułam się jak dziecko, które zarazzostanie ukarane.Zaproszenie Sida do mojego mieszkania było pochopną decyzją.Wiedziałam, jak żył, zwykle wśródstert opakowań po ciastkach, co mnie nieco martwiło.Ale szczerzemówiąc, nie byłam gotowamieszkać w pojedynkę, mogłam więc wykorzystać jego obecność jakoodstraszacza, co niestety terazjeszcze nie działało.Z trudem przełknęłam ślinę i powiedziałam: Ty też nie byłeś ze mną do końca szczery.Nie wiem, czego sięspodziewałeś. To pewna komplikacja.Będziemy musieli jakoś sobie z niąporadzić? Tak? Po prostu możemy spędzać więcej czasu na górze.Stanął między moimi nogami i jednym płynnym ruchem uniósł udemmoje kolano.Zaparło midech w piersi.Chwyciłam się blatu, do którego mnie przyparł.Wycisnął na mojej szyi gorącypocałunek, a potem lekko złapał zębami płatek ucha.Gwałtownie wciągnęłam powietrze i mocno złapałam się krawędziblatu.Zacisnęłam oczy, starającsię przypomnieć sobie wszystkie powody, dla których nie powinnamulegać Blake owi.Postawićwyrazną granicę.Z jednej strony rozpaczliwie go pragnęłam, alejakimś cudem udawało mi sięwykrzesać z siebie dość silnej woli, by mu się oprzeć.Teraz jednakznalezliśmy się po drugiej stronietej linii, gdzie byłam całkowicie zdana na jego łaskę, bezradna wobecjego determinacji, by mnieposiąść.Wsunął dłonie pod moją bluzkę i pogłaskał mnie po gołych plecach,wstrząsnął mną dreszcz.Mojesutki stwardniały i otarły się o jego tors, kiedy wygięłam ciało w łuk. Pragnę cię, Erico.Dzisiaj w nocy. Przycisnął do mnie dowódswojego pożądania.Zanim zdążyłam odmówić, jego usta znalazły się na moich, niweczącwszelkie próby odtrącenia go.Pocałował mnie mocno i głęboko, ssąc i liżąc mnie z ekscytacją, którąjuż zdążyłam poznać.W końcupuściłam się blatu i wczepiłam palce w jego włosy, przyciągając gojeszcze bardziej.Na chwilę cofnąłgłowę, żeby zaczerpnąć powietrza, a wtedy chwyciłam go mocno,chcąc znowu go poczuć.Ręce Blake a powędrowały pod moją spódnicę.Płonęliśmy zpożądania, kiedy ze swojej sypialniwyszedł Sid.Na nasz widok stanął jak wryty.Zastygłam, przerażona tym, że ktoś przyłapał nas na gorącymuczynku.Blake nie zobaczył Sida, alepowoli wycofał dłonie.Uśmiechnął się do mnie lekko, dając znać, żewszystko poszło zgodnie z jegoplanem.Poprawił na sobie ubranie, odwrócił się i zajął czymś przyblacie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]