[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najbardziej obawiał się zarzutów, że tylko przypadek pozwolił mu wejść na listę republikanów, ale nie stawiano ich zbyt często.Wiedział jednak, że w znacznym stopniu wynika to z zajęcia się dziennikarzy narastającą falą zabójstw politycznych.Razem z żoną zszedł ze sceny i ruszył wzdłuż szpaleru kilkudziesięciu agentów służb specjalnych powstrzymujących rozgorączkowane tłumy.Machał ręką do ludzi, chociaż przeszkadzała mu w tym ciężka kamizelka kuloodporna.Na tyłach Fein podbiegł do niego, chwycił go za ramiona i wykrzyknął:- Wspaniale! Nie mogło być lepiej!Gordon przyjął tę pochwałę z zadowoleniem.Raz za razem Fein udowadniał, że jest doskonałym fachowcem.Po każdym przedwyborczym wystąpieniu siadał wraz z nim i Darylem, żeby obejrzeć nagrane na kasecie wideo spotkanie.Zgodnie z jego zapowiedziami media poświęcały dużo miejsca przemówieniom Davisa.Bardzo więc przydały się udzielane od początku lekcje gestykulacji i intonacji; w każdym razie kampania Gordona w niczym nie różniła się od innych.Sprawiało mu to satysfakcję, a szczególną dumą napawało wrażenie profesjonalizmu, jakie roztaczał wokół siebie.Z hali zlotu związkowców wyszli tylnymi drzwiami.Do samochodu mieli blisko, ale dziennikarze stłoczeni za kordonem policyjnym zdążyli wykrzyczeć chyba ze sto pytań.Fein trzymał rękę na ramieniu Gordona i lekko popychał go do przodu.- Senatorze Davis! Czy to prawda, że w college'u palił pan trawkę?! Obiektywy kilkunastu kamer skierowały się na niego.- Zgadza się, paliłem - odparł śmiało Gordon.Po chwili wahania drugi reporter spytał:- I zaciągał się pan?Rozległy się gromkie śmiechy.Fein szybko zdjął rękę z jego ramienia.- Następne pytanie - rzucił szybko Davis.To także zostało przyjęte śmiechem.- Program republikanów jest bardzo konserwatywny, ale pan zajmuje umiarkowane stanowisko.Nazwałby pan siebie liberałem czy konserwatystą?- To puste stereotypy - szepnął mu ponad ramieniem Fein.- Jestem konserwatystą w sprawach ekonomii i bezpieczeństwa narodowego - odparł Davis - ale liberałem w wielu kwestiach społecznych.- Chciałbym nawiązać do artykułu, który opublikował pan w “Dartmouth Review”.Krytykował pan w nim rządy silnej ręki i dyskryminację mniejszości.Czy dziś również uważa pan, że, cytuję: “Czarnej klasie średniej i wyższej rzuca się tylko ochłapy, nie doceniając ciężkiej, uczciwej pracy czarnych studentów i biznesmenów oraz poddając w wątpliwość środki, dzięki którym osiągnęli sukces”?W tej sprawie Fein nie mógł mu pomóc, zresztą coś podpowiadało Gordonowi, że wcale nie potrzebuje pomocy.W końcu było to zwykłe pytanie, na które mógł bez trudu odpowiedzieć.Ale w miarę jak stawał się osobą publiczną, coraz częściej na każdym kroku wietrzył pułapki.- Nie pamiętam, co dokładnie napisałem w tym artykule.Fein minął go i otworzył drzwi limuzyny.- Czy ma pan także zastrzeżenia do innych swobód obywatelskich? -padło za jego plecami.Drzwi zamknęły się za nim, wreszcie otoczyła go cisza.Fein i Daryl zajęli miejsca naprzeciwko niego.Kierowca zaczął się powoli przeciskać przez tłum dziennikarzy.- Myślałem, że naprawdę jesteś fachowcem od kontaktów z mediami - mruknął Daryl do Feina - specjalistą, który nigdy nie dopuści, aby zdarzenia wymknęły się spod kontroli.- Davis zmarszczył brwi.Nie dopuszczał do siebie myśli, że Fein mógłby mu cokolwiek dyktować.- Wiesz, Gordon, że Arthur wcześniej był w Pepsico dyrektorem odpowiedzialnym za marketing? Zanim zaczął sprzedawać ludzi, sprzedawał wodę sodową.- Co jeszcze należałoby poprawić? - zwrócił się Gordon do Feina, ignorując Daryla, który natychmiast umilkł.Arthur wzruszył ramionami.- Jesteś skomplikowanym przypadkiem.Zwykle dla kandydata na wiceprezydenta zakładamy uproszczony wizerunek.Ludzie są zasypywani tysiącami informacji, a więc podsuwamy im solidną, przejrzystą osobowość w dolnej części kuponu, żeby niepotrzebnie nie obciążać elektoratu zbędnymi szczegółami.- Jezu! Gordon! - syknął Daryl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]