[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwalamznowu się objuczyć i zaczynam ponownie wspinać się na tę lodową górę.Jestcała biała i przepięknie kulista.Gdybym tylko dostał się na różowy wierzchołek,pozwolono by mi spać, a tylko tego potrzebuję.Nie osiągnę jednak szczytu.jestem bez rąk, bez nóg, bez niczego.Na górze wybucha pożar lasu.Znieg nie taje, ale czuję, jak obmywają mniefale gorąca, gdy wpinam się z mozołem coraz wyżej.Starszy sierżant, pochyla-jąc się nade mną, wrzeszczy: Obudz się.obudz się.obudz się. Zaledwiemnie obudzono, znów kazano mi zasnąć.Z tego, co działo się pózniej, mam dosyćmgliste wspomnienia.Część tego czasu spędziłem na wibrującym stole, otoczo-ny reflektorami i tłumkiem ludzi.Kiedy całkiem się obudziłem, leżałem w szpi-talnym łóżku i czułbym się prawie dobrze, gdyby nie dziwne uczucie, podobnetrochę do stanu wznoszenia się, którego człowiek często doświadcza po tureckiejłazni.Miałem znowu ręce i nogi.Nikt nie chciał jednak ze mną rozmawiać i ile-kroć kogoś o coś pytałem, pielęgniarka zatykała mi usta.Często robiono mi ma-saże, a któregoś dnia rano poczułem się zupełnie dobrze i zaraz po przebudzeniuwstałem z łóżka.Miałem lekkie zawroty głowy, lecz poza tym nic nie dokuczało.Wiedziałem już, kim jestem i w jaki sposób dostałem się do hibernatora, uświa-domiłem sobie również, że moje koszmarne przeżycia były tylko snem.Wiedziałem też, komu zawdzięczam to wszystko.Jeżeli nawet Belle usiłowa-ła wymóc na mnie, gdy byłem pod wpływem narkotyku, żebym żadnego z jejświństw nie pamiętał, teraz jej czary przestały działać.Winą można było obar-czać albo niedoświadczoną hipnotyzerkę, albo trzydziestoletni sen, który wyma-zał wszystko z mojej pamięci.Pewnych szczegółów nie pamiętałem dokładnie,lecz w pełni zdawałem sobie sprawę z tego, jaki numer mi wycięli.A jednak nieczułem specjalnie wielkiej wściekłości.Co prawda, stało się to dopiero wczo-raj , gdyż sen oddziela jeden dzień od drugiego.Ale w moim wypadku letargtrwał trzydzieści lat.To, co odbierałem jako całkowicie subiektywne, było trudnedo precyzyjnego zdefiniowania, bo chociaż pamiętałem dokładnie wczorajszewydarzenia, przyjmowałem je jak bardzo odległą przeszłość.Czy widzieliście w telewizji podwójne ujęcie gracza baseballu, który w jed-nym kadrze przygotowuje się do uderzenia piłki, a drugie ujęcie przedstawia gow chwili, gdy całkowicie zasłania boisko i z trudem mieści się na ekranie?63Coś podobnego działo się ze mną.moje świadome wspomnienia działałyna zasadzie ujęcia na pierwszym planie, ale reakcje emocjonalne odnosiły się doczegoś odległego w czasie i przestrzeni.Oczywiście, miałem zamiar odszukać Belle i Milesa, i przerobić ich na karmędla kotów, ale na razie nie było pośpiechu.Wystarczy, że zajmę się tym za kilkamiesięcy teraz muszę poznać rok 2000.Ale a propos kotów, gdzie podział się Pit? Powinien tu gdzieś być.jeżelinaturalnie biedaczek przeżył tak długi sen.W tym momencie i ani o chwilę pózniej przypomniałem sobie, że mojestarannie przygotowane plany wspólnej hibernacji wzięły w łeb.Wyciągnąłem Belle i Milesa z przegródki ad acta i przesunąłem na pozycję aktualne.Więc oni próbowali zabić mojego kota, taak?To było coś gorszego niż zwykłe morderstwo: wygnali Pita, żeby zdziczał.żeby spędził resztę swych dni na poniewierce, przemykając po bocznych ulicz-kach, grzebiąc w śmietnikach w poszukiwaniu odpadków, żeby został z nie-go szkielet o wystających żebrach, a jego dobroduszny charakter przemienił sięw trwałą nieufność i nienawiść do wszystkich dwunożnych istot.Zostawili go, by umarł z pewnością już od dawna nie żyje zostawili go,by umarł w przekonaniu, że nawet ja go opuściłem.Za to będą musieli mi zapłacić jeżeli jeszcze żyją.Miałem nadzieję, żetak, i że będę mógł się zemścić za ich podłość.Tego nie można puścić płazem!Uświadomiłem sobie, że stoję w piżamie obok łóżka, trzymając się poręczy,by zachować równowagę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]