[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wy, dzieciaki, nawet nie podejrzewacie, jak wam dobrze.”Sprawiliśmy sobie telefon jako jedna z ostatnich zamożnych rodzin; kiedy się wślubiłem, była to jeszcze nowość.Zamożność zawdzięczaliśmy temu, że nigdy nie kupowaliśmy niczego, co można było wyprodukować na farmie.Mama nie lubiła telefonów, bo opłaty na rzecz Spółdzielni Telekomunikacyjnej Luna City w sporym procencie przechodzą na konto Zarządu.Nigdy nie mogła zrozumieć, dlaczego (“Skoro tak dobrze znasz się na tych sprawach, Manuelu kochany”) nie możemy kraść usług telefonicznych równie łatwo, jak kombinujemy elektryczność.Nie interesowało jej, że aparat telefoniczny stanowi część systemu zawiadującego, do którego musi być wpasowany.W końcu udało mi się ukraść i to.Z nielegalnym telefonem sęk jest w tym, jak przyjmować rozmowy z zewnątrz.Skoro telefon nie jest zarejestrowany, to nawet jeśli podamy numer osobom, które mają się z nami kontaktować, sam system zawiadujący nie będzie o nim wiedział; nie będzie miał sygnału, którym możemy zezwolić mu na połączenie rozmówcy z nami.Gdy Mike przystąpił do spisku, skończyły się nasze kłopoty z łącznością.Większość potrzebnych części miałem w warsztacie, resztę kupiłem albo skombinowałem.Przeborowałem cieniutki kanalik od warsztatu do kabiny telefonicznej i drugi do pokoju Wyoh - laserowe wiertło skolimowane do średnicy ołówka szybko tnie metrowej grubości dziewiczą skałę.Rozebrałem nasz oficjalny telefon, zamonotowałem w jego wnęce radiowe łącze do linii i zakamuflowałem je.Potem wystarczyły tylko stereofoniczne mikrofony i głośnik, ukryte w pokoju Wyoh, to samo w moim, i mały obwód, który zmieniał częstotliwość na linii telefonicznej Davisów na nadsłyszalną i przestrajał sygnały z zewnątrz na słyszalne.Jedyna trudność polegała na tym, jak zrobić to niepostrzeżenie, a tym zajęła się Mama.Cała reszta to już była działka Mike’a.Nie potrzebował żadnych układów łączących; od tej pory posługiwałem się MYCROFTem-XXX tylko wtedy, gdy dzwoniłem z jakiegoś innego telefonu.Mike bez przerwy nadsłuchiwał w warsztacie i w pokoju Wyoh; jeśli słyszał, że mój albo jej głos mówi “Mike”, to odpowiadał, ale nie na obce głosy.Dźwięki głosów są dla niego równie zindywidualizowane, co odciski palców; nigdy się nie mylił.Drobne udoskonalenia - założyłem dźwiękoszczelne obicie na drzwi Wyoh, na drzwiach warsztatu już takie było, przełączniki do wyłączania obu aparatów, u mnie sygnalizatory jej obecności w pokoju i tego, czy jej drzwi są zamknięte i vice versa.Dzięki temu wszystkiemu Wyoh i ja mogliśmy bezpiecznie rozmawiać z Mikem albo ze sobą, albo i organizować dyskusje z udziałem Mike’a, Wyoh, Profesora i moim.Mike dzwonił do Profesora, do jego aktualnego miejsca pobytu; Profesor włączał się do rozmowy albo dzwonił do nas z jakiegoś bardziej intymnego lokalu.Czasami trzeba było odszukać Wyoh albo mnie.Wszyscy zawsze meldowaliśmy o każdym ruchu Mike’owi.Choć mój piracki telefon nie miał klawiatury, to mogłem połączyć się z niego z każdym numerem w Lunie - wystarczyło poprosić Mike o “Sherlocka” - nie musiałem podawać numeru, Mike miał wszystkie spisy i mógł znaleźć numer szybciej niż ja.Żywy i sprzymierzony z nami system zawiadujący siecią telefoniczną zaczynał objawiać nam swe nieskończone możliwości.Poprosiłem Mike’a o jeszcze jeden pusty numer i podałem go Mamie na wypadek, gdyby musiała się ze mną skontaktować.Nadal myślała, że Mike to człowiek i zaprzyjaźniła się z nim przez telefon.Tak jak i reszta rodziny.Pewnego dnia, gdy wróciłem do domu, Sidris powiedziała:- Mannie, kochanie, dzwonił twój przyjaciel, ten z miłym głosem.Mike Holmes.Prosił, żebyś do niego zadzwonił.- Dziękuję, kotku.Zaraz zadzwonię.- Może byś zaprosił go kiedyś na kolację, Man? Jest bardzo sympatyczny.Powiedziałem jej, że gospodin Holmes cierpi na cuchnący oddech, jest cały obrośnięty szorstkimi kudłami i nie znosi kobiet.Zaklęła brzydko, bo Mamy akurat nie było w pobliżu.- Boisz się pokazać mi go.Boisz się, że wniosę o jego wślubienie.- Przytuliłem ją i oświadczyłem, że ma absolutną rację.Opowiedziałem o tym Mike’owi i Profesorowi.Od tej pory Mike jeszcze bezczelniej flirtował z moimi kobietami; Profesor zaczął nad czymś rozmyślać.Uczyłem się metod konspiracji i powoli zacząłem zgadzać się z opinią Profesora, że rewolucja to sztuka.Nie zapominałem o prognozie Mike’a, że Lunie zostało tylko siedem lat do katastrofy (nigdy w nią nie wątpiłem).Ale nie zastanawiałem się nad nią, za bardzo byłem zajęty fascynującymi, finezyjnymi drobiazgami.Profesor wytłumaczył nam, jak poważnymi sprawami są dla konspiracji łączność i bezpieczeństwo i pokazał nam sprzeczność pomiędzy nimi - im łatwiejsza łączność, tym bardziej zagrożone bezpieczeństwo; zbyt skuteczne środki ostrożności mogą sparaliżować organizację.Wyjaśnił nam, że system komórkowy stanowi kompromis.Zgodziłem się na system komórkowy, gdyż musieliśmy zminimalizować straty spowodowane przez szpiegów.Nawet Wyoh, kiedy dowiedziała się, jak przeżarte przez kapusiów było stare podziemie, przyznała, że organizacja niezdecentralizowana jest do niczego.Ale nie podobała mi się toporna organizacja łączności w systemie komórkowym; jak u pradawnych terrańskich dinozaurów, wiadomości zbyt długo wędrowały w nim od głowy do ogona albo z powrotem.Więc pogadałem o tym z Mikiem.Zrezygnowaliśmy z wieloogniwowych kanałów, o których opowiadałem Profesorowi.Pozostaliśmy przy układzie komórkowym, lecz bezpieczeństwo i łączność zorganizowaliśmy w oparciu o cudowne możliwości naszego myślaka pierwsza klasa.Łączność: Przyjmujemy trójkowe drzewo pseudonimów partyjnych:Przewodniczący: gospodin Adam Selene (Mike);Komórka egzekutywna: Bork (ja), Betty (Wyoh), Bili (Profesor);Komórka Borka: Cassie (Mama), Colin, Chang;Komórka Betty: Calvin (Greg), Cecilia (Sidris), Clayton;Komórka Billa: Cornwall (Finn Nielsen), Carolyn, Cotter- i tak dalej.W siódmym ogniwie George ma pod sobą Herberta, Henry’ego i Hallie.Na tym poziomie potrzeba 2187 imion na “H” - ale to już zadanie dla cwanego komputera, który wypisze je albo wymyśli.Każdy rekrut otrzymuje pseudonim partyjny i awaryjny numer telefonu.Wiadomości nie muszą wędrować przez niezliczone ogniwa, gdyż jest to numer “Adama Selene” - Mike’a.Bezpieczeństwo: oparte na dwóch zasadach - żadnemu człowiekowi nie można w niczym zaufać, ale Mike’owi można zaufać we wszystkim.Pierwsza zasada jest okrutna, ale oczywista.Narkotykami i innymi nieapetycznymi metodami można złamać każdego człowieka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •