[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem, kiedy pochylił się naciągając ją i zaczął silnie, szybko strzepywać lewą ręką o udo, spostrzegł, że linka podnosi się z wolna.- Wypływa - powiedział.- No, chodź, rybo.Proszę cię, chodź!Linka podnosiła się wolno i nieprzerwanie, a potem powierzchnia oceanu wzdęła się przed łodzią i marlin wypłynął.Wynurzał się bez końca, a woda spływała strumieniami z jego boków.Lśnił w słońcu, głowa i grzbiet były ciemnofioletowe, a w świetle widniały pasy na jego ciele, szerokie, jasnolawendowego koloru.Miecz miał długi jak pałka baseballowa, spiczasty jak rapier; wypłynął z wody na całą długość, następnie pogrążył się znowu niby nurek, a stary ujrzał, jak znika ogromna kosa jego ogona, po czym linka zaczęła wylatywać za burtę.- Jest o dwie stopy dłuższy od łodzi - powiedział stary.Linka sunęła szybko, lecz równo; ryba nie była spłoszona.Stary próbował oburącz przytrzymać linkę, uważając, żeby nie przekroczyć granicy jej wytrzymałości.Wiedział, że jeśli stałym naciskiem nie zmusi ryby do zwolnienia, marlin wybierze mu całą linkę i wreszcie ją urwie.„Wielka z niego sztuka i muszę go jakoś zmóc - pomyślał.- Nie wolno dać mu poznać jego własnej mocy ani tego, co mógłby zrobić, gdyby się rzucił do ucieczki.Na jego miejscu zebrałbym teraz wszystkie siły i gnał, póki się coś nie urwie.Ale, Bogu dzięki, ryby nie są tak mądre jak ci, co je zabijają, chociaż są szlachetniejsze i zręczniejsze”.Stary widział już wiele dużych ryb.Widywał sztuki, które ważyły ponad tysiąc funtów, i złowił w swoim życiu dwie takich rozmiarów, ale nie zrobił tego w pojedynkę.Teraz, samotny, daleko od lądu, trzymał na haku największą rybę, jaką kiedykolwiek oglądał, większą od wszystkich, o jakich słyszał, a jego lewa ręka była nadal skurczona niczym zaciśnięte szpony orła.„Przecież się jednak rozkurczy - myślał.- Z pewnością się rozkurczy, żeby pomóc prawej.Trzy rzeczy są siostrami: ryba i moje dwie ręce.Musi się rozkurczyć.To jej niegodne, żeby była drętwa”.Marlin zwolnił znowu i płynął swoim zwykłym tempem.„Ciekawe, dlaczego wyskoczył - pomyślał stary.- Zupełnie jakby chciał mi pokazać, jaki jest wielki.Teraz już wiem w każdym razie.Chciałbym, żeby zobaczył, co ze mnie za człowiek.Ale znów wtedy zauważyłby, że mam kurcz w ręce.Niech myśli, że jestem sprawniejszy, niż jestem, to będę taki.Chciałbym być na jego miejscu i mieć to wszystko, co on ma przeciwko tylko mojej woli i rozumowi”.Oparł się wygodnie o deski i przyjmował swoje cierpienie w miarę, jak przychodziło; ryba płynęła równo, a łódka posuwała się wolno po ciemnej wodzie.Nadlatujący ze wschodu wiatr wzdął lekko morze, a w południe kurcz puścił lewą rękę starego.- Złe mam nowiny dla ciebie, rybo - powiedział stary i przeniósł linkę na worek, który okrywał mu ramiona.Było mu wygodnie, ale cierpiał, choć nie przyznawał się do cierpienia.- Nie jestem religijny - powiedział - ale odmówię dziesięć Ojcze nasz i dziesięć Zdrowaś Mario, żeby złapać tę rybę, i przyrzekam odprawić pielgrzymkę do Najświętszej Panny z Cobre, jeżeli mi się uda.To obiecane.Zaczął mechanicznie odmawiać modlitwy.Chwilami ogarniało go takie znużenie, że nie mógł sobie przypomnieć słów, i wtedy mówił je prędko, ażeby wyszły automatycznie.„Zdrowaśki łatwiejsze są do odmawiania niż ojczenasze” - pomyślał.- Zdrowaś Mario, łaskiś pełna, Pan z Tobą.Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus.Święta Mario, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej.Amen.- A potem dodał: - Najświętsza Panienko, pomódl się o śmierć tej ryby.Choć taka jest wspaniała.Zmówiwszy modlitwy, poczuł się znacznie lepiej, chociaż cierpiał dokładnie tak samo, a może nawet trochę więcej niż przedtem; oparł się o deski dziobu i zaczął mechanicznie przebierać palcami lewej ręki.Słońce było gorące, chociaż bryza wzmagała się lekko.- Lepiej założyć z powrotem przynętę na tę małą linkę na rufie - powiedział.- Jeżeli ryba postanowi przetrzymać następną noc, będę musiał znowu coś zjeść, a wody jest mało w butelce.Nie myślę, żebym mógł tutaj złapać cokolwiek prócz delfina.Ale jeżeli go zjem na świeżo, nie będzie taki zły.Chciałbym, żeby mi się dzisiaj wieczorem trafiła latająca ryba.Tylko że nie ma światła, aby ją zwabić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •