[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to dlamnie gorzkie zwycięstwo.Pamiętałam tę uprzejmą, dystyngowaną damę składającąnam kondolencje z powodu śmierci Andrei w dniu pogrzebu.Na szczęście udało mi się uciec do windy, zanim dziennikarze zdążyli mnie rozpo-znać i powiązać moją osobę z sensacyjnym wydarzeniem.Pani Stroebel czekała już na mnie w korytarzu.Razem weszłyśmy do pokoju Pauliego.Jego opatrunki były znacznie mniejsze.Miał przytomne oczy, a uśmiech ciepły i miły. Ellie, mój przyjacielu  powiedział. Mogę na ciebie liczyć. Pewnie, że możesz. Chcę iść do domu.Męczy mnie pobyt tutaj. To dobry znak, Paulie. Chcę wrócić do pracy.Czy dużo ludzi jadło lunch, kiedy wychodziłaś, mamo? Całkiem spora grupa  zapewniła go łagodnie pani Stroebel, z uśmiechem zado-wolenia. Nie powinnaś tu siedzieć tyle czasu, mamo. Nie będę musiała.Wkrótce wrócisz do domu. Spojrzała na mnie. Mamymały pokoik przy kuchni w sklepie.Greta wstawiła tam kanapę i telewizor.Paulie możewięc być z nami, w miarę swoich sił pomagać w kuchni, a w przerwach odpoczywać. Wspaniale  powiedziałam. A teraz, Paulie, wyjaśnij nam, co cię niepokoi w związku z łańcuszkiem, któryznalazłeś w samochodzie Roba Westerfielda  zachęciła go matka.Nie miałam pojęcia, czego oczekiwać. Znalazłem łańcuszek i dałem go Robowi  odrzekł Paulie wolno. Mówiłem cio tym, Ellie.190  Tak. Aańcuszek był zerwany. To też mi mówiłeś, Paulie. Rob dał mi dziesięć dolarów napiwku, a ja schowałem je razem z pieniędzmi, któ-re oszczędzałem na prezent na twoje pięćdziesiąte urodziny, mamo. To prawda, Paulie.To było w maju, sześć miesięcy przed śmiercią Andrei. To prawda.A łańcuszek był złoty, z wisiorkiem w kształcie serca i z pięknymi błę-kitnymi kamieniami. Tak  potwierdziłam, próbując go zachęcić. Zobaczyłem, że Andrea go nosi, poszedłem za nią do garażu i zobaczyłem, jakRob wchodzi tam również.Pózniej powiedziałem jej, że ojciec będzie się na nią gnie-wał, a potem poprosiłem ją, żeby poszła ze mną na tańce. Dokładnie to samo mówiłeś wcześniej, Paulie.Tak właśnie było, prawda? Tak, ale coś się nie zgadza.Powiedziałaś coś, Ellie, co się nie zgadza. Niech pomyślę. Spróbowałam zrekonstruować naszą pierwszą rozmowę, naj-lepiej jak potrafiłam. Jedyne, co pamiętam, o czym teraz nie wspomniałeś, to że za-uważyłam wtedy, iż Rob nawet nie kupił Andrei nowego łańcuszka.Kazał wygrawero-wać inicjały ich imion.Rob i Andrea, na łańcuszku, który prawdopodobnie jakaś innadziewczyna zgubiła w jego samochodzie.Paulie się uśmiechnął. Właśnie to, Ellie.To właśnie chciałem sobie przypomnieć.Rob nie kazał wygrawe-rować inicjałów na łańcuszku.One już tam były, kiedy znalazłem łańcuszek. Paulie, to niemożliwe.Wiem, że Andrea nie spotykała się z Robem przed paz-dziernikiem.Aańcuszek znalazłeś w maju.Na jego twarzy pojawił się uparty grymas. Ellie, pamiętam, jestem pewien.Widziałem je.Inicjały już były na łańcuszku.I nie R i  A , tylko  A i  R. A.R. wygrawerowane bardzo ładnym pismem. 43Opuściłam szpital z poczuciem, że wydarzenia wymykają mi się spod kontro-li.Relacja Alfiego i szkic, które zamieściłam na swojej stronie internetowej, najwyraz-niej wywarły pożądany efekt: Rob Westerfield został wykluczony z testamentu babki.Zmieniając swą ostatnią wolę, pani Westerfield niemal powiedziała wprost:  Uważam,że jedyny wnuk zaplanował zamach na moje życie.Ta straszliwa świadomość i bolesna decyzja niewątpliwie spowodowały u niej rozle-gły zawał serca.Wydawało się mało prawdopodobne, by mając dziewięćdziesiąt pięć lat,mogła go przeżyć.Znów przypomniałam sobie, z jaką spokojną godnością wymaszerowała z naszegodomu, kiedy mój ojciec kazał jej wyjść.On pierwszy upokorzył ją z powodu wnuka.Aleczy na pewno? Jej mąż, senator, był wychowankiem Arbinger.Wydawało się wątpliwe,by nie zdawała sobie sprawy, w jakich okolicznościach Rob musiał opuścić szkołę.Fakt, że zmieniła testament i podjęła wszelkie środki, aby nowy nie mógł zostaćprawnie podważony, oznaczał dla mnie, iż nie tylko uwierzyła, że Rob zaplanował za-mach na jej życie, lecz może nawet doszła wreszcie do przekonania, iż był odpowie-dzialny za śmierć Andrei.Co w oczywisty sposób skierowało moje myśli z powrotem na łańcuszek.Inicjały  A i  R zostały wygrawerowane, zanim Rob poznał Andreę!�w fakt był tak wstrząsający, tak niezgodny ze wszystkim, co do tej pory myślałam,że przez kilka pierwszych minut po wyjściu od Pauliego musiałam się oswajać z tą wia-domością, zanim mogłam zrobić z niej użytek.Szary poranek przeszedł w równie szare popołudnie.Samochód znajdował się naodległym końcu szpitalnego parkingu, ruszyłam więc szybko w tamtą stronę, posta-wiwszy kołnierz płaszcza dla ochrony przed wilgotnym, zimnym wiatrem.Wyjechałam z terenu szpitala i uświadomiłam sobie, że ból głowy, który zaczynamodczuwać, z pewnością bierze się stąd, że jest już pierwsza trzydzieści, a ostatni raz ja-dłam coś o siódmej piętnaście rano.192 Po drodze zaczęłam wypatrywać kawiarni lub restauracji i minęłam kilka, które wy-glądały całkiem obiecująco.Zrozumiałam, dlaczego tak się dzieje, kiedy odrzuciłam ko-lejny popularny lokal.Po prostu nie chciałam pokazywać się publicznie w Oldham.Wróciłam do gospody, zadowolona, że się tam znalazłam, i ożywiona pragnieniem,aby jak najszybciej wyruszyć ku anonimowości dolnego Manhattanu.W recepcji sie-działa pani Willis i wręczyła mi kopertę.Wiedziałam, że to nekrolog, zostawiony dlamnie przez Joan.Weszłam na górę, zamówiłam lunch do pokoju, a potem usiadłam w fotelu przyoknie z widokiem na rzekę Hudson.Widok był z rodzaju tych, które uwielbiała mojamatka: wzgórza wyrastające z mgły i szara, rwąca woda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •