[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wokół zebrała się cała drużyna, poza Skradaczem, który stał nawarcie.Kyle wyczuwał niecierpliwość w milczeniu towarzyszy.Cichy i Harman wymieniligłodne uśmiechy.Im obu przypadło najściślej określone, lecz zarazem najtrudniejsze zadanie.W przypadku ataku mieli po prostu walczyć, dopóki nie zginą lub nie zabiją wszystkichnapastników.Drużyna znowu ruszyła do akcji, tym razem jednak znajdowali się na ziemiGwardii i ta wojna obchodziła ich znacznie bardziej od poprzednich.Podczas rejsu Kyleciągle słyszał rozmowy o czekających ich nagrodach.Lenna, tytuły, ziemia dla każdego.Wszystko, czego mógł pragnąć wojownik.Jeśli tylko zwyciężą.Okop wskazał tępo zakończonym palcem na bezludny, zachodni brzeg śródlądowegoMorza Dzwonków.- Jesteśmy tutaj.Potem pokazał im szereg fortów wybudowanych przez Gwardię, by strzegłypołudniowego wybrzeża.Wygnaniec znajdował się najdalej na wschodzie, Gąszcz nadcieśninami prowadzącymi na Morze Dzwonków, %7łelazną Cytadelę zbudowano napołudniowo-zachodnich piaskach, Północny Bastion zaś był daleko na zachodzie.- Ale oni je wszystkie zignorowali - zauważył Przechył.Nikt nie zapytał:  kto?".- Atak przeprowadzono w trzech kierunkach - ciągnął stary sabotażysta.- Ruszyli ześrodkowej części wybrzeża.Czterdzieści tysięcy ludzi pomaszerowało na wschód, zachód ipołudnie.Mieli nad nami znaczną przewagę liczebną.Nie zapomnieli, że przez długie latawalczyliśmy z nimi na Quon Tali.Zamierzali zniszczyć nas całkowicie.Nastało wielkiezamieszanie, diuk zniknął, przerwano linie komunikacyjne, otoczono nasze siły.Oprawcastoczył z Dassemem nierozstrzygniętą walkę, ale wysiłek nas złamał.Zarządzono Diasporę,by ocalić przyszłość Gwardii.- Sabotażysta uśmiechnął się i mrugnął znacząco.- A terazwracamy, dziesięć razy liczniejsi niż wtedy, nie licząc ludzi zwerbowanych przez innekompanie.Może się okazać, że mamy ponad trzydzieści tysięcy Gwardzistów.Kyle przyjrzał się mapie.Wzdłuż jej północnej krawędzi biegł łańcuch górski zwanyAurgattami.- Korei leży na północ stąd? - zapytał Przechyla.- Tak.Za górami.Stratem to nazwa południowej części kontynentu.Na północy leżyKorei, dalej trochę wysp i południowe brzegi Quon Tali.Malazańczycy potrzebowali wieleczasu, by tu dotrzeć, bo dzieli nas od nich Morze Sztormów.Korelrijczycy walczą zdemonami zamieszkującymi cieśniny.Zwą je Jezdzcami.Prądy morskie powoli podmywają brzegi Korelu.Jego mieszkańcy nie są przyjaznie nastawieni.Imperium może ich sobiezatrzymać.Kyle spróbował sobie wyobrazić trasę ich rejsu.O ile się nie mylił, przybyli zpołudniowego wschodu.Nie było możliwości, by przepływali obok Morza Sztormów.Wstał.- Zmienię Skradacza - oznajmił Okopowi.Sierżant skinął głową, nie odrywając spojrzenia od mapy.Młodzieniec zagłębił się w las i potrząsnął gałęzią.Po paru chwilach pojawił sięSkradacz.Przykucnęli obok siebie, Kyle rysował gałązką w wilgotnej ziemi.Wydawało się,że nie brak tu zasobów, ale podczas krótkiego marszu widzieli tylko jeden ślad ludzkiejbytności: opuszczony obóz drwali.Przed nimi ciągnęły się niskie, porośnięte lasem wzgórza,poprzecinane czystymi strumieniami.Wszędzie było pełno śladów zwierzyny.Okolica nadalsprawiała wrażenie niezamieszkanej.- Czego się dowiedziałeś na Obieżyświacie! - zapytał Kyle.Doszedł do wniosku, że niemogłoby być lepszej chwili na zdjęcie maski.Czekał nerwowo na odpowiedz.Skradaczodetchnął głęboko i zdjął hełm.- Słuchałem i przyglądałem się, niewiele więcej.Blask nie odpowiada na pytania itraktuje podejrzliwie wszystkich, którzy je zadają.O ile mogłem się zorientować, ci Jezdzcyczekali specjalnie na nas.Przepuścili nasze dwa statki, ale rozproszyli resztę.Nie mampojęcia, jak to zorganizowano.Miętosił w ręku zawieszony na szyi woreczek, jak zawsze, gdy nad czymś sięzastanawiał.Kyle czekał.Przyszło mu do głowy, że nie powinien się dziwić, iż międzyZaprzysiężonymi istnieje rywalizacja.Teraz, po powrocie do domu, wszystkie konflikty zpewnością wyjdą na jaw.- Tak sobie myślę, że pozostałe okręty opózniono dlatego, że Szara Grzywa i Blaskchcieli tu dotrzeć przed Czepcem i jego welonami.Z tego, co słyszałem, ten Oprawca towyjątkowo wredny typ.On jeden z ocalałych Zaprzysiężonych może wziąć Czepca w cugle.Wysłano nas tu, ponieważ jesteśmy jego dawnym oddziałem.Najwyrazniej ci, którzy goznają, boją się, że mogło mu odbić.Dziewiąte Ostrze to jedyny oddział, którego zechcewysłuchać.Kyle mógł jedynie potrząsnąć głową.Było znacznie gorzej niż się spodziewał.Zwiadowca wstał z głośnym stęknięciem.- Coś ci poradzę.Jeśli spotkasz tego Oprawcę, nie pozwól mu się zbliżać - powiedział izniknął w lesie.Służący Mallicka zawiadomili go o przybyłych o północy gościach, a potemzaprowadzili ich do sali bankietowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •