[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pescoli cisnęły się na usta słowa: wymuskana, perfekcjonistka i nerwicanatręctw.Za biurkiem podręczna biblioteczka uginała się pod ciężarem książekpoświęconych psychologii dziecięcej, wychowaniu i zarządzaniu oświatą.Nabiurku panował nieskazitelny porządek; było puste, nie licząc małego wazonika zgałązką ostrokrzewu, oprawionej fotografii, przestawiającej dyrektorkę zprzyjaciółkami na tropikalnej wyspie.Za ich plecami błękitny ocean lśnił w słońcu,a kobiety wznosiły toast kolorowymi drinkami.Na blacie była też gruba teczkapodpisana WALLIS, JOCELYN. - O ile mi wiadomo, dwukrotnie wychodziła za mąż, nie miała dzieci, jej rodzicemieszkają w Twin Falls w Idaho.Jej siostra, zdaje się, mieszka w San Francisco.Była u niej w zeszłe wakacje.- Brwi dyrektor Killingsworth zbiegły się w wąskąlinię na czole.- Siostra ma na jmię.Jacqueline.Zapamiętałam, bo podobne doimienia Jocelyn.Ale zdaje się, mówiła, że to jej siostra przyrodnia.Starsza o chybadziesięć lat? Jocelyn wspominała, że jej ociec był poprzednio żonaty, ale tego niejestem pewna.- Jej oczy pociemniały od smutku, gdy unosiła drżącą dłoń opomalowanych paznokciach do ust.- To bardzo bolesny dzień dla całej społecznościszkoły podstawowej Evergreen.- Proszę przyjąć wyrazy współczucia - powiedziała Alvarez.Killingsworthskinęła głową i nagle uważniej przyjrzała się Alvarez.- Panie sąz policji.Podejrzewacie, że jej śmierć to coś więcej niż nieszczęśliwywypadek?- Sprawdzamy wszystkie tropy.- Pescoli udzieliła standardowej odpowiedzi, aledyrektorki to chyba nie przekonało.Umówiła je z Mią Calloway, sekretarką izarazem przyjaciółką Jocelyn Wallis, i dwiema nauczycielkami nauczaniapoczątkowego, które wraz z Jocelyn tworzyły zespół.Obiecała też, że zastąpi je, gdyte będą rozmawiały z policjantkami.Niewiele się dowiedziały o Jocelyn Wallis, tylko to, że dwukrotnie wyszła zamąż, nie miała dzieci, ojej byłych niczego nie wiadomo, a poza flirtowaniem wInternecie, jedynym mężczyzną z którym spotykała się publicznie, odkądzamieszkała w Grizzly Falls, był Trace O'Halleran.W końcu wyszły ze szkoły Evergreen.Akurat zadzwonił dzwonek i dziecibiegły na zadaszony plac zabaw.Wsiadły do dżipa Pescoli i Alvarez przerwała milczenie.- Chodzmy na kawę.- W tej chwili rozdzwoniła się jej komórka.Jedną rękąsięgnęła po telefon, drugą zapięła pas bezpieczeństwa.Pescoli tymczasemwyjechała z parkingu pełnego samochodów nauczycieli.Kilkaset metrów dalej wypatrzyła sieciową kafejkę, jedną z tych, które zdawałysię wyrastać na każdym rogu jak grzyby po deszczu.Alvarez skończyła rozmawiać zdozorcą swego budynku o niedziałających latarniach przed domem, a Pescolipodjechała do okienka dla zmotoryzowanych i odrobinę opuściła szybę.Czekałacierpliwie, aż dziewczyna w okienku przyjmie zamówienie od pasażerówsamochodu po drugiej stronie przeszklonej budki.Wpatrywała się we włosieanielskie oplatające framugę i naszkicowane na szybie płatki śniegu.Wielki czerwony szyld z uśmiechniętym Mikołajem zachęcał do kupowania kartupominkowych.Okienko otworzyło się i kelnerka, na oko osiemnastolatka z warkoczamispływającymi spod staroświeckiego czepka, zawołała:- Co paniom podać? Mamy w promocji latte dyniowe, specjalność tegotygodnia! - uśmiechnęła się promiennie.- Dla mnie espresso - rzuciła Pescoli.- Latte na chudym mleku - dodała Alvarez, wychyliła się, żel widziećdziewczynę.- Bez syropu.- Ale latte dyniowe jest w promocji.- Bez syropu - powtórzyła Alvarez i sięgnęła do portfela po banknotpięciodolarowy.Dziewczyna wydawała się rozczarowana, jakby dostawała nagrodę od każdejsprzedanej kawy tygodnia.Pescoli zamknęła okno, gdy rozległo się przeciągłewycie ekspresu do kawy.Pescoli otworzyła schowek przy kierownicy, wygrzebała dość drobnych, byzapłacić za kawę i spojrzała na Alvarez, zanim ta otworzyła usta.- Powiedz, dlaczego tak bardzo chcesz dowieść, że Jocelyn Wallis zostałazamordowana?Alvarez poprawiła okrągły kolczyk w lewym uchu.- Po prostu mam przeczucie.Coś tu jest nie tak.- Może.- Warto to sprawdzić.Za ich samochodem zatrzymał się czerwony dodge dart, na oko z połowy latsiedemdziesiątych, i w tej samej chwili kelnerka zapukała w szybkę.Trzymała dwakubki z plastikowymi wieczkami.Pescoli otworzyła okno, wzięła oba kubki, wyjęła z palców Alvarez banknotpięciodolarowy, zapłaciła i zostawiła napiwek.- Jezu, ależ gorące.- Alvarez upiła pierwszy kontrolny łyk.- W taki zimny dzień akurat tego nam trzeba.Alvarez wtuliła się w siedzenie iobjęła kubek dłońmi.- Mam pytania, mnóstwo pytań.- O sens życia.Uśmiechnęła się lekko.- Wystarczy mi, jeśli się dowiem, dlaczego Jocelyn Wallis, o ile nam wiadomo,sprawna i silna młoda, doświadczona biegaczka, spadła z urwiska.- Zmrużyła oczy,a Pescoli zahamowała na światłach.- Być może ktoś jej w tym pomógł. - Być może [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •