[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Za to wszyscy mówią po cichu.- To inna sprawa.Lecz głośno nie należy.A tym bardziej - w książkach!- Przecież ja nie zamierzam pisać o naszym Kloszu.To tylko fikcja literacka.- Zgoda, fikcja.Ale z aluzjami.Pan napisze: „pod Kloszem śmierdzi".A czytelnik odczyta to po swojemu: „pod naszym Kloszem źle się dzieje.Zarząd Klosza źle spełnia obowiązki".Tak sobie pomyśli czytelnik.A Zarząd.- Ależ Redaktorze kochany - zachichotał Autor.- Przecież tak myśli, a nawet mówi, prawie każdy mieszkaniec naszego Klosza.O powietrzu i o Zarządzie.A Zarząd doskonale wie, co myśli i mówi ludność!- Zgoda.Jest atmosfera pewnego niezadowolenia.Ale czy powinniśmy podsycać ją takimi publikacjami? Czy to cokolwiek pomoże? Pan jest człowiekiem wykształconym i zdaje sobie doskonale sprawę z sytuacji na odcinku powietrza!- Oczywiście.Wiem, że Zarząd Klosza niewiele może zrobić.Nie posiadamy urządzeń do regeneracji powietrza i jesteśmy całkowicie zdani na import.- Otóż to, otóż to, kochany Autorze! Wiemy wszyscy doskonale, że jedynym eksporterem świeżego powietrza jest Klosz A-l, który posiada odpowiednie urządzenia oczyszczające i dostarcza czyste powietrze do wszystkich pozostałych Kloszy.- Nawiasem mówiąc: to, co nam dostarczają, trudno nazwać czystym powietrzem.- Ale co by się stało, gdyby nagle zamknięto nam dopływ! Jakie jest, takie jest, ale.zawsze to powietrze! A pan chce wywołać swoją książką wrażenie, że.- Ja nie wspominam ani słowem o pochodzeniu powietrza w Kloszu, o którym piszę! - zawołał Autor triumfalnie.- Ani słowem! Wystrzegam się wszystkich aluzji do tej sprawy!- Pan nie docenia wyobraźni czytelników.- Wydawca uśmiechnął się smutnie.- Wystarczy, że napisze pan: „powietrze cuchnie", a oni sobie natychmiast dośpiewają: że Zarząd nieudolny, że takim smrodem musimy oddychać.A stąd już tylko krok do konkluzji że niepełnowartościowe powietrze płynie do nas z Klosza A-l, i to nie za darmo.- Bo też tak jest, Redaktorze.Pan mówi o realnej rzeczywistości.Moja powieść ani słowem nie wspomina o czymś podobnym - uśmiechnął się chytrze Autor.- Ale skojarzenia, skojarzenia! - Wydawca gestykulował żywo, w podnieceniu.- U czytelnika powstaje podświadomy łańcuch skojarzeń, którego pierwszym ogniwem jest hasło: „zła atmosfera", a ostatnim „ci oszuści z A-l".- Trudno odmówić prawidłowości tym skojarzeniom – mruknął Autor ze złośliwym uśmieszkiem.- Ale to nie jest wina mojej książki!- Tej książki jeszcze nie napisałem, a skojarzenia od dawna funkcjonują.- Nie wolno ich podsycać! Czy wyobraża pan sobie, jaki skutek mogłoby to wywołać? Gdyby nasi dostawcy z A-l obrazili się na nas i zamknęli zawory rurociągów? Kto byłby za to odpowiedzialny? Pan? Ja? Nie! Wszyscy mieliby pretensję do Zarządu!- Powtarzam, drogi mój Wydawco, że nie zamierzam podcinać gałęzi, na której obaj, wraz z innymi, siedzimy.Z zamierzonej przeze mnie powieści nie będzie wcale wynikało, że ktoś.- Ale sugeruje pan - przerwał Wydawca gwałtownie - że mamy złe powietrze i że, być może, na zewnątrz Klosza jest lepsze! W dzisiejszych czasach ludzie już z trudem odróżniają fantazję od rzeczywistości! Świat tak się nam ostatnio skomplikował! Ludzie gotowi są uwierzyć w pańską fantazję, a w każdym razie idea taka tkwi w ich podświadomości, wywołując podejrzenie, iż na zewnątrz powietrze jest naprawdę lepsze niż to, które dostajemy.Stąd już tylko krok do absurdalnego posądzenia, że nasi dostawcy pobierają czyste powietrze po prostu z zewnątrz, a nam pompują częściowo zużyte spod swego Klosza.- Pan powinien sam pisać fantastykę, drogi Redaktorze! - zauważył Autor z uznaniem.- Co za wyobraźnia!- Widzi pan, jak łatwo można dojść do niebezpiecznych wniosków.Czy zastanowił się pan, jak fatalne wrażenie wywołałyby takie posądzenia? Jakie trudności miałby nasz Zarząd Klosza podczas pertraktacji w sprawie przedłużenia kontraktów na dostawę powietrza z A-l?- A może by tak.spróbować wywiercić małą dziurkę w naszym Kloszu? - uśmiechnął się Autor.- Tylko w pańskiej fantastycznej rzeczywistości możliwe są takie proste rozwiązania.Żyjemy w realnym świecie faktów.Gdy nam zakręcą zawory, znikąd nie dostaniemy ani grama powietrza.A co do wiercenia.Pamięta pan, jak to było z tą mikroszczeliną powstałą w ścianie Klosza, w sektorze czternastym, dwa lata temu? Zaczął się sączyć jakiś cuchnący dym czy gaz, a konserwatorzy łatający przeciek musieli pracować w maskach! Co na to pańska wyobraźnia?Autor podrapał się w czubek głowy i milczał przez chwilę.- No, wie pan.Gdybym miał rozwijać tę myśl, na pewno znalazłbym jakieś wyjście.Oczywiście na gruncie fantastyki.- Jakie na przykład? - nalegał Wydawca.- No, powiedzmy.że ci, którzy dostarczają nam powietrze, i którym zależy na utrzymaniu nas w zależności bez względu na jakość przysyłanego produktu, postarali się o to, abyśmy zbyt łatwo nie odkryli prawdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]