[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trudno dziś ustalić, który z badaczy Wolnego MiastaGdańska jako pierwszy zacytował to zródło, i tylko jedno nie ulega wątpliwości: to również dzięki niemukreowano markiza na świadomego germanofila i oświeconego antysemitę.Napisano na ten temat kilkauczonych rozpraw, drukowanych, między innymi, w  Baltische Studien , a  rewelacyjny artykuł ogłosił Danziger Vorposten.Z jakichś względów markizowi nie udało się temu oczywistemu fałszerstwu zapobiec.Szczegółowych relacji na ten temat nie ma, gdyż tylko nieliczni pracownicy Biblioteki przeżyli wojnę, az tych, którzy przeżyli, mało kto chciał czy mógł w Gdańsku pozostać.Przed wojną też głośno na tentemat nie mówiono, a nawet jeśli mówiono, to i tak głos ten był niesłyszalny przy powszechnymwówczas biciu w faszystowski bęben.Dopiero badania konserwatorskie portretu, podjęte w latach 194748, przyniosły prawdziwe rewelacje: okazało się bowiem, że właśnie w latach trzydziestych obrazgruntownie przemalowano.Nie od razu, lecz etapami.Ustalenia konserwatorów potwierdziło całkowiciezdjęcie rentgenowskie.Okazało się, że w pierwszym stadium zadowalano się drobnymi retuszami, októrych już napomknęliśmy.Oprócz retuszu nosa i uszu, zajęto się również oczyma: powieki ponownieprzemalowano, ale tym razem taką farbą, że się na trwałe związała z powierzchnią oka.Pózniej zabiegi teokazały się niewystarczające, więc musiano dokonać wiele dalszych.I tak, usta związano nowympodkładem  gipsowym, a oczy wzmocniono specjalnym gruntem z domieszką bieli ołowiowej.Ponieważ jednak ślady konserwacji były zbyt widoczne, postanowiono na całą twarz markiza nałożyćjeszcze jedną, będącą wierną kopią tej pod spodem.Polscy konserwatorzy postanowili dokonać śmiałejoperacji, polegającej na oczyszczeniu portretu ze wszystkich deformujących oryginał dodatków.Będącprzybyszami z głębi kraju i nie znając jeszcze specyficznych właściwości obrazu, nie umieli tylkoudzielić odpowiedzi na zasadnicze pytanie, kto i dlaczego te wszystkie dodatki nałożył.Zanim jednakzabrano się do pracy, musiano uzyskać zgodę odpowiednich władz, a te zwlekały z decyzją tak długo, ażsię któregoś dnia okazało, że analiza konserwatorska portretu jest zupełnie błędna, a zdjęcierentgenowskie jest po prostu zle wykonane, wobec czego należy obraz pozostawić w stanie, w jakim jest,a co najwyżej można go na nowo przewerniksować.Kierownik zespołu konserwatorów został61 upomniany na piśmie, a wkrótce potem przeniesiony na mniej odpowiedzialne stanowisko w innymwojewództwie, a technik, który wykonał zdjęcie rentgenowskie, został skazany za sabotaż.Kraj przechodził w tym czasie burzliwe przemiany, co znalazło również odbicie w pracachhistoryków sztuki.Rozpoczęte zaraz po wojnie badania nad kaszubską Madonną wstrzymano, auzyskane wyniki  skromne co prawda  zostały skonfiskowane i już nigdy się nie odnalazły.Okazało siębowiem, że nie tylko nie ma Matki Boskiej, ale również nie ma Kaszubów, a ludność miejscowa mówipo prostu polską gwarą.Straciwszy nadzieję, ale nie wiarę, wielu Słowińców i Kaszubów udało się naposzukiwania Madonny, jak na ironię  do kraju byłego zaborcy.Ale na przełomie lat czterdziestych ipięćdziesiątych to właśnie historycy sztuki ponownie zainteresowali się portretem markiza Orii, a takżeosobą tego rewolucyjnego  jak się okazało  arystokraty.Dzięki żmudnym poszukiwaniom, a takżedzięki nowatorskiej interpretacji dostępnych zródeł, wydobyli oni na światło dzienne wiele nie znanychdotąd szczegółów i faktów świadczących ni mniej, ni więcej tylko o tym, że internacjonalizm markizaOrii polegał również i na tym, że zerwał on wszelkie związki z klasą wyzyskiwaczy widząc krzywdęludu pracującego miast i wsi i przybył do Polski, by głosić idee wolnościowe.Kilka uczonych prac na tentemat ukazało się w  Biuletynie Historii Sztuki , a  rewelacyjny artykuł ogłosił  Głos Wybrzeża.Natomiast prac konserwatorskich w tym czasie nad obrazem nie prowadzono, nie było bowiem  jak tokomisyjnie stwierdzono  takiej potrzeby.Dopiero w 1956 roku dokonano kolejnej analizy obrazu, która wykazała, że biel ołowiowa prawiecałkowicie wyżarła markizowi oczy, a gips pod ustami się wykruszył, co grozi ich odpryśnięciem.Postanowiono raz jeszcze przystąpić do realizacji projektu z 1948 roku, o którym na szczęście niezapomniano.Sprowadzono z prowincji byłego kierownika zespołu konserwatorów oraz wypuszczono zwięzienia i zrehabilitowano technika, który wykonał przed laty owo niefortunne zdjęcie rentgenowskie(ten jednak odmówił współpracy i musiano zatrudnić kogo innego).Zawiązany na nowo zespół z wielkąenergią zabrał się do pracy: szybko i bez trudu zdjęto z portretu warstwę wierzchnią (tę  drugą twarzmarkiza), lecz bardziej pracochłonne okazały się czynności związane z oczyszczeniem warstwyoryginalnej.Po wielu nieudanych próbach, przy wydatnej pomocy specjalistów z Politechniki Gdańskiej,udało się w końcu sporządzić taki rozpuszczalnik, który mógłby zmyć niepotrzebne dodatki na oczach,ustach i rękach, bez uszkadzania tego, co było pod spodem.Zanim jednak zabrano się do pracy, ktośnasłał na zespół komisję kontrolną, która butelkę z bezcennym rozpuszczalnikiem zapieczętowała wramach rutynowych czynności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •