[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapewne zechce odbyć z tobą długą rozmowę.Potem czeka cię spotkanie z Samem i wtedy musisz go przekonać do siebie.To najtrudniejsza część.Jeśli się zgodzi, to przejdziemy do ataku.— Dziękuję.— Nie dziękuj mi, Adamie.Watpię, czy będziesz chciał ze mną rozmawiać, kiedy się to skończy.— Dziękuję i tak.Rozdział 5Spotkanie zostało zorganizowane błyskawicznie.E.Garner Goodman wykonał pierwszy telefon i w ciągu godziny wszyscy potrzebni uczestnicy zostali powiadomieni.Przed upływem czterech godzin znaleźli się w rzadko używanym pomieszczeniu konferencyjnym obok biura Daniela Rosena.Był to teren Rosena, co poważnie niepokoiło Adama.Krążyły legendy, ze Daniel Rosen jest potworem, chociaż dwa ataki serca odebrały mu nieco ognia i sprawiły, że złagodniał trochę.Przez trzydzieści lat był bezlitosnym przeciwnikiem procesowym, najtwardszym, najokrutniejszym i bez wątpienia jednym z najbardziej skutecznych rekinów sądowych w Chicago.Przed atakami serca jego harmonogram pracy przyprawiał o zawrót głowy — dziewięćdziesiąt godzin tygodniowo, nocne orgie pracy z sekretarkami i asystentami szperającymi i robiącymi notatki.Odeszło od niego kilka żon.Ni mniej, ni więcej tylko cztery sekretarki pracowały na najwyższych obrotach, żeby dotrzymać mu kroku.Daniel Rosen był kiedyś sercem i duszą Kravitz & Bane, ale te czasy się skończyły.Lekarz nakazał mu ograniczenie pracy do pięćdziesięciu godzin tygodniowo i zabronił występować w sądzie.Teraz, w wieku sześćdziesięciu pięciu lat, Rosen roztył się i został jednogłośnie odsunięty w zacisze wydziału administracyjnego.Otrzymał zadanie nadzorowania tej dość ciężkawej machiny biurokratycznej, która zarządzała Kravitz & Bane.To zaszczytny obowiązek, wyjaśnili mało przekonująco wspólnicy, złożywszy go na barki Rosena.Jak na razie zaszczyt ten okazał się katastrofą.Wygoniony z pola bitwy, które kochał, Rosen zaczął zarządzać firmą dokładnie tak, jakby prowadził śmiertelnie ważny proces.Brał sekretarki i asystentów w krzyżowy ogień pytań na temat najdrobniejszych spraw.Polował na innych wspólników i godzinami zadręczał ich trzeciorzędnymi kwestiami polityki firmy.Zamknięty w więzieniu swojego gabinetu, wzywał do siebie młodych pracowników, a następnie kłócił się z nimi, żeby wzmocnić ich zapał bojowy.Teraz z rozmysłem usiadł naprzeciw Adama po drugiej stronie niewielkiego stołu konferencyjnego, zaciskając dłonie na cienkiej teczce, tak jakby zawierała jakiś niesamowity sekret.E.Garner Goodman siedział głęboko w fotelu obok młodego prawnika, gniotąc brzeg krawata i drapiąc się po brodzie.Kiedy zadzwonił do Rosena, żeby przekazać mu prośbę Adama i powiedział mu o jego związku z Cayhallem, Rosen zareagował w dający się przewidzieć, głupi sposób.Emmitt Wycoff stał na końcu pokoju z maleńkim telefonem komórkowym przyciśniętym do ucha.Miał prawie pięćdziesiąt lat, wyglądał na dużo więcej i każdego dnia przeżywał koszmar, ponieważ musiał odbyć dziesiątki rozmów telefonicznych.Rosen starannie otworzył teczkę i wyciągnął żółty notatnik.— Dlaczego na rozmowie kwalifikacyjnej w zeszłym roku nie powiedziałeś nam o swoim dziadku? — zaczął przez zaciśnięte zęby, wpatrując się uporczywie w Adama.— Ponieważ nikt mnie o to nie zapytał — odparł.Goodman ostrzegł go, że atmosfera spotkania może stać się gorąca, on i Wycoff mieli jednak dać sobie radę.— Nie bądź przemądrzałym osłem — warknął Rosen.— Daj spokój, Daniel — powiedział Goodman i przewracając oczami spojrzał na Wycoffa, który potrząsnął głową i wbił wzrok w sufit.— Nie sądzi pan, panie Hall, że należało poinformować nas o tym, iż jeden z pańskich krewnych jest naszym klientem? Czy nie uważa pan, panie Hall, że mamy prawo to wiedzieć? — Szyderczy ton zarezerwowany był zwykle dla świadków, którzy kłamali i wpadli w pułapkę.— Pytaliście mnie o wszystkie inne kwestie — odparł Adam bardzo spokojnie.— Pamiętacie sprawdzanie mojej niekaralności? Odciski palców? Nawet test na prawdomówność.— Tak, panie Hall, ale pan wiedział rzeczy, o których my nie wiedzieliśmy.A pański dziadek był klientem tej firmy, kiedy zgłosił się pan do nas, i jest dla mnie jasne jak diabli, że powinien nam pan o tym powiedzieć.— Rosen miał melodyjny głos i przechodził od wysokich tonów do niskich z dramatyczną zręcznością zawodowego aktora.Ani na chwilę nie spuszczał wzroku z rozmówcy.— To nie jest zwyczajne pokrewieństwo — odparł Hall cicho.— Pokrewieństwo — uciął Rosen.— A składając podanie o pracę wiedział pan przecież, że ta firma reprezentuje Sama Cayhalla.— A zatem przepraszam — powiedział Adam.— Kravitz & Bane ma tysiące klientów, wszystkich dobrze ustawionych i płacących kupę pieniędzy za nasze usługi.Nigdy nie sądziłem, że jedna nieistotna sprawa charytatywna spowoduje jakiekolwiek kłopoty.— Postępuje pan nieuczciwie, panie Hall.Rozmyślnie wybrał pan tę firmę, ponieważ w tamtym czasie reprezentowała pańskiego dziadka.A teraz, nagle, błaga pan o jego sprawę.To stawia nas w niezręcznej sytuacji.— Jakiej niezręcznej sytuacji? — Emmitt Wycoff złożył antenkę telefonu i schował aparat do kieszeni.— Posłuchaj, Daniel, rozmawiamy tu o człowieku, który siedzi w bloku śmierci.Potrzebny mu adwokat, do diabła!— Jego własny wnuk? — odparował Rósen.— Kogo to obchodzi? Facet stoi jedną nogą w grobie i potrzebuje prawnika.— Zrezygnował z nas, pamiętasz?— Tak, ale może zawsze zaangażować nas ponownie.Warto spróbować.Rozluźnij się.— Posłuchaj, Emmitt, moim obowiązkiem jest martwić się o publiczny wizerunek tej firmy, a pomysł wysyłania jednego z, naszych nowych pracowników do Missisipi, żeby dostał kopa w tyłek i patrzył, jak jego klient umiera w komorze gazowej — otóż ten pomysł nie podoba mi się nic a nic.Szczerze mówiąc, sądzę, że pan Hall powinien odejść z Kravitz & Bane.— Och, wspaniale, Danielu — powiedział Wycoff.— Typowa reakcja twardogłowego na delikatną kwestię.A kto będzie reprezentował Cayhalla? Pomyśl o tym przez chwilę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •