[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ubrała Hajimego, który spuchł na twarzy.Will chciał jej pomóc w odniesieniu chłopca do szpitala, ale stanowczo mu zabroniła.Zostałby aresztowany, ona zaś zhańbiona.Pozwoliła posadzić Hajimego na taczkach, które podstawiła pod tylne drzwi, patrzył więc tylko z troską, jak zwozi swego synka po zboczu, ku przystankowi autobusu.Długo czekali, zanim autobus nadjechał.Michiko, z pomocą współpasażerki wniosła Hajimego do środka i szczęśliwie inni pomogli go wynieść w Omurze.Ponieważ przed szpitalem w Kyosai ustawiła się długa kolejka pacjentów, Hajimego przyjęto dopiero w południe.Zbadała chłopca lekarka, po czym odciągnęła Michiko na bok.- On cierpi na chorobę atomową - powiedziała.- Czy nie możecie mu jakoś pomóc?- Nie mogę niczego obiecywać.- Potem dodała gniewnie: Nie mam jednak zamiaru patrzeć bezczynnie jak dzieci, w rodzaju pani synka, cierpią na tę potworną chorobę.- Dodała, że nikt w całym szpitalu nie wie, co trzeba robić.- Z tego co widzę, ofiary z Nagasaki umierają, ponieważ ich żołądki i jelita wypełnił trujący gaz.- Sprawdziła, czy drzwi są szczelnie zamknięte.- Moja matka jest Chinką, opowiadała mi o wielu chińskich lekach, których lekarze medycyny nie uznają.- Napisała adres.- Trzy przecznice dalej jest apteka specjalizująca się w lekach chińskich.Proszę spytać o tentokosan.- I dopisała: „Jeśli stolec syna po zażyciu tego leku będzie krwawy, może przeżyć.Jeśli nie, nie ma dlań nadziei".Michiko skłoniła się w podziękowaniu parokrotnie.I znów znalazła chętnych do pomocy przy przenoszeniu Hajime­go do apteki i z powrotem na przystanek autobusowy.Najtrudniej było jej pchać taczki na strome wzgórze, ale odrzuciła pomoc oferowaną przez sąsiada, ponieważ był nadto wścibski.Gdy Will, czujny i ostrożny, otwierał przed nią tylne drzwi domu, było już późne popołudnie.- To bardzo dzielny chłopiec - powiedziała.- Ani razu się nie poskarżył przez cały dzień.Hajime uśmiechnął się blado.Zdawało się, że po zażyciu chińskiego leku usnął, wtedy dorośli cicho wyszli z jego izby.Chwilę później poderwał się mężnie na nogi.- Muszę iść do toalety, mamo! - krzyknął.Upadł zemdlony.Will skoczył mu na pomoc i ujrzał z przeraże­niem tryskające zeń odchody.- Krwawi! - krzyknęła uradowana Michiko.Wymyli Hajimego i położyli z powrotem do łóżka.Oboje czuwali zatroskani, po godzinie otworzył oczy.Płonęły chorob­liwie.- Papo - powiedział.- Wróciłeś! Will uklął i objął chłopca.- Kazałeś mi być dzielnym chłopcem i bronić mamy i Tamiko.- Byłeś bardzo dzielnym chłopcem, Hajime -- szepnął Will schrypłym głosem.Chłopiec mocno się pocił, matka wycierała go cierpliwie mokrym ręcznikiem.- Czy ja umrę, papo?- Nie, synku.- Cieszę się - powiedział sennie i zapadł w drzemkę.Michiko wyszła na wiele godzin, by załatwić formalności związane z kremacją zwłok Tamiko.Hajime obudził się tuż po jej powrocie.Zjadł odrobinę zupy miso i usnął.Opuchlizna ustępowa­ła z jego twarzy wyraźnie, a pęcherze nie wyglądały już tak groźnie.- To cud - powiedziała Michiko, kreśląc znak krzyża.- Jesteś katoliczką?- O tak! Nasza rodzina od kilku pokoleń należy do czegoś, co nazywamy Ukrytym Chrześcijaństwem.- Will dowiedział się o ich istnieniu podczas wycieczki do Nagasaki, ale poprosił, żeby mu Michiko powiedziała coś więcej.- Moi przodkowie woleli zejść do podziemia, niż wyrzec się wiary.- W czasie ponad dwu stuleci odprawiania potajemnych ceremonii, rozwinęli własną formę kul­tu.A gdy chrześcijaństwo zalegalizowano, odmówili przystąpienia do jakiegokolwiek chrześcijańskiego kościoła, pozostając przy obrzędach odprawianych z pokolenia na pokolenie.Zaprowadziła Willa na piętro, do małej izdebki, w której ustawiono taki niby-ołtarz Buddy.Podniosła małą drewnianą statuetkę Kannon, buddyjskiego bóstwa miłosierdzia, pozbawio­nego płci.Statuetka przedstawiała kobietę ubraną w kimono i trzymającą niemowlę.Michiko odwróciła statuetkę, aby Will mógł zobaczyć wycięty na jej plecach krzyż.Dla Ukrytych Chrześcijan takie figurki przedstawiały Marię i Dzieciątko Jezus.Pili herbatę, gdy Hajime zawołał słabiutkim głosem.Oboje uklękli u jego łóżka.Spojrzał na matkę.- Śniło mi się, że wrócił do domu papa.To był tylko sen, prawda, mamo?- Tak, Hajime - powiedziała gładząc go po głowie.Chłopiec uśmiechnął się.- Dobranoc.Gdy podchodzili do rozsuwanych drzwi, stanęły Willowi przed oczyma wszystkie potworności, przeżyte w ciągu dwu ostatnich dni.Wspaniała kobieta! Zniosła bez skargi ból bosych stóp.Tak zajęta innymi tak pełna współczucia.- Jesteś przepiękna! -- powiedział i pocałował ją delikatnie w policzek.- Jesteś taki czuły - odparła.- Inny, niż nasi mężczyźni.Objął ją i znowu pocałował w policzek.Uwolniła się, powiedziała „dobranoc" i odeszła do swego pokoju.Ledwie położył się na swoim futonie, usłyszał przeraźliwy krzyk Michiko.Pobiegł do niej.Włosy zeszły z jej głowy jak peruka.Wybuchnęła histerycznym szlochem.Próbował ją pocieszyć, ale go odepchnęła i zakryła głowę ręcznikiem.Tak była roztrzęsiona, że ukląkł przy niej, ujął w dłonie jej twarz i ucałował w usta.- Nadal jesteś piękna -- powiedział.Pomyślał, że w ciągu niewielu godzin przeżyli więcej goryczy i bólu, niż większość małżeństw w ciągu całego życia.I wtedy powiedział coś, czego nigdy nie słyszał z ust żadnego z McGlynnów z wyjątkiem Floss: - Kocham cię.Teraz wyszło to naturalnie i było czymś naturalnym, że pocało­wał ją raz jeszcze, a potem całował bez opamiętania.A Michiko pozwoliła temu wielkiemu, delikatnemu mężczyźnie całować się do chwili, gdy zaczęli, jeszcze niepewni siebie, kochać się, kochać, kochać.2.Spisek zbuntowanych oficerów otrzymał wsparcie.Takeshita zapewniał swoich stronników, że jego szwagier Anami dołączy do nich i wywrze wpływ na Umezu, by uczynił to samo.Pucz poparty przez ministra wojny i szefa sztabu armii musi wciągnąć dwu lokalnych dowódców - dywizji Konoye i wschodniego okręgu wojskowego.Będzie to, w najprawdziwszym wydaniu, operacja wojskowa.Ponieważ mogą działać zgodnie z prawem, pod najwyż­szym dowództwem, w imię dobra narodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •