[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Też bym tak chciał.A, że raz na jakiś czas dostali odDaniela w skórę&- Karolowi - wpadł mu w słowo Artur - to nawet raz żebro złamał!* * *Tak, to dla Jakuba było bardzo cenne spotkanie.Długo wahał się, czy ujawnić swąprawdziwą rolę we Wspólnocie.Ostatecznie jednak zdecydował się milczeć.Coś takiegopowinno się mówić w cztery oczy albo wcale.Jak zauważył jeden z Jakuba ulubionych klasykówsocjologii, Georg Simmel, w zgromadzeniu każdy uczestniczy tylko niższymi elementami swejosobowości.Wtedy też chyba najłatwiej o różne zjawiska ze sfery psychologii tłumu, wzajemnezarażanie emocjami, podsycanie namiętności.Jakub wolał nie ryzykować, ludzie ci byli dla niegozbyt cenni, zbyt inspirujący, nie tylko jako obiekty badań.Dużo na przykład dał Jakubowi do myślenia jeden z ostatnich wątków rozmowy weteranów.Rzeczywiście, nie docenił roli muzyki.Analizowali z Michałem teksty, ale samamuzyka też nie była bez znaczenia.Pamiętał, jakie na nim samym wrażenie wywarły niektórepiosenki.Nie wszystkie.Po konsultacjach z innymi weteranami udało mu się zidentyfikowaćautorów większości.Największe wrażenie niewątpliwie wywierały na nim piosenki Witka, nietylko poetycką głębią, bo teksty pisał Janusz, ale też warstwą muzyczną, o niej również dało siępowiedzieć, że przenikała do głębi.O tym, że muzyka, sama jej harmonia, rytm może byćnarzędziem wpływu na ludzi, Jakub wiedział już od Platona.Nieprzypadkowo wielki prasocjologpewne tonacje dopuszczał, jako wywierające pożądany wpływ na strażników swej Politei, inne,jako osłabiające ich charakter, odrzucał.Z drugiej strony Durkheim i jego uczniowiepowiedzieliby, że muzyka jest też czynnikiem integracji Wspólnoty.Takie wytłumaczenie nie dokońca satysfakcjonowało Jakuba.Ta muzyka stanowiła dla członków Wspólnoty Daniela coświęcej, była obietnicą autentycznego rozwoju duchowego, głębokiego przekazu ezoterycznego,którego ochłapy dostawali w rzeczywistości.Była jednym z głównych kanałów, którymi płynęłodo uczniów, zwłaszcza tych niżej usytuowanych w hierarchii, owo coś więcej.Czy muzykaintegrowała? Znacznie silniejsze więzi, jak sam zaobserwował, zawiązywały się w czasiewspólnej, ciężkiej pracy, wspólnych posiłków czy ćwiczeń, gdzie stykali się bezpośrednio,twarzą w twarz, ramię w ramię z sobą, a nie tylko ze wspólną ideą.Muzyka.Słowa pieśni śpiewanych we Wspólnocie mówiły wiele o radości.O tym, żetrzeba się radować.Jakub w melodii wyczuwał jednak zupełnie inne nastroje.Był w nichtłumiony, niemal przekrzykiwany smutek, jakaś wymuszona radość przy pełnej świadomościbeznadziejności sytuacji, jakby ktoś, z wielkim samozaparciem porywał się na zadaniewielokrotnie przekraczające jego możliwości.Były też pieśni zagrzewające do walki, oczywiściewalki z własną słabością.Ale wzbudzały raczej zawziętość niż nadzieję zwycięstwa.Kierowałygniew przeciwko otaczającemu złu na wewnętrzną aktywność, pracę, przekształcały gniew,nadając mu konkretny cel.Same nie dawały prostego ujścia gniewowi jak muzyka rockowa.Wtym kontekście nie dziwił pomysł akcji w Jarocinie, o których wspominał reportaż z Polityki ,marzenie o przekierowaniu bezmyślnej agresji, choćby wybranych jednostek z tłumu młodzieży,do celu poprawy świata.Przypomniał sobie scenę tańca pogo pod jarocińską sceną.Biegający wewszystkich kierunkach ludzie ciężkimi glanami orzący pod sobą ziemię i wzniecający tumanykurzu, zderzający się ze sobą, często dość brutalnie - obraz dzikiej nieokiełznanej energii, musiałw oczach Wielkiego Gracza uchodzić za marnotrawstwo wołające o pomstę do nieba.Nicdziwnego, że wysłał tam swoją ekipę, a nawet sam pojechał.Przyjrzał się jeszcze twarzom utrwalonym na zdjęciach w reportażu.Nadal niewielu znich potrafił zidentyfikować.Tylko Urszulę, Henryka, Paulinę i Karola.Kim byli ci pozostali?Postanowił skorzystać z nawiązanych niedawno znajomości.Wrzucił artykuł na skaner i pochwili na pulpicie spoczywały ikony zdjęć poszczególnych członków Wspólnoty.Wybrałnajlepsze zbiorowe ujęcie, pozostało już tylko załączyć do maila i rozesłać listy gończe alboteż ogłoszenia z cyklu ktokolwiek widział, ktokolwiek wie& W sumie najwięcej powinienwiedzieć Olek, do niego więc wysłał najpierw.Zrobił to w formie żartobliwego konkursu, Zgadnij kto to.Konkursy były starym narzędziem socjologicznym.Odpowiedz Olka przyszła następnego dnia wieczorem. Ula, Heniu, Paulina, Karol, Robert, reszty nie poznaję.A zatem ten po lewej, to Robert.Jakub nie widział go nigdy przedtem, słyszał tylko, żebył mężem Hani, pracował w pionie ekonomicznym, ale uciekł ze Wspólnoty, zabierając z sobąsamochód pełen towaru, jako rekompensatę.Podobnie jak paru innych członków pionuekonomicznego poświęcał Wspólnocie nie tylko czas.Pierwszą fazę rozwoju firmy stanowiływyjazdy do Niemiec, do pracy.Uczniowie Daniela pracowali na budowach albo grając na ulicachna akordeonie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]