[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ajednak znalezienie Steffi dla ich agencji tylko podkreśliło to, jakwielkim się Izzie czuła outsiderem i jak bardzo się wszystko w jej życiupogmatwało.Steffi przytulała się w tym wyjątkowym dniu do mężczyznyswojego życia, Izzie natomiast siedziała tam, uśmiechając się, pijąc winoi wiedząc, że kiedy kieliszek będzie pusty, ona wróci do pustegomieszkania.Izzie podejrzewała, że między Steffi a Jerrym jest taka sama różnicawieku, jak między nią a Joem Hansenem, ale on nigdy nie przytulał jej zdumą z powodu jej osiągnięć ani nie popisywał się przed swoimiprzyjaciółmi mówiąc:  Ona jest niesamowita, prawda?".Zamiast tego zabierał ją do spokojnych, leżących na uboczurestauracji, żeby przypadkiem nie wpaść na kogoś znajomego.Byłacelowo skrywana, gdy tymczasem Steffi była publicznie adorowana iuwielbiana.Cóż za ironia, że jako jedna z szefowych nowej Agencji SilverWebbpowinna być tą mądrą, bystrą, zarządzaj ącą karierami modelek, ajednakw chwili obecnej czuła się jak nowicjuszka, która nie wie dosłownie nic.Przed Joem była taka przenikliwa i rozsądna, ale teraz już nie.Trzebabyło Joego i wylewu babci, by jej pokazać, że nie ma o niczym zielonegopojęcia.- Muszę lecieć - powiedziała, sięgając po torebkę.- Nie! - zapiszczały zgodnie Carla, Lola i Steffi.-Nie możesz- oświadczyła Lola.- Nie uczciłyśmy tego dnia w sposóbwystarczający.Ale jeśli musisz gdzieś jeszcze iść.Izzie pomyślała o tym, dokąd musi iść: dom, może pralnia.Musiałazrobić małe zakupy.Skończyły jej się muesli i filtry do kawy.331 - Nie musisz się spieszyć, prawda? - zapytała łagodnie Carla,przyglądając się z troską przyjaciółce.Carla wiedziała, że Izzie nie ma żadnych pilnych spotkań z wyjątkiemtego z pilotem od telewizora.- Okej - rzekła Izzie.- Zostanę na jeszcze jedną kolejkę.Godzinępózniej Carla świetnie dogadywała się z jednymz kumpli Jerry'ego i nawet Lola, która nigdy tak do końca niezdecydowała, czy woli mężczyzn, czy kobiety, rozmawiała z ożywieniemz jego drugim kolegą.Izzie wylądowała na miejscu w rogu i czuła się jak bezludna wyspa namorzu zakochanych par.Nie była już w stanie prowadzić rozmowy oniczym: straciła wprawę wraz z poczuciem humoru i świadomością tego,na czym polega życie.Po dwóch kieliszkach wina rozbolała ją głowa i pomyślała, że możepomógłby jej sok pomarańczowy.Wyślizgnęła się ze swego miejsca,zabierając ze sobą torebkę, po czym udała się do baru, gdzie barmanzdawał się ją ignorować.- Hej - odezwała się głośno - skoro już jestem niewidoczna, topowinnam wykorzystać swoje supermoce dla dobra tego świata albo poto, by zdobyć nad nim władzę.Jak sądzisz?Barman odwrócił się i Izzie dostrzegła w beznamiętny, wyćwiczonyprzez lata pracy z modelkami sposób, że jest całkiem przystojny.Byłoczywiście od niej młodszy: teraz wszyscy już tacy byli.Miał trzydzieściparę lat i atletyczną budowę ciała.Kiedyś może i by oczekiwała, żebędzie z nią lekko flirtował, ale nie teraz.Już nikt nigdy nie będzie z niąflirtować, ponieważ ona nie mogła tego znieść, a inni zdawali się towyczuwać.- Supermoce, co? Którą jesteś bohaterką? - zapytał, opierając się o bar.- Nie wiem, może Kobietą z Paskudną Grypą - odparła Izzie.- AlboKobietą z Tarczą, ponieważ posiadam niewidzialną tarczę, która niedopuszcza do mnie ludzi.Jest trochę332 w stylu Gwiezdnych wojen, bardzo nowoczesna i zaawansowanatechnologicznie.- Aha - rzekł barman, przeciągając to słowo w kilka sylab.- Tak - kontynuowała Izzie.- To niewidzialna tarcza i ludzie się odniej odbijają, jeśli się za bardzo zbliżą, więc wkońcu przestająpodchodzić.Kobieta z Niewidzialną Tarczą to właśnie ja.A tak w ogóleto mogę prosić o sok pomarańczowy?- Mam dosypać do niego xanax? - zapytał.- A co mi tam, dosyp też i xanax.Przysiadła na stołku barowym.Tak właśnie od teraz będzie wyglądaćjej życie: żadnych związków, ale mnóstwo interesujących, aczkolwiekdziwnych rozmów z barmanami i kelnerkami w kawiarniach.Uznała, żeto właśnie przytrafia się samotnym kobietom.Dużo rozmawiają znieznajomymi.- Nie masz nastroju na zabawę? - zapytał barman, nalewając doszklanki sok.- Nie - westchnęła Izzie.- Mam także tarczę antyzaba-wową.Czyzdarza ci się, że siedzisz, patrzysz na bawiących się ludzi i po prostu niejesteś w stanie do nich dołączyć?Mężczyzna uniósł brwi.- Jestem barmanem - odparł.- Tak właśnie zarabiam na życie:obserwuję bawiących się ludzi i nie dołączam do nich.- No tak, przepraszam.- Wypiła szybko swój sok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •