[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I to jaką: szybką, silną i w ogóle wspaniałą.Zmierzwił czule włosy Bursztynowego %7łurawia, a potem obrócił kestra chernw kierunku jego namiotu. Wracaj zatem do swoich garów, jeśli wolisz to od mojego towarzystwa.Naprawdę powinieneś wiedzieć, że czyste i schludne miejsce zamieszkania.227.jest oznaką chorego umysłu.Tak, wiem.Bursztynowy %7łuraw przeczesał potargane włosy palcami, uśmiechnął się i ru-szył szybko do swego namiotu, nim Skan zdążył jeszcze coś wymyślić.W czasie wojny takie chwile spokoju musiały niestety być krótkie.Droga do legowisk gryfów była krótka i zazwyczaj nieciekawa.Jednak gdySkan wzniósł się w powietrze i znalazł ponad szczytami namiotów, dostrzegłw obozie oznaki sporego zamieszania: ze wszystkich stron ściągały gryfy, a nie-regularne ruchy ich skrzydeł zdradzały podniecenie.Nawet z tej odległości do-strzegł nastroszone pióra, opuszczone pęczki na uszach, uniesione czujnie grze-bienie i zaciśnięte szpony.Jednak reszta obozu nie wydawała się zaalarmowana a więc albo gryfy posiadały informację, której reszta wojsk Urtho jeszcze nieznała, albo informacja ta dotyczyła tylko gryfów.Nie po raz pierwszy dowiadujemy się o czymś, o czym jeszcze nikt nie wie pomyślał z zamierającym sercem.Natychmiast wydłużył i wzmocnił uderzenia skrzydeł, aby zyskać na szybko-ści.Cokolwiek to jest, on musi dowiedzieć się pierwszy!Legowiska były zbudowane na sztucznym wzgórzu z trzem stopniami tarasów,tak aby przed każdym legowiskiem była wolna przestrzeń.Między nimi a resz-tą obozu była niewielka łąka, pełna nagrzanych kamieni.Tam właśnie wszyscysię zbierali.Wylądował obok gromady gryfów z Szóstego i zbliżył do Aubriego.Wszystkie słuchały uważnie tego, co mówił szerokoskrzydły, wyciągając szyjei lekko przechylając głowy na jedną stronę.Ciężko dyszały, a ich boki unosiły sięszybko.Jeden z nich syczał coś do siebie i nastroszył pióra na karku jak walczącykogut.Dwa inne kołysały się w przód i w tył, uginając nogi.Wszystkie te ruchywykonywały nieświadomie, czym zdradzały swe wielkie podniecenie.Aubri przerwał w pół zdania, gdy Skan lądował na szczycie skały za nimi,i pomachał wyciągniętym przednim szponem. Mam złe wieści zawołał, gdy Skan pośpieszył ku reszcie grupy.W obozie jeszcze nikt o tym nie wie.ale wkrótce się dowiedzą.Generał Farlenie żyje. Co? Skan nie byłby bardziej zaskoczony, gdyby Aubri powiedział mu,że właśnie spłonęła Wieża.Farle? Nie żyje? Jak można zabić generała, nie zmiata-jąc całego dowództwa? Ważni dowódcy nigdy nie znajdują się blisko linii frontu!Chociaż Farle miał opinię człowieka, który zawsze chce być blisko działań,jednak nie był głupcem i z, pewnością był najlepiej chronioną osobą w Szóstym!Jak ktokolwiek mógł się do niego dobrać? Czy był to wypadek? A może zdrada? Właśnie mówiłem innym, że najprawdopodobniej przedarła się do niegojakaś samobójcza grupa, która usunęła jego i większość ważniejszych oficerówz Szóstego powiedział Aubri. Nie wiemy nawet, jak i kto to zrobił.W na-miocie komendy nastąpił ogromny wybuch, a kiedy opadł dym i kurz została tylkoogromna dymiąca dziura.Magowie próbują wywnioskować, co się stało, ale dla228nas najważniejszą rzeczą jest to, że go straciliśmy.Skan zaklął tylko jeden człowiek był teraz w randze Farle ego i nie do-wodził żadnym dywizjonem: Shaiknam, generał którego Farle zastąpił.OficjalnieShaiknam był na urlopie, a Farle miał nabierać doświadczenia jako dowódca, aleprawdziwym powodem usunięcia Shaiknama była jego niekompetencja.Urtho jednak był niepoprawnym optymistą.Ciągle dawał szansę bezwarto-ściowym ludziom, nie udzielając im nawet porządnej nagany.Jeśli zaś chodzio Shaiknama, Urtho ciągle pamiętał o zasługach jego ojca.Sądził poza tym, żegenerał dostał już nauczkę.Można mu zatem przywrócić dowództwo i nie mapotrzeby mianowania kogoś nowego.Nie świadczyłoby dobrze o Shaiknamie, gdyby Urtho rzeczywiście promowałkogoś niższego rangą, podczas gdy generał siedziałby z założonymi rękami i niemiał nic do roboty.Jak dotąd Urtho udawało się przekonać wszystkich, że Farledowodzi tylko chwilowo, a Shaiknam znajduje się na zasłużonym urlopie.Nie będzie jednak mógł dalej tak twierdzić, gdy reszta dowie się o śmierciFarle.Albo Urtho zawstydzi Shaiknama i poniesie konsekwencje, albo przywróciSzóstemu człowieka, który nigdy nie wypełnił właściwie choć jednego zadania.Według Skana nie było wątpliwości, że właśnie tak się stanie.Shaiknam byłzbyt dobrze urodzony i miał mocne plecy.Szósty dostanie go z powrotem.Wydawało się, że do podobnego wniosku doszli i inni.Z Shaiknamem jakodowódcą gryfy z Szóstego znowu staną się tylko mięsem armatnim.W tej chwilipojawiło się więc ważne pytanie: co powinni zrobić w takiej sytuacji?Skan chodził od grupy do grupy, przysłuchiwał się i milczał.Słyszał mniejwięcej to samo: To straszne, wszyscy zginiemy przez tego szaleńca, ale nie może-my nic na to poradzić.Gryfy wpadły w panikę, ale nikt nie wystąpił z żadnympomysłem ani nie próbował stanąć na czele niezadowolonych.Co oznacza, że zostaję tylko ja.No cóż, nadeszła chwila, aby wcielił w życieteorie przywództwa, które od tak dawna studiował.Czy potrafisz być przywód-cą, pierzasta głowo? Rozejrzał się wokoło jeszcze raz, patrząc na zgromadzenieswojego gatunku.Gryfy z przygnębienia zaczęły wyskubywać sobie pióra jak roz-histeryzowane ptakiposłańcy.Chyba nie ma wyboru.Ja albo nikt.Wskoczył na najwyższą skałę i wydał okrzyk wojenny, który zmusił wszyst-kich do zamilknięcia. Przepraszani powiedział, gdy spojrzały na niego osłupiałe oczy i nawpół otwarte dzioby zwróciły się w jego kierunku. Wydaje się jednak, że ma-my poważny problem, który musimy rozwiązać.Pamiętacie, że Urtho nie ma jużnad nami kontroli? Jeżeli będziemy chcieli, możemy być tak samo niezależni jakmagowie.W każdej chwili możemy odlecieć na pustkowie i zostawić tę całą woj-nę za plecami.229Milczenie trwało jeszcze chwilę, po czym wszyscy naraz zaczęli wyrażać swo-je wątpliwości.Kiwał głową i słuchał, nie próbując uciszyć hałasu czy kontrowaćwypowiedzi.Większość wątpliwości brała się z prostego faktu lojalności gryfówwobec ich stwórcy.Nikt nie chciał sprzeciwić się Urtho.Chcieli tylko pozbyć sięShaiknama.Kiedy ostatnie obiekcje zostały wykrzyczane i zgromadzenie znowu ucichło,przemówił. Zgadzam się z wami powiedział, dziwiąc się, że nikt nie kwestionowałtego, iż objął przywództwo. Jesteśmy winni Urtho lojalność, gdyż wszystko muzawdzięczamy.Nie powinniśmy nawet brać pod uwagę jego opuszczenia, ale niemusimy mu tego mówić.Magowie odczuwali dokładnie to samo co my, ale bylizgodni co do wykorzystania jako karty przetargowej faktu, że mogą się spakowaći odejść.Powinniśmy postąpić tak samo.Gdyby sytuacja nie była dla nas aż takniebezpieczna, nigdy bym czegoś podobnego nie proponował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]