[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla ludzi ich pokroju własne miejsce na ziemi, dom, korzenie stały napierwszym miejscu.Bez względu na to, jak bardzo Logan jej pragnął, niesądziła, by owo pragnienie przeważyło.Zamrugała i na powrót skupiła się na szarym dniu na zewnątrz,poddając się jego otępiającej monotonii.Powóz toczył się miarowo.Ukazały się wieże Oksfordu, wyrastające ponad ogołoconymi z liścidrzewami.Poruszyła się, przypominając sobie swój wcześniejszy wniosek, żeprzyjmie wszystko, co Logan jej zaofiaruje.Ze przez cały czas trwaniaich związku Linnet będzie się nim cieszyć, będzie dawać i brać,gromadząc wspomnienia, zanim wreszcie, wraz z końcem misji, Loganzda sobie sprawę z trudności, stanie przed ową przeszkodą nie do poko-nania, którą ona już dostrzegła, i wtedy, być może z żalem, lecz tak czyowak, zgodzi się, że powinni się rozstać.Uznała, że postąpi najrozsądniej, trzymając się tego kursu.Koła powozu zaturkotały na bruku.Logan puścił jej dłoń, wyjrzał na zewnątrz i przeciągnął się.Rozluzniwszy się znowu, omiatał wzrokiem budynki i trotuar, kiedyDavid wiózł ich do wybranego przez Wolverstone'a hotelu, jednego znajstarszych i najznakomitszych przy Oxford High Street.- Jak dotąd ani śladu bandytów Czarnej Kobry - rzekł.- Ferrar niemiałby powodu przysyłać ludzi do Oksfordu, przypuszczam więc, żejedynymi tutaj będą ci, którzy nas śledzą.Zerknął na Linnet.Wydawało mu się, że tego ranka rozwiał wiele z jejtrosk, a jednak przez całą drogę była tak cicha.Z drugiej strony, ontakże.Stary żołnierski nawyk: popadanie w stan zawieszenia, kiedymaszerowało się, nie widząc wroga.345 Popatrzyła mu oczy, ale nie zdołał rozszyfrować jej nastroju.Uśmiechnęła się cierpko, gdy powóz się zatrzymał.- Wobec tego tym razem nie należy się spodziewać powitalnegodeszczu strzał - stwierdziła.- Dzięki Bogu.Otworzy! drzwi i wysiadł.Rozejrzał się prędko, upewniając się, żeżaden członek kultu nie czai się w pobliżu, po czym odstąpił na bok ipodał rękę Linnet.Wprowadził ją do hotelu, wspartą na jego ramieniu.Podobnie jak w Bath, apartament już na nich czekał.Idąc za Linnet poschodach, Logan zastanawiał się, jak upłynął dzień ich dwómtowarzyszom.Okazało się, że równie bezowocnie.- Jest ich ośmiu.Na zmianę, po czterech, jadą za powozem tak, żebymieć go w zasięgu wzroku.- Charles wbił widelec w plaster pieczeni napółmisku.On i Deverell pokazali się dopiero po zapadnięciu zmroku.Wkroczylido apartamentu pół godziny temu, jednak, zziębnięci i przemoczeni, udalisię najpierw do swego pokoju, odświeżyć się i przebrać, nim dołączyli doLogana i Linnet przy obiedzie.Służba postawiła na stole srebrne półmiski, a kiedy gościom nie trzebabyło nic więcej, wycofała się, mogli więc rozmawiać bez przeszkód.- Podążaliśmy za nimi od Swindon.- Deverell pokręcił głową.- Ci nasłużbie po prostu trzymali się w bezpiecznej odległości za wami.Bylebynie stracić was z oczu, nic ponadto.- Kiedy wysiedliście tutaj, przystanęli za rogiem.- Charles wskazał głową w kierunku, skąd przyjechali.- Obserwowali, jak wchodzicie do hotelu, jak wnoszą za wami bagaże.Wtedy dwóch zostało na warcie, a ich346 kompani poszli wynająć pokoje w gospodzie dalej przy tej ulicy.- Rozważaliśmy, czy ich nie usunąć, ale mieliśmy świadomość, żebędą tu na nas czekać najnowsze rozkazy od Royce'a.- Deverell wyjął zkieszeni złożone kartki papieru, położył na stole i popukał w nie palcem.-Nie dało się wykluczyć, że zażyczy sobie, abyśmy ich gdzieśpoprowadzili, albo okaże się, że nie powinniśmy uzmysławiać im, iżwiemy, że nas śledzą.- Czytałeś? - Logan wskazał list skinieniem głowy.- Tylko zerknąłem.Są tu wieści, z których zrozumiesz pewnie więcejniż ja.- Deverell pchnął przesyłkę w stronę Logana.- Przeczytaj iwyjaśnij.Logan rozłożył sztywne kartki i przebiegł je wzrokiem.- Najpierw Royce przekazuje nam najświeższe wiadomości.Delborough dołączył do Cynsterów w Somer-sham Place piętnastego, podrodze z Londynu uszczuplając siły kultu o czternastu ludzi.On iCynsterowie planują zastawić w Ely pułapkę na Ferrara albo przynaj-mniej na jego człowieka, Larkinsa.- Zerknął na datę u góry.-Wolverstone pisze  jutro", ale ponieważ list nosi wczorajszą datę, musichodzić o dzisiaj.Kiedy pułapka się zatrzaśnie, Del i Diabeł Cynster mająprzewiezć ewentualnych jeńców do Elveden.- Czyli niewykluczone, że Ferrar został już schwytany? - Charlespodniósł wzrok.Logan pokręcił głową.- Bardzo bym się zdziwił.Przez długie lata Ferrar działał nad wyrazsprytnie i ostrożnie, wątpię, by nagle wpadł w byle pułapkę.- Do rana się dowiemy - stwierdził Deverell.- Gdyby im się powiodło,Royce natychmiast pchnąłby do nas gońca, zmieniłby się bowiemwówczas cel naszej misji.- A twoi dwaj pozostali przyjaciele? - spytała Linnet.Logan na powrótskupił się na liście.347 - Gareth dotarł bezpiecznie do Dover i dziś rano ruszył na północ.Oczekują go w Elveden jutro wieczorem.Na tym etapie trudnoprzewidzieć, co wyniknie z jego wyprawy, niemniej on i jego kompaniamają spędzić tę noc w Chelmsfordzie, nie gubiąc po drodze członkówkultu.- Skądś to znam - mruknął Charles.- Interesujący dobór miejsc.- Deverell odłożył nóż i widelec, po czymodsunął na bok talerz.- Elveden leży niedaleko Thetfordu, na południowywschód od niego, jakieś piętnaście kilometrów na północ od Bury St.Edmunds i niespełna pięćdziesiąt od Somersham Place.Z kolei międzySomersham Place a Elveden mamy Newmarket, gdzie rządzi DemonCynster i jego kompania.Można zatem wyrysować linię z zachodu nawschód, od Somersham Place do Elveden, wzdłuż której Roycerozmieścił, można tak rzec, liczne wojska.Poprowadził Delborougha napółnoc z Londynu do Somersham, zalecając mu usunąć napotkanych podrodze wysłanników kultu, i tym sposobem oczyścił zachodnie skrzydło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •