[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli Walterowi coś się nie podoba, niech sam tu przyjdzie i powie mi to.- Jak mam to rozumieć? - spytała Maggie.- Strajkujesz?- Nie - odpowiedział.- Zaczęły się po prostu obchody Tygodnia Niewtykania Nosa w Cudze Sprawy.Maggie przyjrzała się bałaganowi na jego biurku.- Cukier jest słodki, a Lorie nie, prawda? Gryzmolił na marginesie swego notatnika.- Coś w tym rodzaju.To jakaś niesamowita zagadka, jeśli już musisz wiedzieć.- Nie rozumiem.Rozsiadł się na krześle i wyprostował.Za oknami wszystko wyglądało tak, jakby z zachodu nadciągała burza.Było dopiero wpół do drugiej, lecz zapalono już wszystkie światła w biurze, a powietrze przesycone było naelektryzowaną wilgocią, co wcale nie poprawiało jego samopoczucia.- Jestem w kropce, wiesz - zaczął wyjaśniać.- Ona mówi, że mnie kocha, lecz nie chce pieszczot ani pocałunków.Nie chce także umówić się na kolejną randkę.Pytam ją, dlaczego, a ona zagłębia się w historię i opowiada o jakichś tajemniczych powodach, których nie może wytłumaczyć.- Czy ona aż tak ci się podoba? - spytała Maggie.- Co przez to rozumiesz?- Chcę wiedzieć, czy kochasz ją wystarczająco, by to wszystko znieść.Pokręcił głową.- Nie wiem.Ona mi się bardzo podoba.Sądzę, że ją kocham.- Och.Gene ujrzał niezadowolenie na twarzy Maggie.- Daj spokój, Maggie - powiedział.- To musiało się wcześniej czy później zdarzyć.Sama tak twierdziłaś.- Wiem o tym.Nie chcę tylko, by stała ci się krzywda.- Maggie, mam trzydzieści dwa lata.- Wciąż to powtarzasz.Zostało ci osiem lat do czterdziestki.To zbyt mało, by się ustabilizować, i zbyt dużo, by dać się skrzywdzić.Gene nie mógł powstrzymać się od śmiechu.- Wyjdź stąd, zanim się z tobą ożenię - zażartował.Maggie właśnie wychodziła, gdy zadzwonił telefon.Podniósł słuchawkę.- Pan Keiller? Ktoś do pana - powiedziała panienka z centrali.- Nazwisko brzmi Sumpler albo jakoś tak.„Semple" wymówione z mocnym francuskim akcentem, tak jak to mówiła matka Lorie.- Okay - odezwał się Gene niepewnie.- Proszę połączyć.Gdy pani Semple przemówiła, wydawało się, że jest niezwykle blisko, jakby stała przy nim i szeptała mu do ucha.Głos miała głęboki i wibrujący.Brzmiał równie intymnie, jak głos jego własnej matki.- Gene, jak tam twoje ramię?- Witam, pani Semple.Sądzę, że już w porządku.Świetnie je pani pozszywała.Nie wiem, dlaczego nie została pani chirurgiem.- Nauczyłam się tego od starego tureckiego doktora z Zagazig.To chyba nic specjalnego.Może panu na zawsze zostać blizna.- Z tym da się żyć.Jak miewa się Lorie?- Lorie ma się bardzo dobrze.- Nie poszła do pracy.- Och, dzwonił pan do banku.No cóż, jest odrobinę zmęczona, lecz poza tym czuje się dobrze.Dzwonię właśnie w jej sprawie, jeśli mam być szczera.Rozgniótł papierosa w popielniczce i czekał na najgorsze.Może Lorie poprosiła matkę, by do niego zadzwoniła i na dobre pozbyła się go.No cóż, oczekiwał tego.Zaczynał sądzić, że jego kontakty z Lorie nie przerodzą się w nic większego niż powierzchowna znajomość.- Gene, chcę zadać panu pewne pytanie - odezwała się pani Semple.- Proszę.Co chce pani wiedzieć?- Chcę wiedzieć, czy proponował pan Lorie małżeństwo.Gene wziął głęboki wdech.- Ujmijmy to tak, pani Semple.Ten temat wypłynął.Bardzo przedwcześnie, przyznaję, i prawdopodobnie niepoważnie, lecz jednak.- A Lorie powiedziała „nie"?- Wydaje się, że jej nastawienie jest właśnie takie.- Kocham sposób, w jaki wy, politycy, wyrażacie się.- Przechodzimy specjalną szkołę dwuznacznego mówienia.Czy o to chodzi?- O co?- Czy po to pani dzwoniła?- Nie, nie, niezupełnie.Dzwonię, by powiedzieć, że ona się zgadza.Gene przetarł oczy.- Przepraszam, nie bardzo rozumiem.- Lorie się zgadza - powiedziała pani Semple.- Długo z nią rozmawiałam i teraz ona się zgadza.- To znaczy.- Oczywiście mam na myśli to, że za pana wyjdzie! Gene odsunął słuchawkę od ucha i wpatrywał się w nią.- Co jest? Co się stało? Czy zamordowano Henry'ego? - spytała Maggie, stanąwszy w drzwiach.Gene zignorował ją.Powtórnie przyłożył słuchawkę do ucha.- Pani Semple, nie bardzo rozumiem.- Tu nie ma nic do rozumienia - stwierdziła pani Semple radośnie.- Ona pana kocha i chce za pana wyjść.- Lecz przedtem była taka zmartwiona.Wciąż obawiała się, że coś się stanie, choć nie mogłem pojąć co.- To tylko rozbudzona wyobraźnia młodej dziewczyny - odrzekła pani Semple.- Ważne jest jednak to, że ona pana uwielbia i chce z panem spędzić resztę życia.- To wszystko stało się tak nagle, pani Semple.- Ach - usłyszał w odpowiedzi.- Czyż wszystko nie dzieje się zbyt szybko? Nagle zostajemy poczęci, rodzimy się i nagle umieramy.- Tak - zgodził się.- Coś w tym jest.Gdy odłożył słuchawkę, nadal wyglądał na zaszokowanego i Maggie dostrzegła, że jeszcze długo wpatrywał się w telefon, jakby oczekiwał, że ten podskoczy z biurka i ugryzie go.Wzięli cichy ślub w Merriam trzy tygodnie później.Dzień był niezwykle ciepły, jak na tę porę roku.Wszyscy goście weselni z wyjątkiem milczącego Mathieu i eleganckiej pani Semple byli przyjaciółmi Gene'a.Skromna ceremonia odbyła się w białym kościółku u podnóża wzgórza za posiadłością Semple'ów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]