[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wrzucono.Tu przerwał swą opowieść.Wzrok skierował na władcę, który skupiony słuchałkażdego słowa.Panowała dziwna cisza, wszyscy słuchali, nawet zdawałoby się, żeptaki na drzewach zamilkły, przysłuchując się tej opowieści.- Kiedy wrzucono mnie do morza, ogromna ryba, którą Bóg Wszechrzeczy wezwałz otchłani morskich, pochwyciła mnie.Nagle wszystkie żywioły ucichły.Byłem wewnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce.Po czym wypuściła mnie ona na brzegmorski.Ludzie zaczęli krzyczeć coś niezrozumiale.Kapłan podniósł rękę na znak ciszy.- Słyszeliśmy o tej historii  powiedział. Sprawdzimy to.Skąd mogli słyszeć? Zastanawiał się Jonasz.Wszyscy zamarli, wyczekując.- Jest wśród nas dostojny Bigus, którego znamy i ufamy jego wyrokom.Ostatnioprzybył do naszego nieśmiertelnego miasta.Niech on przemówi  powiedział mistrzceremonii przynaglony przez monarchę.69 Zza dostojników wyszedł dostojny Bigus.Ten sam, który był na okręcie, którympodróżował Jonasz.Podszedł do Jonasza.Zwrócił się w stronę władcy i kapłana iprzemówił:- W rzeczy samej, ten człowiek jest tym, za kogo się podaje, a historia, którąopowiada, jest prawdziwa!Zawrzało, wszyscy zaczęli krzyczeć.Powstał nieopisany zgiełk.Jak to możliwe, żeryba pochwyciła kogoś i po trzech dniach go wypuściła? Przecież to wierutnekłamstwo.A ten człowiek jest kłamcą.Próbowano uciszyć tłum.Nagle król wstał.To zaskoczyło wszystkich.Król nigdy podczas obrad nieopuszczał swego tronu, a wszystkie wyroki padały, gdy siedział.Wszyscy zamilkli.- Czego oczekujesz, Jonaszu?  zwrócił się w stronę Jonasza.- Panie i władco Niniwy i całej Asyrii.To nie ja chcę.Bóg posłał mnie, abyście sięodwrócili od waszych dróg i abyście uwierzyli Jedynemu Bogu, gdyż za czterdzieścidni Niniwa zostanie zniszczona!Kapłani zaczęli podnosić głos.Król podniósł swą rękę, nakazując im zamilknąć.Nagle spośród ludzi stojących najbliżej monarchy wiele osób zaczęło płakać.Niktnie rozumiał tego, ale to, co zaczęło się po tym dziać, wprawiło w najwyższezdumienie najbardziej opornych dla tego poselstwa.Mężczyzni, którzy słynęli z wielubohaterskich czynów na polach bitew, wybuchali płaczem.Padł wielki strach.Ludzie zaczęli padać pod jakąś mocą, jakby coś ich poraziło.Tak jak wiatr ugina łan zboża, tak ludzie zostali dotknięci niewidoczną ręką.Ci,którzy stali, nagle padali.Większość płakała.Na wszystkich padł lęk przed nieznanymBogiem, który teraz ukazywał swoją moc.Jonasz nie mógł uwierzyć własnym oczom.Nigdy czegoś takiego jeszcze nie widział.Król zdjął swój płaszcz i oblókł się we włosiennicę.Usiadł na popiele ofiarnym iposypał swoją głowę popiołem.Ci, którzy powstawali powaleni niezwykłą mocą, błagali nieznanego Boga ozmiłowanie.Z okręgu świątyni podnosił się jeden wielki lament i płacz.Czegośtakiego nikt nigdy jeszcze nie widział.Jonasz otrzymał eskortę, aby mógł swobodnie poruszać się po całym mieście igłosić poselstwo Boga, władcy nieba i ziemi.70 Na polecenie króla i jego dostojników ogłoszono taki rozkaz i wysyłano posłańcówpo całym mieście: Ludzie i zwierzęta, bydło i owceniech nic nie jedzą!Niech się nie pasą!Niech nie piją wody!Niech włożą włosiennice, zarówno ludzie, jak i bydło.Niech żarliwie wołają do Boga, któremu służy Jonasz.Niech każdy zawróci ze swej złej drogi i od bezprawia własnoręcznie popełnionego.A może Bóg, któremu służy Jonasz, użali się i odstąpi od swego gniewu i niezginiemy.Wówczas wszyscy, którzy zamieszkiwali Niniwę, uczynili zgodnie z zaleceniemkrólewskim.Gdyż wielki strach padł na całe miasto.Dniem i nocą błagano Boga, któremu służył Jonasz, aby odstąpił od nich zgniewem i swą zapalczywością i aby miał miłosierdzie nad nimi i nad całym ichdobytkiem.Z każdego miejsca miasta dochodziło błaganie i zawodzenie.Wszyscypodporządkowali się zaleceniu władcy i nie było nikogo, kto by złamał zakaz.- Zlituję się, nad kim się zlituję  Jonasz usłyszał głos Boga  i wysłucham ichmodlitw.Zachowam ich przy życiu, bo nawrócili się do mnie.Jonasz, widząc, że tak się wszystko potoczyło, zapłonął gniewem.Bardzorozgniewał się na Boga.71 Po trzech dniach spędzonych w Niniwie na głoszeniu opamiętania, Jonasz udał sięna to samo wzgórze, z którego niespełna trzy dni temu schodził.Ciągnęło się ono nawschód od miasta.Tam postanowił zamieszkać.Zbudował sobie szałas z gałęzi iusiadł w nim, ale nigdzie nie było cienia.Chciał bowiem przyglądać się temu, co sięzaczęło dziać w mieście.Przez najbliższe dni słyszał jedynie zawodzenie i płacz ludzi,które dochodziło od strony miasta.A Bóg sprawił, że obok niego wyrósł krzew rycynowy, który dał cień dla jegogłowy.Teraz mógł więc siedzieć i obserwować.Wszystkie poprzednie wątpliwości osaczały go na nowo.Był zdruzgotany.Namiejsce pewności, za którą jeszcze niedawno oddałby życie, przyszło rozgoryczenie izwątpienie.Cały jego świat runął w pył.Bóg nie posłał go do jego narodu, do naroduwybranego, lecz obrał sobie inny naród.Tych strasznych, odwiecznych wrogówIzraela i całego ówczesnego świata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •