[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Skąd wiesz? — zdumiała się Janka.— Och, znam ten wyraz twarzy, obserwowałam go nieraz u ciebie.Nie myśl o tej przykrości, niechaj poczeka do poniedziałku, a jeśli nie poczeka, tym lepiej.Dziewczęta, spójrzcie na tę łąkę fiołków! Oto coś, co należy umieścić w zbiorze wspomnień.Jako osiemdziesięcioletnia staruszka, jeśli kiedykolwiek nią będę, zdołam odtworzyć w myśli ten obraz tak żywy, jak go teraz widzę.Oto pierwszy cudowny dar dzisiejszego dnia.— Jeżeli pocałunek mógłby być rzeczą materialną, to powinien być fiołkiem — marzyła Priscilla.Ania promieniała.— Jakże się cieszę, Priscillo, że tę myśl wypowiedziałaś, zamiast ukryć ją w sobie.Świat byłby bardziej zajmujący, chociaż i tak jest dosyć zajmujący, gdyby ludzie szczerze wypowiadali swe myśli.— To byłoby zbyt przykre dla wielu osób — wtrąciła Janka rozważnie.— Tym gorzej dla nich.Czemu miewają brzydkie myśli? My dziś możemy wyjawiać wszystko, bo myślimy tylko o rzeczach pięknych.Ale oto dróżka, której nigdy dotychczas nie widziałam.Chodźmy tędy.Dróżka była tak wąska, iż gałęzie sosen muskały twarze dziewcząt, mimo że szły gęsiego.Pod sosnami rozpościerały się poduszki aksamitnego mchu, a dalej, gdzie drzewa były rzadsze i mniejsze, zadziwiała obfitością różnorodnej zieleni.— Jaka moc lwich paszczy! — wykrzyknęła Diana.— Nazrywam ich wielką wiązankę, są takie śliczne.— Skąd ta nazwa dla tak niewinnych kwiatów? — zapytała Priscilla.— Stąd, że osoba, która je nazwała, posiadała zbyt mało lub zbyt wiele wyobraźni — rzekła Ania.— Ach, dziewczęta, spójrzcie na to!„To” było płytką leśną sadzawką pośrodku otwartej polanki, gdzie kończyła się ścieżka.Latem miejsce to wysychało i pokrywało się lasem paproci, teraz zaś było spokojną, lśniącą powierzchnią, okrągłą jak obręcz i przezroczystą jak kryształ.Otaczały ją pierścieniem smukłe młode brzózki, a drobne paprocie stroiły jej brzegi.— Jakież to piękne! — zawołała Janka.— Zatoczmy krąg wokoło, niby leśne boginki — proponowała Ania rzucając koszyk i wyciągając ręce ku koleżankom.Lecz taniec się nie udał, bo grunt był bagnisty i Janka wciąż gubiła kalosze.— Nimfy leśne nie mogą nosić kaloszy — zadecydowała.— Zanim opuścimy to miejsce, musimy mu nadać jakąś nazwę — rzekła Ania.— Niech każda z nas poda jakiś projekt, po czym będziemy ciągnąć losy.Ty, Diano?— Brzozowa Sadzawka — szybko wybrała Diana.— Leśne Jezioro — rzekła Janka.Ania, stojąca poza nimi, błagała wzrokiem Priscillę o mniej pospolitą nazwę.— Srebrzyste Wody — rzuciła Priscilla.Ani wybór padł na „Zwierciadło Nimf”.Nazwy te, spisane na paskach kory brzozowej ołówkiem, z którym nie rozstawała się nigdy „kierowniczka szkoły” Janka, wrzucono do kapelusza Ani.Priscilla, zamknąwszy oczy, przystąpiła do ciągnienia.— Leśne Jezioro — z triumfem odczytała Janka.Nazwa musiała zostać przyjęta, chociaż Ania w duszy uważała, że los spłatał sadzawce złośliwego figla.Przedzierając się przez gęste podszycie, dziewczęta weszły do lasku, graniczącego z pastwiskiem Sloane’ów.Tutaj trafiły na aleję, zagłębiającą się w stary las, i postanowiły ją zwiedzić.Poszukiwania ich zostały nagrodzone mnóstwem pięknych niespodzianek.Najpierw trafiły na drogę, nad którą dzikie wiśnie, rosnące z obu stron, tworzyły sklepienie z gałęzi osypanych białym kwieciem.Dziewczęta zrzuciły kapelusze i przystroiły głowy wieńcami tego czarownego kwiecia.Po chwili zagłębiły się w las świerkowy tak gęsty, iż panował tam mrok jak o zmierzchu… Ani promienia słońca, ani skrawka nieba.— Tu mieszkają diabliki leśne.Są one bardzo złośliwe, lecz nie uczynią nam krzywdy, gdyż nie wolno im broić wiosenną porą.Właśnie jeden zerknął ku nam spoza tej starej karłowatej sosny.A czy zauważyłyście tę grupkę pod wielkim, nakrapianym muchomorem? Dobre duchy wybierają sobie siedziby na polanach zalanych słońcem.— Pragnęłabym, aby rzeczywiście były tutaj wróżki — rzekła Janka.— Jak by to było cudownie móc zażądać spełnienia trzech życzeń, a chociażby tylko jednego.Jakie byłyby wasze życzenia? Ja pragnęłabym być bogatą, piękną i mądrą.— Ja wysoką i smukłą — rzekła Diana.— A ja sławną — wygłosiła Priscilla.Ania pomyślała o kolorze swych włosów, lecz odrzuciła tę myśl jako zbyt egoistyczną.— Ja życzyłabym sobie, by na świecie i w sercach ludzkich wiecznie panowała wiosna — rzekła.— To znaczy pragnąć, aby ziemia stała się niebem — zauważyła Priscilla.— Częścią nieba.W innych częściach byłoby lato i jesień, a nawet i zima.Myślę, że miałabym ochotę oglądać w niebie błyszczące śnieżne pola i oszronione gałęzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •