[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Marsala i Mazara nic nie zawierają ciekawego; mieliśmy wnich gospody gorsze od najgorszych karczem naszych żydowskich.Jadąc na mułach brzegiemmorza, zanurzony w dumaniach, powiększonych przez jednostajny szum bałwanów, raptemuderzony byłem widokiem ogromnych ruin na oddalonym pagórku; ruszyliśmy w tę stronę:były to smutne ostatki zamożnego niegdyś miasta Selinontu, ostatki po kilkokrotnym burze-niu zadziwiające dziś jeszcze.Są to trzy świątynie niezwyczajnej wielkości, tak iż w jednąfugę kolumn doryckich plecami zmieścić się mogłem.Po dwakroć burzyli je Kartaginowie;mówią, że Annibal zaprzęgał słonie do kolumn tych i tak je obalał.Selinont sprzymierzył siębył z Pyrrhusem; 249 lat przed Chrystusem znów je Kartagińczykowie zburzyli ze szczętem imieszkańców do Lilibei przenieśli.Deptaliśmy po gruzach, gdzie chodzili Pyrrhus i Annibal,jedliśmy obiad na obalonej kolumnie 9 stóp diametru mającej.Te kolumny, te niezmierne wnieładzie sterczące rozwalone kamienie smutnie przypominały i śmiałość, i niestałość ludz-kich przedsięwzięć.Ze wszystkich pozostałych nam starożytności najogromniejsze w Seli-noncie zostały.Ledwie nas przewodnicy od miejsc tak pamiętnych oderwać mogli.Już około północyprzyjechaliśmy do Sciacca (Thermae Selimuntinae), sławne niegdyś przez swe kąpiele.Na-zajutrz jechaliśmy wilgotnymi nizinami i widzieli mieszkańców zatrudnionych żniwami ryżu.Ku południowi usiedłszy na snopach ryżu obiadowaliśmy; żniwiarze, acz obfici w wino,przez żaden sposób nie chcieli go nam za pieniądze udzielić.Zawsze piękną krainą i brzegiemmorza zbliżaliśmy się do Dżirdżenti (Agrigentum).Wszędzie drzewa figowe, oliwne, aloes,migdały, kasztany, karuba, pola żyzne, wszystko nędznie uprawne.Wjechaliśmy w góry i,spuszczając się z jednej, u spodu napotkaliśmy rzeczkę, w której muł niosący rzeczy naszeugrzązł i strachem przeraził towarzysza mego, pana Cunningham.Był on wielkim miłośni-kiem muzyki; gdzieśmy się tylko zatrzymali, dobywał skrzypców i niemiłosiernie rzępolił;84postrzegłszy niebezpieczeństwo muła, z całej siły wołać zaczął na sługę naszego: Giuseppe,lasciate tutto al diavolo, badate al violino..Szczęściem skończyło się na strachu.Agrygent (dziś Dżirdżenti) dla pysznych ostatków świątyń swoich zatrzymał nas dni kilka.Zatrzymał nas najprzód piękny sarkofag za chrzcielnicę służący dzisiaj; widać na nim w pła-skorzezbie historię Hippolita i Fedry, dzieło doskonałe i pełne ognia.Wyszliśmy potem zamiasto oglądać zwaliska przemożnego niegdyś miasta Agrigentum.Widzieliśmy tam ledwienie zupełnie zachowany w całości kościół Concordii.Kościół Junony Laciny 16 jeszcze ca-łych kolumn zachował, wiatr atoli od morza nadpsuł je znacznie, w tej to świątyni znajdowałsię sławny obraz Junony przez Zeuxis.Kościół Herkulesa jedną tylko zachował kolumnę.Największy ze wszystkich kościół, Jowisza Olimpickiego, już cały w gruzach; zdaje się, iżziemia, zmordowana dzwiganiem ciężaru takiego, zwaliła go; dwa kapitele i ułomki kolumndają miarę olbrzymiej wielkości jego; kolumny miały 16 stóp wielkości, każda fuga ma półto-rej stopy otwartości; inne świątynie były: Wul-kana, Cerery, Castora i Polluksa.Na cmentarzureformatów widziałem drzewa palmowe, owoce ich jednak nie dojrzewają.Alikant, dawniej Gela, sławny z wybornych win swoich; około Biskary jechaliśmy przezżyzne pola należące do szlachty; zaniedbane i nieuprawne.Nie zebrane oliwki padały na zie-mię, rozpęknięte dojrzałością jabłka granatne, nie zerwane ręką ludzką, wylewały na próżnopurpurowe swe soki; gdzieniegdzie widać było małe plantacje tabaki i bawełny.Smutne nadtym opuszczeniem uwagi rozrywało śpiewanie przystawionego do mułów naszych chłopca.Głowę mając nabitą Teokrytem, sądząc, że pasterz ten podobną poecie temu skotopaskęśpiewać będzie, pilnie nadstawiłem ucha, lecz jakie było zadziwienie, gdy treścią sielanki tejbyły siedym karlinów, które pasterz ten siostrze swej ukradł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]