[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak zwierzę uchylające się przed ciosem, Wierzba wykręciła się w bok.Przy tym ruchu jej srebrne lusterko wyturlało się z bezpiecznego schronienia w mieszku, który zawsze wsuwała w zanadrze swojej szaty.Brzęknęło i zadzwoniło czystym dźwiękiem wspaniałego metalu.Kiedy błysk jego padł na Mocny Język, rozżarzyły się wyryte na nim znaki.— Trzymaj się ode mnie z daleka, niewolnico — rozkazała Mocny Język.— Żebym nie przeklęła ciebie i tej słabizny z twarzą jak serwatka, która cię trzyma na smyczy.— Moja pani nie wiedziała, nie wie — syknęła Wierzba.Srebrzysty Śnieg nie przypuszczała, że jej dziewczyna tak wiele nauczyła się z mowy Hiung–nu.— Ale ja wiem.— Wypowiedziała to z osobliwym, syczącym skomleniem w głosie i spojrzała starszej kobiecie w oczy.Lisica stawiająca czoło dzikiej maciorze, obie nieugięte, obie mające świadomość, że jeżeli zajdzie potrzeba, to drugiej stronie nie zabraknie woli walki — pomyślała Srebrzysty Śnieg.— Cofnij się, Wierzbo! — rozkazała Srebrzysty Śnieg, a obawa o dziewczynę spowodowała, że odezwała się do niej szeptem bardziej szorstkim niż kiedykolwiek przedtem.Wierzba pochwyciła lusterko, zanim zdążyła je kopnąć Mocny Język.Potem podniosła oczy na swoją panią.W półświetle wielkiego namiotu shan–yu skóra jej wydawała się bardzo blada, a oczy olbrzymie i lśniące.Jej długie włosy, uwolnione z upięcia, falowały wokół niej i szeleściły, a z ich czerwonych błysków zdawały się ulatywać iskry, które przyciągały światło, jak potarty jedwabiem bursztyn przyciąga go i zatrzymuje przy sobie.Nie rzucaj tej kobiecie wyzwania! Srebrzysty Śnieg przekazała dziewczynie myślą to swoje życzenie.Może i Sun Tzu nic takiego nie napisał w swojej „Sztuce wojennej”, ale zdrowy rozsądek podpowiadał, że nie należy stawać przeciw silnemu wrogowi na jego własnym terytorium.Wierzba, zupełnie jakby zrozumiała, o czym myśli Srebrzysty Śnieg, odwróciła wzrok od Mocnego Języka i intensywność napięcia między nimi opadła.Nie będą ze sobą walczyć, a przynajmniej nie dziś.Srebrzysty Śnieg obrzuciła namiot szybkim spojrzeniem, spoglądając poza miejsce, gdzie Mocny Język przybierała pozy słusznego oburzenia i odgrywała przedstawienie, wysyłając jednego swojego stronnika za drugim to po jakąś paczkę ziół, to po wizerunek, to po flet, podczas gdy jej syn, Tadiqan, stał za matką ze skrzyżowanymi na piersi rękami i szeroko rozstawionymi krzywymi nogami.Za nimi skupiały się w grupki chyba całe setki Hiung–nu, czujnie się przypatrując.Srebrzysty Śnieg zauważyła Brązowe Lustro i Soból, która dłonią zakrywała sobie usta.Nikt się do niej nie odezwał, nikt nie przesuwał się w tył i w przód, nie wykonywał delikatnych gestów ani leciutkich skinięć głową, które mogłyby sygnalizować poparcie.Brązowe Lustro i Soból mogły szanować, a nawet lubić Srebrzysty Śnieg, ale przez całe swoje życie mieszkały w obozie, gdzie panią była szamanka Mocny Język, a inni Hiung–nu nie wiedzieli nic o Srebrzystym Śniegu oprócz tego, że Cesarz przysłał ją, jako młodziutką żonę dla ich sędziwego shan–yu.Musi dowieść swojej wartości, a teraz powinna odwrócić uwagę Mocnego Języka.Jeżeli miała pamięć równie mocną jak język, to Wierzba znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie.Pożałowała przez jedną głupią, pełną litości nad sobą sekundę, że nie udało jej się naprawdę położyć skóry z białego „tygrysa”, którego zabili z księciem Vughturoi, u stóp shan–yu Khujangi, na znak swego męstwa.A potem spojrzała Mocnemu Językowi prosto w oczy.— Nie jest moim zamiarem lekceważenie zwyczajów Hiung–nu — oświadczyła stanowczo.— W końcu jest to również mój lud.Ich dobrobyt jest moim dobrem; ich los moim losem.Jeżeli obraziłam moce tego kraju, usilnie cię proszę, byś mnie objaśniła, jak mam to najlepiej naprawić.Ku zdumieniu pani Srebrzysty Śnieg, Mocny Język nie spiorunowała jej wzrokiem.Zamiast tego wpatrzyła się w oczy Srebrzystego Śniegu na sposób zakapturzonego węża z Hind, który — jak to jej kiedyś opowiadał Li Ling — kiedy poluje, wpatruje się w oczy ptaka, zmuszając to nieszczęsne stworzenie, by czekało, aż będzie mógł je zaatakować.Maleńkie, głęboko osadzone oczka kobiety zdawały się rozszerzać, w ich głębi zaczynały rozpalać się zielone płomyczki.Głęboko wciągnęła powietrze, jej oddech był porywisty jak pomruk tygrysa… białego tygrysa.I znowu rozległo się głuche łomotanie serca.Przecież ten ciężki odgłos musi chyba wypełniać cały namiot — pomyślała Srebrzysty Śnieg.Ją niemalże ogłuszał, ale żaden z Hiung–nu nie wydawał się go zauważać.Tamtej nocy, kiedy biały tygrys grasował po obozie, ani Soból, ani Brązowe Lustro też nie zwróciły uwagi na ten odgłos.Było to niemal tak, jak gdyby Hiung–nu byli nań uodpornieni.Czy to ona wysłała białego tygrysa, by zabił tę nieznaną, ale znienawidzoną księżniczkę Ch’in, która chciała zająć jej miejsce, lub by przeraził ją tak, że wróciłaby do domu w bezrozumnej ucieczce? Teraz wydawało się to prawdopodobne.Może Wierzbie uda się coś więcej odkryć.Wierzba.Z jakiegoś ciemnego kąta, do którego kulejąc oddaliła się dziewczyna, dobiegło ją teraz syknięcie, odwróciło jej uwagę i zapewniło, że ma sprzymierzeńca.Nad Srebrzystym Śniegiem błysnęło światło i młoda kobieta wyprostowała się.Nawet w tej pozycji brakowało jej kilku cali do wzrostu Mocnego Języka, a ważyła najwyżej połowę tego, co tamta kobieta.Sędziwy shan–yu otrząsnął się, jakby się budził z długiego snu.— Słusznie powiedziane i tak, jak należy! — oznajmił, uśmiechając się do… swojej nowej zabawki — pomyślała Srebrzysty Śnieg.Jestem jak nefrytowa waza czy jedwabna szata, której nie należy trzymać w zamknięciu, tylko trzeba wystawiać na pokaz jako znak jego bogactwa i potęgi.Jednak właśnie teraz była chwilowo z tego zadowolona.— Mocny Język jest matką Tadiqana, mojego najstarszego syna — ciągnął dalej shan–yu.— I dziedzica — szepnęła Mocny Język, chociaż jej pan nie zwrócił na ten komentarz żadnej uwagi.— Zna język ptaków i posiada wiedzę, pozwalającą zrozumieć głos kamieni, skrzypienie drzwi i zawiasów i mowę zmarłych w ich grobach.Wśród kobiet Hiung–nu nie znajdziesz lepszego nauczyciela
[ Pobierz całość w formacie PDF ]