[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A Xikowie robią im regularnie różne głupie numery.Jeśli tutejszych wystarczająco rozwścieczą, to ci się zjednoczą i - znów pomachał ręką - czołem, kochany świecie.Ze wszystkimi swoimi dobrymi intencjami Oficerowie Pokoju będą musieli wezwać Patrol.Albo czeka nas trwająca lata wojna podjazdowa typu Norbisowie przeciw wszystkim, albo pokój, ale bez Norbisów.Ja uważam, że tutejsi to dobre chłopaki, więc czeka nas, chłopie, trochę pracy.Musimy skończyć tę wojnę, zanim się naprawdę zacznie.Rozdział 12Wszystko się zgadzało.Nie tylko z rozwojem wypadków tutaj.w górach, ale i z taktyką, jaką Xikowie zwykli byli stosować wszędzie w galaktyce.Klęska niczego ich nie nauczyła i zaczynali swoje stare gierki.Czy ta garstka maruderów wierzyła, że Arzor może stać się zalążkiem nowego imperium? Nie była to wprawdzie wizja bardziej pyszałkowata od tej, która kierowała nimi przedtem i do zniweczenia której trzeba było tylu wysiłków i ofiar ze strony Konfederacji.Westchnął.A jednak konflikt, który zmiótł Ziemię z map kosmosu, wcale się nie skończył.- Ilu jest Xików? - zajął się praktyczną stroną problemu.Lo-gan Ouade wzruszył ramionami i zaraz jęknął z bólu.- Byłem trochę zajęty i nie zdążyłem ich policzyć.W grupie, która mnie chwyciła, było pięciu, Ale nie wszyscy byli obcy - przynajmniej dwaj to bandziory stąd.No i facet prowadzący przesłuchanie.Chciałbym go jeszcze spotkać! - dłonie w bandażach usiłowały zacisnąć się w pięści.- Widziałem w sumie jakiś tuzin obcych i z sześciu naszych-bandytów.Zdaje się, że nie przepadają za sobą.- Na pewno nie.- Xikowie miewali pomagierów spośród ludzi również na innych planetach, ale rzadko coś z tej współpracy wychodziło.- Ilu jest osadników w rejonie Szczytów?- Siedem posiadłości.Dumaroy ma największą.Mieszka tam z bratem, bratankiem i dwunastoma poganiaczami.Lancin, Artur, ma mniej ziemi, ale zamierza dołączyć do niego brat, jak tylko się zwolni ze służby.Mają pięciu norbiskich poganiaczy.No i my: sześciu Norbisów i dwóch poganiaczy, których ojciec przysłał z Dorzecza.Dziesięciu, może dwunastu, dałoby się wyskrobać z mniejszych gospodarstw.Nie jest to duża armia, zwłaszcza dla ciebie, po tym jak walczyłeś w siłach Konfederacji…- Widziałem zwycięstwa odnoszone przez mniejsze oddziały - łagodnie odparł Storm.- Ale jesteście pewnie bardzo rozproszeni…- Jak tylko dostaniemy się do pierwszej chaty, znajdzie się sposób, żeby wszystkich zwołać.Nie jesteśmy znowu tacy prymitywni, jak sądzicie wy - przybysze.- A ta chata - jest jak daleko?- Musiałbym rozejrzeć się po okolicy, nigdy tu przedtem nie byłem.Ale myślę, że jakieś dwa dni spokojnej jazdy albo piętnaście godzin na dobrym koniu.- Deszcz to wszystko, co mamy w tej chwili.A Xikowie na pewno depczą nam po piętach.- Storm nie sprzeczał się.Wymieniał tylko problemy w miarę, jak je sobie uświadamiał.- Nie znaleźliśmy też wyjścia z tej doliny, którym dałoby się przeprowadzić konie.Wejście jest zasypane ziemią.- Nie obchodzi mnie, jak to zrobimy - odparł Logan.- Mówię ci tylko, Storm, że musimy to zrobić! Nie można pozwolić Dumaroyowi z Norbisami narozrabiać tu tylko po to, żeby zrobić frajdę tym cholernym Xikom! Urodziłem się na Arzorze i -jeśli to możliwe - zamierzam go uratować.- Jeżeli to możliwe… - powtórzył Storm czując zimne ukąszenie żalu za utraconym domem.- Tak, ty przecież lepiej niż my wszyscy wiesz, co potrafią Xikowie, jeśli grają według swoich reguł.Storm odwrócił się do Gorgola i przekazał mu z historii Logana to, na co potrafił znaleźć odpowiednie znaki.Zakończył pytaniem w tej chwili najważniejszym:- Czy jest wyjście z doliny dla człowieka i konia?- Jeśli jest… Gorgol znajdzie.- Norbis zdjął dwa ptaki ze szpikulców i owinął je szerokim liściem.- Idę zobaczyć… Wgramolil się na wał ziemi i zniknął.- Długo jesteś na Arzorze? - spytał Logan, gdy Storm podzielił pozostałe ptaki i podał Quade'owi jego porcję.- Trochę ponad miesiąc… według mojego czasu…- Szybko się zadomowiłeś - zauważył chłopak.- Wielu ludzi urodzonych tutaj nie potrafi mówić palcami tak szybko i dobrze.- Może idzie mi łatwiej, bo moja rasa używała niegdyś języka znaków w rozmowach z obcymi.Czekaj… pomogę ci.Logan nie bardzo radził sobie z jedzeniem, więc Storm usiadł przy nim i podawał kęsy na ostrzu noża.Surra mrużyła oczy z sennym zadowoleniem, a Hing ufnie ułożyła się na wyciągniętych nogach chłopca.- Skąd wziąłeś te zwierzęta, to przybysze? A ten tresowany ptak - co to jest? - zapytał Logan, kiedy Storm zajął się dzieleniem następnej kury.- Jestem Mistrzem Zwierząt, a to moja drużyna.Baku - czarny orzeł afrykański, Surra - kot pustynny i Hing-meerkat.Wszystkie pochodzą z Ziemi.Przyjaciel Hing zginął w powodzi…- Mistrz Zwierząt! - w głosie brzmiał szczery podziw, chociaż zniekształcone rysy chłopca nie mogły go wyrazić.- Powiedz mi… kto to jest ten Dineh, o którym mówiłeś wcześniej?- Myślałem, że nie znasz języka Nawajów - odparł Storm.Niebieskie oczy były teraz bardzo jasne.- Nawajów - powtórzył wolno, jak gdyby usiłując przypomnieć sobie, gdzie mógł przedtem usłyszeć to słowo.Wyciągnął dłoń do bransolety na ręce Storma, potem dotknął lekko naszyjnika huśtającego się, gdy tamten podawał mu jedzenie.- To są przedmioty Nawajów, prawda?Storm czekał.Miał dziwne wrażenie, że wyniknie z tego coś ważnego.-Tak.- Mój ojciec ma taką bransoletę…Nie powinien był tego mówić.Słowa przypomniały Stormowi to, o czym przez ostatnie tygodnie starał się nie myśleć.Odruchowo cofnął się przed ręką Logana.Wstał.- Twój ojciec - głos Storma był cichy, łagodny i bardzo spokojny - nie jest Nawajem.- A ty go nienawidzisz, prawda? - w pytaniu chłopca nie było oskarżenia.Takim tonem mógł równie dobrze rozmawiać o pogodzie.- Brad Quade ma wielu wrogów, ale zwykle nie są to ludzie twojego pokroju.Nie, nie jest Nawajem, urodził się na Arzorze, ale dziadkowie pochodzili z Ziemi.Jest półkrwi Czejenem…- Czejenem! - Storm był zaskoczony.Łatwiej było mu myśleć o wrogu jako o pochodzącym ze starej, aroganckiej rasy białej, która zawsze kłamała, oszukiwała! spychała jego naród coraz dalej i dalej, chociaż nigdy nie udało się zepchnąć go w nicość.Nigdy!- Czejenowie to Indianie amerykańscy… - zaczął wyjaśniać Logan, ale przerwano mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •