[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oderwał od niej swe wargi, kończąc ich gorący pocałunek ioparł policzek na jej, starając się odzyskać oddech.- Nie możemy tego zrobić, Amando.- Dlaczego nie?- Bo to.bo to skomplikuje rzeczy.- Nie musi.To tylko seks.Właśnie do tego był przyzwyczajony; do tylko seksu.Tylko-seksu.Ale nie z kobietą, na której mu zależało, która rozbawiała gopoza sypialnią i w której był niewłaściwie zakochany od lat.Nie, nigdynie uprawiał tylko seksu z kimś takim jak Amanda.Uprawiał tylkoseks z kobietami takimi jak Veronica.Wolał to robić w ten sposób.Więc dlaczego był tak podekscytowany, że mógł w każdej chwiliwystrzelić na swoje udo?- Jacob, proszę, nie zostawiaj mnie tak.Zaraz eksploduję.Ta, znał to uczucie.Dobra, da jej ulgę poprzez doprowadzenie jej i przestanie.Tobyło wykonalne.Jasne.- Spokojnie - szepnął jej do ucha.- Mam cię.Powoli scałował ścieżkę od jej ucha do obojczyka.Masował jejobie piersi w okrężnych ruchach, decydując się, że pozwoli sobiepoczuć przyjemność spróbowania jej sutków.Possania ich.Były takietwarde.I tak potrzebowały należytej uwagi.I pieszczenie ichdoprowadzi ją do orgazmu.A potem, Boże, położy kres temuszaleństwu.Kiedy jego wargi wciągnęły do ust twardy pączek, zadrżała ichwyciła się tyłu jego głowy obiema rękami.- Jacob - wyszeptała.- Tak.Na dzwięk swego imienia, jego kutas szarpnął się i poczułwilgoć kropelki przedwczesnego wytrysku na swoim udzie.Zakołysałbiodrami, ocierając się o poduszki kanapy, bo chociaż bardzo chciałpogrąż swego pulsującego penisa w jej gorącej wilgoci, to niezamierzał posunąć się tak daleko.Musiał ją szybko doprowadzić, żebymógł sobie zwalić konia w łazience.Nie pamiętał, kiedy ostatnio sięmasturbował, ale z pewnością wiedział jak to zrobić.Przesunął jedną dłoń na jej łono i potarł jej szczyt, delikatniemasując jej łechtaczkę przez satynowe majtki.- Jacob!Musiała przestać mówić jego imię w taki sposób.Bo inaczejstraci kontrolę.Jego penis był obolały, protestując na tą niewygodnąpozycję w jakiej był uwięziony w środku jego dżinsów.Przesunąłrękę, by rozpiąć rozporek.Westchnął z ulgą, gdy jego kutaswyskoczył na zewnątrz.O wiele lepiej.Ze swym penisem w o wielemniej bolesnej i rozpraszającej pozycji, mógł pozornie odzyskaćkontrolę.Wciąż ssąc jej sutek, przesunął językiem po wrażliwym cielew swych ustach, aż zadrżała.Amanda chwyciła się jego głowy, kekpalce przytrzymały go przy jej piersi, gdy jego dłonie przesunęły się,by powoli zsunąć jej majki.Wysunęła się z nich niecierpliwie i uniósłswe biodra, aby mogła uwolnić z materiału swe nogi.Szybkoprzycisnął swego fiuta do poduszek kanapy, żeby nie zrobił czegośnaprawdę głupiego i nie zatonął w jej wnętrzu.Panie, czuł zapach jej piżmowego podniecenia, czuł ciepło jejcipki przy swym brzuchu.Gdyby przesunął się o stopę w górę, tozanurzyłby się w jej zapraszającym cieple.Wbijałby się w nią bezkońca.Mocniej i szybciej.Cholera, musiał przestać myśleć o jejśliskiej, ciepłej cipce.Zamiast zrobić to, czego domagało się jegociało i wbić się w nią, Shade przesunął się w dół.Ugryzł mocno jejsutek swymi zębami, zanim przesunął otwarte pocałunki w dół jejbrzucha.Jeżeli prędko nie posmakuje jej płci, to po prostu zwariuje.A może już stracił swój pieprzony umysł.Amanda rozsunęła szeroko nogi dla niego i jęknął na widokuległej pozycji w przyciemnionym świetle telewizora.Rozsunął jejmokre wargi dwoma palcami i potarł językiem jej opuchniętą cipkę.Krzyknęła i zakołysała biodrami, gdy jej całe ciało napięło się worgazmie.- O Boże, Jacob.Dochodzę.Dochodzę.Dobra, doprowadził ją.Obiecał sobie, że przestanie po tym jakona skończy, ale cholera, to było za szybkie.Jakieś pięć sekund? Tonie liczyło się jako prawdziwy orgazm.Znowu ją doprowadzi - tymrazem mocniej - a pózniej pójdzie zająć się sobą w łazience.- Wez mnie, Jacob - powiedziała, kołysząc biodrami wmimowolnych skurczach jakie ją chwyciły.- Proszę.Wez mnie.Wsunął w nią dwa palce, a jej śliskie ciepło ogarnęło je,zaciskając się i wciągając jak najgłębiej.Jego pulsujący kutas byłzazdrosny.Zwiotczała.Oddychała ciężko.- Masz gumki? Jeżeli nie, to kilka w swojej torebce.Nie odpowiedział jej.Nie zamierzał posunąć się aż tak daleko.Całowanie.Pieszczoty.Ssanie jej cycków.Palcówka.Posmakowaniejej orgazmu.Okay.Wbijanie swego penia w nią, aż wybuchnie wbardzo potrzebnym orgazmie? Nie stanie się.Użył swoich palców w taki sposób w jaki chciałby użyć swegopenisa, wbijając je w jej jedwabisty tunel, mocno i rytmicznie.W tymsamym czasie ssał i lizał jej łechtaczkę, aż jej mięśnie znowu sięnapięły i zaczęła się kołysać przy jego twarzy.- Jacob - zawołała go.- O Boże.Znowu jestem blisko.Wez mnieteraz.Proszę.Jego penis był gotowy do uderzenia.Przesunął się na bok,pociągając ją ze sobą, gdy się odwrócił.Kontynuował będąc naswoich plecach, ciągnąc ją na górę tak, że klęczała nad jego twarzą.Ustawił ją w takiej pozycji, aby móc ssać jej cipkę i wsuwać w niąpalce bez przytrzymywania jej drugą ręką, bo do diabła, potrzebowałw tej chwili swojej drugiej ręki.Przywitał swego drgającego penisadłonią, owijając go lekko palcami i pocierając w tym samym rytmie,jaki używał na jej słodkiej, śliskiej cipce.Pozwolił sobiepofantazjować, że nie wbijał się w swą dłoń, ale w jej ciało.Mógł otym myśleć tak długo, jak tego nie robił.Prawda? Tak, to nie było niczłego.O Boże, dojdzie tak mocno.Amanda.Amanda.Jej cipka zacisnęła się wokół jego palców i krzyknęła gdzieś nadjego głową, gdy przedarł się przez nią kolejny orgazm.Potarł sięszybciej, chcąc do niej dołączyć, ale nawet się do tego nie zbliżał.Oderwał usta od jej cipki, starając się złapać oddech i orgazm,zauważając, że jego palce były żadnym substytutem dla jej cipki.Apotem zrobiła coś, czego się nie spodziewał.Odwróciła się twarzą wdrugą stronę kanapy i wciągnęła główkę jego penisa do ust.Dobra.To było w porządku.Dał jej oralną rozkosz.Mogłaodwdzięczyć się tym samym zupełnie nie naruszył swojej obietnicy,że nie będzie uprawiać z nią tylko seksu.O Boże, jej gorące ustaciągnęły go tak dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]