[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Giovanni zszedÅ‚ z kozÅ‚a, podszedÅ‚do drzwiczek i powiedziaÅ‚:  Tereso, dojechaliÅ›my.Pokażcie mu swój dokument.Potem, pozakoÅ„czeniu formalnoÅ›ci, wsiadÅ‚ znowu na swoje miejsce.Wjechali do miasta, zawiózÅ‚ jÄ… dodomu klientki i pożegnaÅ‚ siÄ™, podajÄ…c pudÅ‚o. BÄ™dÄ™ zajÄ™ty aż do zmierzchu& Tak& PrzyjadÄ™ po was koÅ‚o szóstej& Tak& Powodzenia z rÄ™kawami gigot& Tak&Nic, co zapowiadaÅ‚oby wybuch miÅ‚osnej namiÄ™tnoÅ›ci, nic, co zapowiadaÅ‚oby sukceszbliżenia, do którego doprowadziÅ‚ Gasparo.Gdyby los tak chciaÅ‚, okazja by siÄ™ zmarnowaÅ‚a.Alelos nie chciaÅ‚.Musi siÄ™ urodzić ich syn.A z syna wnuk, prawnuk, praprawnuczka, czyli mojamatka, a z mojej matki ja.W rezultacie spotkanie z wÄ™glarzami spoza regionu trwa dÅ‚użej, niżbyÅ‚o przewidziane: o szóstej po poÅ‚udniu karbonariusz Giovanni Cantini nie stawia siÄ™ naspotkanie.Tak samo o siódmej i o ósmej.ZrobiÅ‚o siÄ™ już ciemno i Teresa nie wie, co począć.JakoszalaÅ‚y motyl miota siÄ™ ze swoim pudÅ‚em tam i z powrotem po trotuarze, nadsÅ‚uchuje odgÅ‚osukoÅ„skich kopyt, podskakuje na widok każdego zbliżajÄ…cego siÄ™ powozu, rozpacza, kiedy siÄ™ oddala, i wielkie czarne oczy wypeÅ‚niajÄ… siÄ™ Å‚zami.Nie tyle z powodu zimna, które wieczoremrobi siÄ™ dotkliwe i przenikajÄ… do koÅ›ci, nie z powodu pustego żoÅ‚Ä…dka i ssÄ…cego gÅ‚odu, nie zpowodu nóg miÄ™kkich ze zmÄ™czenia po wielu godzinach dopasowywania przeklÄ™tych rÄ™kawówgigot i wysÅ‚uchiwania wymówek klientki  ile ze strachu, że Giovanniemu coÅ› siÄ™ staÅ‚o.MójBoże, wszyscy w rodzinie wiedzÄ…, że nienawidzi nowego reżimu.DomyÅ›lili siÄ™, że chodzi doTeatru Karola Ludwika po to, żeby rozrzucać dywersyjne ulotki, a nie po to, żeby sÅ‚uchaćmuzyki, że chciaÅ‚by zabić przyszÅ‚ego króla Piemontu i Sardynii, że do Pizy pojechaÅ‚ w tym celu iże w Lukce też ma do zaÅ‚atwienia jakieÅ› ciemne sprawy.Jest tego Å›wiadom nawet Gasparo, któryczasami ma dziwne przebÅ‚yski inteligencji, i wczoraj powiedziaÅ‚:  Kto wie, po co mój brat jedziedo Lukki? WedÅ‚ug mnie należy do sekty tych z zielonym parasolem.JeÅ›li zgarnie go policja,wróć dyliżansem.A jeÅ›li naprawdÄ™ tak siÄ™ staÅ‚o?  Załóżmy, że Giovanni przyjechaÅ‚ do LukkiwÅ‚aÅ›nie po to, żeby nawiÄ…zać kontakt z tymi, którzy nienawidzÄ… Niemców i marzÄ… o rewolucji powtarza sobie Teresa. Załóżmy, że policja przyÅ‚apaÅ‚a go na jakimÅ› tajnym zebraniu&  I kiedywidzi go, jak wreszcie nadjeżdża i zeskakuje z kozÅ‚a, traci panowanie nad sobÄ….Upuszcza naziemiÄ™ pudÅ‚o, podbiega do niego z otwartymi ramionami i rzuca siÄ™ w objÄ™cia mężczyzny: Giovanni, Giovanni, myÅ›laÅ‚am, że ciÄ™ aresztowali!.On też traci panowanie nad sobÄ….On też zapomina o komedii, którÄ… odgrywa od prawiedziesiÄ™ciu lat.Przeprasza miÄ™kkim gÅ‚osem, wyjaÅ›nia, że nic zÅ‚ego siÄ™ nie staÅ‚o: po prostuzatrzymano go dÅ‚użej, niż to przewidywaÅ‚.Delikatnie wyplÄ…tuje siÄ™ z jej objęć, prowadzi jÄ… dopowozu, opatula pledem.Zdejmuje jej trzewiki, masuje zmarzniÄ™te stopy, i do diabÅ‚a z KarolemAlbertem.Do diabÅ‚a z karbonariuszami, z ważnymi zadaniami, z ojczyznÄ…, z przyrzeczeniami. ZmarzÅ‚aÅ›, zmarzÅ‚aÅ›& JesteÅ› zmÄ™czona,jesteÅ› wycieÅ„czona& Musisz siÄ™ pokrzepić,odpocząć w ciepÅ‚ym miejscu&Potem wiezie jÄ… do dobrej gospody.Tej przy maÅ‚ym hotelu, w którym Å›pi, kiedy musi siÄ™zatrzymać w Lukce: zajazd Filon d'Oro ma na parterze salÄ™ jadalnÄ…, a na wyższych piÄ™trachpokoje goÅ›cinne.Niebezpieczny wybór, czuje to.CzujÄ… to.LekkomyÅ›lność, która bardziej niżobjÄ™cia, niż masaż zmarzniÄ™tych stóp może unicestwić wysiÅ‚ki podejmowane przez wiele lat.Alegdy tylko siÄ™ posilÄ…, odjadÄ….Tak myÅ›lÄ… oboje.Ten nawias w ich życiu zamknie siÄ™, a żeby niepogarszać spraw, wystarczy unikać pewnych tematów, nie patrzyć sobie w oczy.Dlatego też bezociÄ…gania siÄ™ wysiadajÄ… z powozu, biorÄ… ze sobÄ… sponiewierane pudÅ‚o i wchodzÄ… do jadalni.Znowu sztywni, czujni, opanowani, siadajÄ… w sÅ‚abo oÅ›wietlonym kÄ…cie sali.PrzesuwajÄ… Å›wiecÄ™ze Å›rodka stoÅ‚u, gdzie daje zbyt dużo Å›wiatÅ‚a, zamawiajÄ… kolacjÄ™ i w upartym milczeniu, zgÅ‚owami pochylonymi nad talerzem, zaczynajÄ… jeść.Na nieszczęście wÅ‚aÅ›ciciel Filon d'OrorozpoznaÅ‚ goÅ›cia z kosmykiem biaÅ‚ych wÅ‚osów i podchodzi do nich z dwoma kieliszkami wina. Za zdrowie waszej piÄ™knej żony, sor Cantini! Za zdrowie waszego piÄ™knego męża, sora Cantini! Giovanni blednie.PrzyjmujepoczÄ™stunek z półuÅ›miechem, nic nie odpowiadajÄ…c.Teresa rumieni siÄ™ i robi to samo.PrzytÅ‚oczona jednak milczeniem, które ciąży teraz jak ołów, pragnÄ…c wyjaÅ›nienia sceny, którazaszÅ‚a na ulicy, po chwili otwiera usta.Zadaje pytanie, które dziaÅ‚a jak zapaÅ‚ka przyÅ‚ożona dowyschniÄ™tego stosu drewna. Dlaczego siÄ™ nie ożeniÅ‚eÅ›, dlaczego siÄ™ nie żenisz, Giovanni? Wiesz dobrze dlaczego  odpowiada rezolutnie Giovanni.Potem wyciÄ…ga rÄ™kÄ™ doprzesuniÄ™tej Å›wiecy i stawiajÄ… znowu na Å›rodku stoÅ‚u.Wreszcie odważajÄ… siÄ™ popatrzyć sobie w oczy.KonfrontujÄ… siÄ™ jak dwoje dorosÅ‚ych,Å›wiadomych tego, co siÄ™ zdarzy.Oczy Giovanniego z niemym wyrzutem kÅ‚adÄ… siÄ™ na zwiÄ™dÅ‚ejtwarzy niezastÄ…pionej kobiety, która oczarowaÅ‚a go, kiedy miaÅ‚ dwadzieÅ›cia pięć lat, i której aniwojna, ani gorÄ…czka polityczna, ani upÅ‚yw czasu i liczne przygody, jakich niewÄ…tpliwie mu nie brakowaÅ‚o, nie zdoÅ‚aÅ‚y wymazać z jego umysÅ‚u i serca.Oczy Teresy patrzÄ… z nieskrywanymżalem na zahartowane oblicze niezastÄ…pionego mężczyzny, który oczarowaÅ‚ jÄ…, gdy miaÅ‚adziewiÄ™tnaÅ›cie lat, i którego nawet szeÅ›cioro utraconych dzieci nie uczyniÅ‚o jej obojÄ™tnym.I otomur, jaki wznieÅ›li miÄ™dzy sobÄ…, wali siÄ™ i od dawna skrywane wyznanie wydobywa siÄ™ nawierzch z gwaÅ‚townoÅ›ciÄ… spienionej rzeki.Chryste, w mÅ‚odoÅ›ci oddaÅ‚by duszÄ™, aby wyznaćPanno-Tereso-przypadliÅ›cie-mi-do-serca! Nie pozwoliÅ‚y mu na to jego chodaki, jego niezdarnośći jego nÄ™dza.Chryste, dla niej zaciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ do wojska Nappy! Dla niej sprzedaÅ‚ siÄ™ temuwszawemu Isaccowi Venturze, temu skÄ…pcowi, który zamiast zapÅ‚acić raty, wolaÅ‚ skoÅ„czyć nacmentarzu z caÅ‚Ä… rodzinÄ…! Dla niej walczy! z El Verdugiem i z Castañosem, i z lordemWellingtonem, i piÄ™tnastoma tysiÄ…cami Prusaków w Würzburgu! OdszedÅ‚, nie pożegnawszy siÄ™ zniÄ…, nie powiedziawszy jej: Niech-Teresa-na-mnie-poczeka-gdy-tylko-wrócÄ™-pobierzemy-siÄ™.ZabrakÅ‚o mu odwagi, ale mimo wszystko miaÅ‚ cichÄ… nadziejÄ™, że ona i tak bÄ™dzie na niegoczekać.Chryste, a jak myÅ›laÅ‚a, dla kogo byÅ‚ przeznaczony pierÅ›cionek z diamentami i rubinami,za który kupiÅ‚ sobie konie i powóz: dla kogo?! Zgoda, nie można żądać, żeby dziewczyna czekaÅ‚asześć lat na kogoÅ›, kto odszedÅ‚, nie otworzywszy ust, i podÅ›wiadomy lÄ™k, że poÅ›lubi tymczasemkogoÅ› innego, caÅ‚y czas mu towarzyszyÅ‚.Ale nigdy by nie przypuÅ›ciÅ‚, że wyjdzie za jego brata.OChryste, Chryste, Chryste! Dlaczego wyszÅ‚a za Gaspara, wÅ‚aÅ›nie za Gaspara, dlaczego?! I tutajTeresa mu przerywa.Prawie jak gdyby nie chciaÅ‚a sÅ‚uchać straszliwego pytania, na które nie maodpowiedzi, wstrzymuje ten potok miÅ‚oÅ›ci i bólu, przeciwstawiajÄ…c mu swój wÅ‚asny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •