[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. – Oksana Grigoriewna Szlinowa.Sprawdził jej dowód.Obszukał sprawnie, ale niczego niezabrał.Wskazał, by poszła w głąb mieszkania.Gdy tylko się do niego obróciła tyłem, nie potrafiłaby opi-sać jego wyglądu.W pokoju siedziało za stołem dwóch mężczyzn w nie-określonym wieku.Na jej widok jeden z nich o ciemniej-szych włosach wstał i wyszedł ku niej. – Kuskow.Witajcie, Oksano Grigoriewna. – Witajcie, towarzyszu Kuskow.Nie zareagował na „towarzysza”.Wskazał krzesło naprze-ciw nich, tyłem do drzwi. – Siadajcie.#Infover WM e1hahrxxmiv4dl40gvpgts1hfoeyjsckryommu2u#Odsunęła krzesło o metr.Kuskow usiadł, gdy tymczasem jego milczący, szpakowa-ty towarzysz ostentacyjnie uruchomił dyktafon i położyłgo na stole.Potraktowała to jako zabieg teatralny, bo przedlaptopem, który leżał przed nim, od początku stała, wyce-lowana w jej krzesło, kamerka z mikrofonem. – Dwudziesty czwarty lipca 2007, godzina 17:35.Obywa-telko Szlinowa, Oksano Grigoriewna – podajcie datę, miej-sce urodzenia i miejsce pracy. – 11 marca 1984 roku w Leninskim koło Sewastopola.Odkwietnia tego roku pracuję w Keyaki Kugła na stanowiskuksięgowej. – Co macie do powiedzenia na temat dyrektora zakładuKeyaki Kugła Schinischiego Takuyi?Opowiedziała wszystko, co było jej wiadome w sprawieporwania.To, czego dowiedziała się od mistera Hisamatsu,Michaiła, od barmana Igora, o telefonie, skojarzeniu z gło-sem oficera, który z nią rozmawiał, o wcześniejszej roz-mowie z kapitanem, o przesłaniu plików do identyfikacjifonoskopijnej w Japonii.Na pytanie o swój pobyt w komen-dzie opowiedziała jak było, nie wspominając o tak ulotnejsprawie jak salutowanie plutonowego, który ją doprowa-dzał.Poprosili ją, by powtórzyła wszystkie nazwiska osób,o jakich mówiła.Powtórzyła.Zapisali.Spytała, czy intere-suje ich numer telefonu kapitana.Bardzo ich interesował.Podała im, mówiąc, że ilekroć nańdzwoniła i pytała o coś, nikt się nie odzywał, ale że po mi-nucie, dwóch kapitan oddzwaniał do niej z zastrzeżonegonumeru i udzielał odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie.Spojrzeli na siebie ze zdziwieniem i na nią z niedowierza-niem.Szpakowaty wystukał coś na komputerze, po czymoboje wpatrzyli się w ekran.Na życzenie ciemnego opisała szczegółowo swoje kon-takty z milicjantami na komendzie.Spytała, czy interesuje564 ⁄565#Infover WM ef28pgzlmqk848vbrampba1w4aa46a4imx2lk8tx#ich zapis rozmów z kapitanem i z porywaczem.Potwierdzili z ożywieniem. – Nie mam przy sobie adaptera usB do mojego sonyericssona.Może wy macie?Niestety, nie mieli. – W takim razie, towarzysze, poproszę o adres e-mailowy,na który ma to być wysłane.Ciemniejszy po raz pierwszy uśmiechnął się do niej – lek-ko i jakby przez mgłę, ale przychylnie.Spojrzał na szpako-watego, ten odpowiedział nieznacznym uniesieniem brwi,pokazując chyba coś na ekranie, bo Kuskow skinął głową.Szpakowaty zapisał i podał jej kartkę z adresem. – Tylko, obywatelko, wolelibyśmy, abyście nie mówiliprzez telefon niczego niepotrzebnego – zastrzegł. – To się rozumie samo przez się, towarzyszu.Nic nie będęmówić – prześlę wam to gPrs-em.Kiwnął głową z uznaniem.Zatrzymała rejestrację dyktafonową w swoim telefonie,nazwała plik dla zapisu i przypomniała sobie odpowiednieakapity z instrukcji telefonu.Za trzecim razem udało się.Ponownie uruchomiła rejestrację.Dobrze, że te czynnościobsługowe miała tak opanowane, że mogła je wykonywaćniezauważalnie dla postronnych. – Czy interesuje was, towarzysze, moja teoria na tematwyprowadzania gotówki z kasy państwowego SowLesChozu,co być może jest nadal kontynuowane w Keyaki Kugła i możemieć związek ze sprawą?Spojrzeli na nią z uwagą – szpakowaty z niedowierza-niem, a ciemny ze śladem uśmiechu. – Oczywiście.Mówcie.Dlaczegoście wcześniej o tym niewspomnieli? – Bo nie pytaliście, towarzyszu.Poza tym to tylko teo-ria, która może, ale nie musi wiązać się z porwaniem.I –uprzedzając pytanie, dlaczego nie zgłosiłam tego organom#Infover WM qyfyt4hasofyix0vnyyjuhg18vjrtym0kvbxkqse#śledczym – ja ani nikt z Keyaki, bo nie jest to jeszcze zgłoszone – oznajmiam, że podejrzenie dotyczące mechanizmuprzestępstwa mam dopiero od trzech godzin.Mam poszlaki,ale nie znam sprawców. – Jasne.Zaspokójcie wreszcie naszą ciekawość – powie-dział Kuskow, już zupełnie nie kryjąc uśmiechu.Zmieniła położenie nóg i opowiedziała im.Słuchali, nieprzerywając; ciemniejszy wpatrzony w nią, szpakowaty razpo raz przenosząc wzrok z jej kolan na ekran stojącego przednim laptopa.Gdy skończyła, nie zapytali o nic
[ Pobierz całość w formacie PDF ]