[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Al zaklął, wyciągnął portfel i obejrzał znajdujące się w nimbanknoty.— Te są stare, ale jeszcze w obiegu.— Przyjrzał się monetom,które miał w kieszeni.— Te są już wycofane.— Rzucił monetyna dywan, pokrywający podłogę rozmównicy, pozbywając się ichze wstrętem, podobnie jak poprzednio wideofon.— Weź tepieniądze — wręczył Joemu plik banknotów.— Wystarczy ich naspędzenie jednej doby w hotelu, a także na kolację i kilkadrinków dla was obojga.Jutro wyślę z Nowego Jorku statek,który was stąd zabierze.— Oddam ci te pieniądze — obiecał Joe.— Jako pełniącyobowiązki dyrektora Korporacji Runcitera otrzymam wyższąpensję; będę w stanie spłacić moje długi, razem z zaległymipodatkami, karami i grzywnami, których wydział podatkowy.— Bez Pat Conley? Bez jej pomocy?— Teraz mogę ją wyrzucić — stwierdził Joe.— Nie jestem pewien — powiedział Al.— Mogę teraz zacząć od nowa, nowe życie.— Potrafiękierować firmą — pomyślał.— Z pewnością nie powtórzę błęduRuncitera; podszywający się pod Stantona Micka Hollis niezwabi ani mnie, ani moich inercjałów nigdzie poza terytoriumZiemi i nie będzie mógł nas tam zaatakować.— Moim zdaniem — powiedział głuchym głosem Al — jestw tobie pragnienie porażki.Żaden układ okoliczności nie zmienitego faktu — nawet obecna sytuacja.— W istocie jednak odczuwam pragnienie sukcesu — powie-dział Joe.— Widział to Glen Runciter; dlatego wyraźnie zaznaczyłw swoim testamencie, że gdyby on umarł, a Moratorium Ukocha-nych Współbraci — czy jakiekolwiek inne godne zaufania mora-torium, które ja wybiorę — nie było w stanie przywrócić go doQuantus tremor.(łac.) — Jakże wielki strach nastanie, gdyPan przyjdzie niespodzianie sądzić wszystkich serc otchłanie.stanu półżycia, ja mam przejąć władze.— Wzrosła jego wiara wewłasne siły.Widział rozliczne stojące przed nim możliwości takwyraźnie, jakby posiadał zdolności jasnowidzenia.Nagle przypom-niał sobie umiejętności Pat i zdał sobie sprawę z tego, co potrafiona zrobić jasnowidzom; każdemu, kto usiłowałby przewidziećprzyszłość.— Tuba mirum spargens sonum — śpiewał chór.— Persepulchra regionum, coget omnes ante thronum*.— Nie możesz jej wyrzucić — mówił Al, odczytując z twarzyjego myśli.— Z takimi zdolnościami.— Wynajmę sobie pokój w hotelu Rootes w Zurychu —postanowił Joe.— Tak jak poprzednio proponowałeś.Al ma rację — pomyślał.— Nic z tego nie będzie.Pat — albocoś jeszcze gorszego — wtrąci się i zniszczy mnie.Jestem z góryskazany na zagładę, to moje przeznaczenie — w klasycznympojęciu tego terminu.W jego podnieconym i zmęczonym umyślepojawił się nagle obraz ptaka schwytanego w pajęczynę.Obrazten łączył się jakoś ze sprawą czasu i to napawało go lękiem: tenaspekt wydawał się konkretny i realny.I proroczy — pomyślał.Ale nie potrafił wyjaśnić sobie, dlaczego.— Monety — myślał.—Wycofane z obiegu, odrzucone przez wideofon.Obiekty numiz-matyczne.Jak te, które widuje się w muzeach.Czy o to chodzi?Trudno powiedzieć.Naprawdę nie miał pojęcia.— Mors stupebit — śpiewał chór — et natura, cum resurgetcreatura, indicanti responsura"',Śpiewał tak bez przerwy, przez cały czas.Tuba mirum.(lać.) — Trąba dziwnym grzmiąca tonem nadzapadłych grobów tonem stawi wszystkich wraz przed tronem.Mors stupebit.(łac.) — Śmierć z naturą przejmą dziwy, gdyproch z grobu wstanie żywy, na Sędziego glos straszliwy.Masz klopoty materialne? Odwiedź panienkę w kasieoszczędnościowo-pożyczkowej Ubik.Ona uwolni cięod zmartwień.Powiedzmy na przykład, że zaciągnieszpożyczkę oprocentowaną w wysokości 59 poscredów.A więc wyniesie to razem.VIIIDo eleganckiego pokoju hotelowego wdzierałosię światło słoneczne, ukazując zmrużonym oczom Joego okazałekształty przedmiotów składających się na wyposażenie wnętrza.Wielkie kotary z neojedwabnej tkaniny pokryte były ręczniedrukowanymi scenami przedstawiającymi rozwój ludzkości odjednokomórkowych istot okresu kambryjskiego do momentu,gdy w początku XX wieku odbył się pierwszy lot cięższej odpowietrza maszyny.Wspaniała komoda z imitacji mahoniu, czteryróżnokolorowe chromowane krzesła z ruchomym oparciem.Zaspany Joe podziwiał wykwint hotelowego pokoju — i nagleodczuł silne rozczarowanie: uświadomił sobie, że nie zjawiła sięu niego Wendy.A może pukała do drzwi, a on spał zbyt głęboko,by ją usłyszeć.Tak więc jego zdobycz znikła, zanim ją schwytał.Czując przenikające go odrętwiające przygnębienie — pozo-stałość z poprzedniego dnia — zwlókł się z wielkiego łoża,odszukał swą garderobę i ubrał się.Stwierdził, że w pokojupanuje niezwykły chłód i przez chwilę zastanawiał się nad tymzjawiskiem.Potem podniósł słuchawkę wideofonu i nakręcił numerhotelowej restauracji.—.odpłacić mu, jeśli tylko będzie to możliwe — mówiłgłos w słuchawce.— Przede wszystkim trzeba oczywiścieustalić, czy Stanton Mick istotnie w tym uczestniczył, czyteż udział jego osoby w akcji przeciwko nam był jedynieupozorowany — i dlaczego.Jeśli zaś było inaczej, to w jakisposób.Głos sączył się monotonnie, jakby jego właściciel mówiłsam do siebie, nie zaś do Joego.Zdawać by się mogło, żemówiący nie zdaje sobie sprawy z obecności słuchacza, takjakby ten nie istniał.— [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •