[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Julia niemal padła z wrażenia.– Tylko żartuję, słońce! – Znów się nachylił ipocałował ją jeszcze raz, marszcząc brew pod wpływem niemiłej myśli,która właśnie go nawiedziła.Wyprostował się z poważnym wyrazemtwarzy.– Zapomniałem, co ci się przytrafiło w St.Louis.Kiedy byłaśmała – dodał gwoli wyjaśnienia.– Przepraszam, że się tak zachowałem.Nie pomyślałem.Julia zmierzyła go od stóp do głów spojrzeniem pełnym niemegopodziwu.Uśmiechnęła się nieśmiało.– Nic się nie stało.Po prostu mnie rozproszyłeś.Wydajesz sięszczęśliwy tego poranka.– Dzielenie z tobą łóżka dobrze na mnie wpływa.– Uśmiechnąłsię szeroko.– Mogę ci zrobić śniadanie?– Oczywiście, ale wiesz, że nie mam kuchni.– Jestem pomysłowym człowiekiem.– Uśmiech Gabriela był takszczery i ciepły, że Julia zapomniała o niedogodnościach swego małegomieszkanka.Zanim zamknął za sobą drzwi do łazienki, zrzucając ręcznik zbioder, zdążył jej jeszcze mignąć przed oczami najpiękniejszypośladek, jaki widziała.Zastygła oniemiała z otwartą buzią, niczymryba wyrzucona na brzeg.Następnego wieczoru Rachel wróciła do Filadelfii poromantycznych wakacjach z Aaronem.Szybko odsłuchała pocztęgłosową.Po panicznym telefonie do ojca natychmiast zadzwoniła doGabriela i zostawiła mu wiadomość:Gabrielu? Co się dzieje, do cholery! Co ty zrobiłeś Julii?Zniknęła tylko raz w życiu, po tym, jak jej eks kompletnie ją upokorzył!Pytam jeszcze raz, co, do kurwy nędzy, jej zrobiłeś? Przysięgam, żewskoczę w samolot i… zadzwoń!Tak przy okazji tata cię pozdrawia i cieszy się, że zadzwoniłeś.Tak ci trudno odezwać się do niego raz na tydzień? Postanowił wrócić do pracy, bo nie może znieść samotnego siedzenia w domu.Aha, i przy okazji, wystawił dom na sprzedaż.Potem, bardziej niż niespokojna o stan ducha przyjaciółki,zadzwoniła do Julii.Jej również pozostawiła wiadomość:Julio, co Gabriel znowu narobił? Zostawił mi wiadomość, alegadał jak obłąkany.Nie odbiera telefonu, więc nie mogę się dowiedzieć żadnych szczegółów.Nie to, że powiedziałby mi prawdę.Tak czy owakmam nadzieję, że wszystko z tobą w porządku, i naprawdę bardzo miprzykro.Cokolwiek Gabriel narozrabiał, proszę, nie znikaj z mojegożycia.Nie teraz, gdy zbliża się ostatnie Święto Dziękczynienia wnaszym domu.Mój tata wystawił go na sprzedaż.Aaron nadal chce cikupić bilet, więc zadzwoń do mnie, okej? Całusy.Następnie Rachel wróciła do swojego normalnego życia, zniepokojem oczekując wieści od brata i najlepszej przyjaciółki.I pocichu planując ślub.Gabriel przekonał siostrę, żeby nie przylatywała do Toronto, abyskopać mu tyłek, porozmawiał z Richardem na temat wycofania domuze sprzedaży, po czym zadzwonił szybko do Julii i zostawił jejwiadomość na poczcie głosowej, ponieważ jej numer był zajęty.Nigdy nie odbierasz telefonu [lekko zirytowane dyszenie].Czy masz usługę rozmowy oczekującej? Jeśli nie, zamów ją, proszę.Nieważne, ile to kosztuje, zapłacę.Mam już dość zostawiania ciwiadomości [głębokie westchnienie].Zakładam, że rozmawiałaś z Rachel? Jest na mnie wściekła, ale myślę, że udało mi się ją przekonać, iż nasz spór był czysto akademicki i że zdążyliśmy się już pogodzić[chichot].Nie wspominałem o szczegółach porozumienia.Może zadzwonisz do niej i potwierdzisz zeznania, zanim spełniswoje groźby i wsiądzie do samolotu [westchnienie… głęboki oddech].Julianno, wczorajsze przebudzenie obok ciebie sprawiło mi wieleradości.Więcej, niż potrafię przekazać przez automatyczną sekretarkę.Obiecaj mi, że wkrótce znów będę mógł obudzić się u twojego boku[niski, uwodzicielski głos].Siedzę właśnie przed kominkiem i takbardzo chciałbym, żebyś tu była, wtulona w moje ramiona.Zadzwoń domnie, principessa.Tymczasem Julia rozmawiała ze swoim ojcem.– Cieszę się, że przyjedziesz do domu, Jules.Będę na dyżurze,ale na pewno uda się nam spędzić trochę czasu razem.– Tom zakaszlałgwałtownie.– To dobrze.Rachel też chce, żebym ją odwiedziła.Wychodzi zamąż i twierdzi, że potrzebuje pomocy w przygotowaniach, zwłaszczaże nie ma już Grace.– Deb zaprosiła mnie na świąteczny obiad z nią i jej dzieciakami.Na pewno znajdzie się dodatkowe nakrycie dla ciebie.– Nie ma mowy – mruknęła Julia.– Że co proszę?– Przepraszam, tato.Miło mi będzie zobaczyć się z Deb, ale niema mowy, żebym przyszła do nich na obiad.Absolutnie.Tom zamilkł na chwilę.– Ja też nie muszę iść… em… widuję się z Deb cały czas.Julia przewróciła oczami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]