[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możecie sobie wyobrazić, jak przykro było Lulejce, najlitościwszemu z panujących, za-wiadamiać Bulbę o czekającej go śmierci.Wyjaśnił mu w najserdeczniejszych słowach, że59wobec zachowania się Padelli względem Różyczki nic innego nie pozostaje mu, jak jego,Bulbę, posłać na rusztowanie.Lulejka rozpłakał się przy tych słowach, grenadierzy rozpłakali się także i oficerowie tak-że, a najgłośniej płakał biedny Bulbo.Ale Bulbo, wychowany na królewskim dworze, dobrzerozumiał, że słowu królewskiemu musi stać się zadość i że nie pozostaje mu nic innego, jakpogodzić się z losem.Wyprowadzono więc biednego Bulbę z królewskiego namiotu, a kapi-tan Zerwiłebski, który go eskortował, próbował go pocieszyć, napomykając, że gdyby Bulbobył wygrał bitwę pod Bombardarą, byłby mógł powiesić Lulejkę.,,Ach, co mi to teraz pomoże?. myślał Bulbo.I rzeczywiście, w owej chwili niewiele to pomóc mogło biedakowi.Przed zamknięciem go w lochu oświadczono mu, że stracenie jego nastąpi nazajutrz z ranao godzinie ósmej.Wszyscy usiłowali mu osłodzić ostatnie chwile życia.%7łona dozorcy wię-ziennego posłała mu herbaty z doskonałym arakiem, a córka odzwiernego poprosiła gouprzejmie o wpisanie jakiegoś wierszyka do jej pensjonarskiego albumu.Wielu już godnychpanów zrobiło jej tę przyjemność w podobnych jak ta okolicznościach. A idżże, panna, do diaska ze swoim albumem! odpowiedział jej Bulbo.Przedsiębiorca pogrzebowy wziął miarę na najpiękniejszą i najdroższą trumnę, jaką u nie-go nabyć było można.Ale i to nie pocieszyło Bulby.Kucharz przyniósł najlepsze potrawy więzień nawet nie spojrzał na nie.Usiadł przy stolei zaczął pisać ostatni list do młodej swej małżonki, Angeliki, podczas gdy zegar tykał nie-ustannie, znacząc wskazówką zbliżanie się fatalnej godziny.Póznym już wieczorem zapukał jeszcze miejski balwierz, zapytując, czy książę Bulbo niezechciałby się ogolić przed jutrzejszą uroczystością; ale Bulbo wyrzucił go za drzwi ener-gicznym kopnięciem.I znowu usiadł pragnąc sklecić bodaj parę stów, ale przeszkadzały muwskazówki zegara posuwające się z nieubłaganą jednostajnością naprzód i ciągle naprzód.Bulbo porwał się nagle z krzesła, podbiegł do łóżka, ustawił je na stole, na łóżku ustawił sto-łek, na nim jeszcze pudełko tekturowe od kapelusza i wdrapawszy się na tę piramidę wspiąłsię na końce palców i wyjrzał oknem, chcąc się przekonać, czy nie dałoby się umknąć z wię-zienia.Aatwiej było jednak wyjrzeć przez okno aniżeli przez nie wyskoczyć a zegar nie-zmordowanie posuwał się i posuwał naprzód.Usłyszawszy, że na wieży miejskiej bije godzina siódma, Bulbo przypomniał sobie, że niespał wcale tej nocy, więc położył się na łóżku, żeby podrzemać po raz ostatni, ledwie jednakzamknął oczy, wszedł dozorca więzienny i rzekł: Niech Jego Wielmożność raczy wstać, boza dziesięć minut ósma.Bulbo wstał, a że nie rozbierał się wcale, więc się i ubierać nie potrzebował.Nie chciałnawet zjeść śniadania, tylko, ujrzawszy grenadierów mających go eskortować na plac egzeku-cji, powiedział smutnie: Idzcie naprzód po czym ponury pochód ruszył.Najstarsi żołnie-rze nie mogli wstrzymać się od płaczu i łzami skrapiali obficie drogę.Koło rynku, na którym ustawiono rusztowanie czekał na Bulbę król Lulejka, który chciałpożegnać go po raz ostatni i królewskimi słowami dodać mu otuchy w tej ciężkiej dla niegogodzinie.Zapewniam was, że Lulejka uczynił to w serdeczny i tkliwy sposób.Bulbo docho-dził już do rusztowania, gdy wtem.czy słyszycie? Hau, hau, wrrr wrrr, wrr-wrrr, wrr rozległ się ryk dzikich bestii.Ulicznicy i policjancirozpierzchli się w popłochu, bo oto w pełnym galopie ukazał się najpierw jeden, a potem dru-gi olbrzymi lew z królewną Różyczką na grzbiecie!Posłuchajcie, co się stało! W czasie gdy kapitan Zerwiłebski rozprawiał się z królemPadellą, mądre lwy wypadły z areny ku bramie, połknęły sześciu strażników stojących u wej-ścia, porwały Różyczkę i, kolejno niosąc ją na grzbietach, pognały ku obozowi Lulejki.Możecie sobie wyobrazić, z jaką radością pomógł Lulejka Jej Królewskiej Mości zsiąść ztego dziwnego rumaka.Lwy utuczyły się na strażnikach i na Brodaczu Pancernym jak wie-60przki i zrobiły się tak łagodne, że każdy mógł je pogłaskać.Lulejka przykląkł na jedno kolanoi całował ręce swej ukochanej, a Bulbo objął oba lwy za szyje i całował je w pyski, i tulił siędo ich królewskich łbów płacząc i śmiejąc się na przemian z radości. Och, zwierzaki mojepoczciwe, jakżem rad, że widzę was i że widzę Rózień.królewnę Różyczkę! Ach, waszmość tutaj, biedny książę Bulbo? Jakżeż się cieszę, że widzę waszmości rze-kła królewna podając mu drobną dłoń do pocałowania.Lulejka poklepał przyjaznie Bulbę po ramieniu i rzekł: Cieszę się serdecznie, że Jej Królewska Mość przybyła dość wcześnie, by cię ocalić odśmierci. Oj, i ja się cieszę, oj, cieszę się! wykrzyknął Bulbo.W tej chwili zbliżył się kapitan Zerwiłebski i salutując po wojskowemu, oznajmił: Najjaśniejszy Panie, melduję pokornie, że zegar zamkowy wybił pół do dziewiątej, czasnajwyższy rozpocząć egzekucję. Egzekucję? Jaką znowu egzekucję? zapytał przestraszony Bulbo. Oficer trzyma się ściśle rozkazu odparł kapitan wyjmując z zanadrza rozkaz straceniaBulby, ale Jego Królewska Mość roześmiał się serdecznie i wytłumaczył kapitanowi, że Bul-bo nie jest już jego jeńcem, tylko gościem, po czym, pełen dobrotliwej łaskawości, zaprosiłswego eks-jeńca oraz kapitana na śniadanie.61ROZDZIAA SIEDEMNASTYJak się rozegrała straszliwa bitwa i kto w niej zwyciężyłWściekłość króla Padelli na wieść o ucieczce Różyczki i lwów nie miała granic.Natych-miast kazał wrzucić w przygotowany kocioł z wrzącym ołowiem Wielkiego Kanclerza, Wiel-kiego Ochmistrza dworu i wszystkich królewskich urzędników, którzy mu się nawinęli podrękę.Nie zdołało to jednak zaspokoić jego pragnienia krwi i zemsty.W mig powołał pod brońpiechotę, konnicę, artylerię i wyruszył w pole na czele nieprzeliczonych tłumów wojska.Dośćpowiedzieć, że samych doboszów i trębaczów było ponad dwadzieścia tysięcy.Naturalnie, że warty Lulejki doniosły mu natychmiast o nadciągającym nieprzyjacielu.AleLulejka był zbyt dobrze wychowanym młodzieńcem, by niepokoić królewnę, bawiącą u niegow gościnie, przedwczesnymi alarmami wojennymi.Pragnąc uprzyjemnić jej pobyt w obozie,wydał na jej cześć śniadanie i wyprawił wspaniałe i huczne przyjęcie, a wieczorem urządziłwspaniały bal, na którym przez cały czas z nią jedną tylko tańczył.Poczciwy Bulbo, przywrócony do łaski, był także w liczbie zaproszonych.Król odnosił siędo niego z nadzwyczajną łaskawością, ofiarował mu kilka nowych garniturów i publicznienazywał go ,,kochanym kuzynem.Mimo to jednak Bulbo nie czuł się szczęśliwy, przeciw-nie, widać było, że jest bardzo biedny.A wiecie, co było przyczyną jego smutku? Naturalnie,tajemnicze działanie zaczarowanego pierścienia, który Różyczka nosiła na palcu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]