[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak, tak, chodzi o ciebie, Satti, nie odwracaj się, zauważyłem to, gdytylko Olmer przekroczył próg tego domu!Dziewczyna zarumieniła się i szybko ukryła twarz w dłoniach.Teofrast jesz-cze milczał przez kilka ważkich chwil, grożąc swojej pomocnicy haczykowatymstarczym palcem. Dlatego, gdy zaprosił mnie  ciągnął po chwili  zdecydowałem, że od-tąd będę się z nim spotykał gdzieś w innym miejscu, i los mi sprzyjał!Uśmiechnął się do przyjaciół; wydawało się, że wesoły promyk wiosennegosłońca przemknął po korze starego dębu. A czy słyszałeś, czcigodny Teofraście, coś o ludziach, którzy czczą Mogil-niki?  Torin wrócił do sedna sprawy. Spotkaliśmy wchodzący tam oddział,znalezliśmy dziwne ślady równie dziwnych obrzędów.I nie tylko w Mogilni-kach.Teofrast otrząsnął się, wyprostował i dał znak Satti.Dziewczyna pospiesznieotworzyła zeszyt i lekkie pióro w jej zręcznych palcach pomknęło po stronach,zapisując słowa Torina. Tak, tak.Docierały do mnie rozmaite wieści  powiedział wolno kroni-karz. Przeważnie pochodziły od ludzi, którzy przemierzali Przygórze, ale niebyły pewne i różniły się między sobą! Jednak stare kroniki Dunedaińczyków gło-szą, że jeszcze przed Wojną o Pierścień na południe od Pola Mogilników istniałyjakieś na poły zapomniane osiedla dziwnego ludu, bardzo zresztą nielicznego.Niepróbowali wejść w sojusze czy przynajmniej w handlowe kontakty z Przygórzem,162 nigdy tam się nie pojawiali.Natrafiali na nich Tropiciele, prawdziwi TropicielePółnocy.Czasem lud ten pomagał im w tropieniu sług Mroku, ale według mnierobili to raczej ze strachu czy chciwości, żądali bowiem za swoje usługi zapłaty.Było ich, jak mówiłem, niewielu, a Dunedaińczycy gardzili nimi.Po zwycięstwieludzie zaczęli szybko zajmować i uprawiać wszystkie nadające się do tego ce-lu ziemie, pierścień arnorskich wsi zaczął się zacieśniać również dokoła Mogil-ników, i tajemniczy lud opuścił owe ziemie.Nikt nie wie, dokąd się przenieśli,kroniki nie podają żadnych informacji o potyczkach z nimi.Odeszli sami.Oczy-wiście, nie ma to żadnego związku z tym, co widzieliście, ale nic więcej o tymmiejscu nie wiem.Lepiej opowiedzcie dokładnie waszą przygodę!Torin, Folko i Malec, przerywając sobie nawzajem, opowiadali o tajemniczymdomu w Dzielnicy Północnej i o wszystkim, co tam znalezli i widzieli.Satti ledwonadążała z maczaniem pióra i zapiskami. Dziwne to i niezrozumiałe  rzekł kronikarz, wysłuchawszy ich uważnie. Ale straż miejska o wszystkim wie, i to mnie trochę uspokaja.Tak.kawałekMylnego Kamienia świeci tak samo, jak na szczycie Kurhanu. Uniósł głowę. Dziękuję wam za bezcenne zaiste wieści.Wszystko będzie spisane w annałach,już moja w tym głowa. Czcigodny, a czy przypadkiem nie znasz przyjaciół albo towarzyszy owegoOlmera?  zapytał wprost Torin, i Folko znowu zauważył zdziwienie na obliczuTeofrasta. Ma on wielu towarzyszy swego zawodu  odpowiedział kronikarz, aleniezbyt chętnie. To są odważni i zuchwali ludzie, nie bardzo przestrzegającyprawa.Dużo im się wybacza, ponieważ złota w Zródziemiu jest niewiele, prawiewszystko mają twoi współplemieńcy, czcigodne krasnoludy, i ludzie zajmują sięteraz wydobyciem ze skąpych i powierzchniowych żył.Powiadają, że zdarzają sięwam z nimi potyczki? Oni nie szukają żył!  wtrącił się niespodziewanie do rozmowy oburzonyMalec. Nie szukają żył, tylko naszych skarbców, tych, co są bliżej powierzchni.Zdarza się, że trafiają na nie.Co prawda, mało komu z takich szczęściarzy udajesię skorzystać z ich zawartości.Oto, na przykład, nie tak dawno. Poczekaj, Mały!  przerwał mu bezceremonialnie Torin, krzywiąc twarzw grymasie niezadowolenia. Szukają również naszych starych zapasów, o któ-rych same krasnoludy już zapomniały w trakcie straszliwej ostatniej wojny.A codo tego, że bywają potyczki, zdarza się. Może nie roztrząsajmy tego teraz. Teofrast podniósł ugodowo rękę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •