[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A, 4346-4358Jezus wychodzi z domu teściowej Piotra, w tym samym czasie co uczniowie, z wyjątkiem Judy Tadeusza.Jakiś chłopiec widzi Go i oznajmia to nawet tym, którzy nie chcą wiedzieć.Jezus jest nad brzegiem jeziora.Siada na skraju łodzi Piotra.Natychmiast otaczają Go mieszkańcy, ciesząc się z Jego przybycia.Pytają Go o tysiące spraw.Jezus odpowiada im z niezrównaną cierpliwością, z uśmiechem i spokojem, jakby cały ten zgiełk był niebiańską harmonią.Przybywa też przewodniczący synagogi.Jezus wstaje, aby go powitać.Ich wzajemne powitanie jest przepełnione wschodnią ceremonialnością.«Nauczycielu, czy mogę liczyć na Ciebie, że pouczysz lud?»«Oczywiście, jeśli ty tego pragniesz i lud również.»«Pragnęliśmy tego stale ostatnimi czasy.Oni mogą to powiedzieć.»Lud rzeczywiście potwierdza to nowym krzykiem.«Zatem wieczorem będę u ciebie.Na razie odejdźcie wszyscy.Muszę iść na spotkanie z kimś, kto Mnie potrzebuje.»Ludzie oddalają się niechętnie, a Jezus z Piotrem i Andrzejem wypływają łodzią na jezioro.Inni uczniowie pozostają na lądzie.Łódź przepływa krótki odcinek przy pomocy żagla, a potem dwóch rybaków popycha ją do zatoczki pomiędzy dwoma niewielkimi pagórkami.Wydaje się, że kiedyś te dwa wzniesienia były tylko jednym, lecz erozja lub trzęsienie ziemi wyżłobiły je pośrodku, tworząc maleńki fiord.Ponieważ nie jest to Norwegia, fiordu nie porastają drzewa iglaste, lecz jedynie rozczochrane drzewa oliwne.Wyrosły nie wiadomo jak na stromych stokach między osuwającymi się skałami i innymi, wychodzącymi na powierzchnię.Splatają swe listki poszarpane wiatrami od jeziora, które muszą tu mocno dąć.Listowie tworzy rodzaj zadaszenia, pod którym pieni się mały rozkapryszony strumyk, hałaśliwy, bo płynący wodospadem i całkiem spieniony przez metrowe uskoki, jak skrzaty pośród biegu wody.Andrzej skacze do wody, aby przycumować łódź jak najbliżej i przyczepić ją do oliwnego pnia.Piotr w tym czasie zwija żagiel i mocuje deskę, aby zrobić most dla Jezusa.«Ale – mówi Piotr – radziłbym Ci zdjąć sandały i ubranie i zrobić tak jak my.Ten wariat – Piotr wskazuje na mały strumyk – sprawia, że woda wiruje w jeziorze i mostek nie jest pewny przy tym kołysaniu.»Jezus słucha bez protestu.Kiedy są na lądzie, wkładają sandały, a Jezus – długą szatę.Pozostali mają tylko ciemne spodnie odzienie.«Gdzie ona jest?» – pyta Jezus.«Ukryła się, słysząc głosy.Wiesz, z tym, co ma na sobie.»«Zawołaj ją» [– poleca Jezus.]Piotr woła donośnym głosem:«Jestem uczniem Rabbiego z Kafarnaum i Rabbi jest tutaj.Wyjdź.»Nikt nie daje znaku życia.«Jest nieufna – wyjaśnia Andrzej.– Kiedyś ktoś ją zawołał, mówiąc: “Chodź, jest tu jedzenie”, a potem przyjął ją kamieniami.Widzieliśmy ją wtedy po raz pierwszy, bo ja przynajmniej nie przypominam sobie tego czasu, kiedy ona była ‘Piękną z Korozain’.»«Co wtedy zrobiliście?» [– pyta Jezus.]«Rzuciliśmy jej chleb i ryby, i łachman z sukna – kawałek żagla, którym się wycieraliśmy – ponieważ była naga.Potem uciekliśmy, by się nie zarazić.»«Jak to się stało, że powróciliście?»«Nauczycielu.Ty odszedłeś, a my myśleliśmy jedynie o tym, by coraz bardziej Cię znano.Myśleliśmy o wszystkich chorych, o wszystkich niewidomych, kalekich, niemych.i również o niej.Powiedzieliśmy sobie: “Spróbujmy”.Ty wiesz.wielu – o, z pewnością z naszej winy – traktowało nas jak szaleńców i nie chciało nas słuchać.Inni natomiast wierzyli nam.Do niej ja mówiłem.Przypłynąłem sam, łodzią, przy świetle księżyca.Zawołałem ją.Powiedziałem: “Na kamieniu, u stóp drzewa oliwnego jest chleb i ryby.Podejdź bez lęku.” I odszedłem.Musiała czekać, aż zniknę, bo nie widziałem jej.Za szóstym razem widziałem ją, jak stała na brzegu, dokładnie w tym miejscu, w którym jesteś.Czekała na mnie.Co za okropność! Nie uciekłem, bo myślałem o Tobie.Zapytała mnie: “Kim jesteś? Dlaczego się litujesz?” Odpowiedziałem jej: “Bo jestem uczniem Litości”.“Kto to jest?” “To Jezus z Galilei”.“I uczy was litości wobec nas?” “Wobec wszystkich.” “Ale czy wiesz, kim ja jestem?” “Jesteś ‘Piękną z Korozain’, a teraz – trędowatą.” “I nawet dla mnie jest litość?” “On mówi, że Jego litość ogarnia wszystkich, i że my powinniśmy, jak On, mieć litość wobec wszystkich.”W tym momencie, Nauczycielu, trędowata zbluźniła, nie zdając sobie z tego sprawy.Powiedziała bowiem: “Zatem On także musiał być wielkim grzesznikiem”.Chciałem jej powiedzieć: “Bądź przeklęta z powodu twego języka”, lecz odpowiedziałem jej: “Nie, On jest Mesjaszem, świętym Bożym”.Nic więcej jej nie powiedziałem, bo pomyślałem: “W swym przygnębieniu ona nie potrafi myśleć o miłosierdziu Bożym.” Wtedy zaczęła płakać i powiedziała: “O! Jeśli jest Świętym, nie może, nie, nie może mieć litości nad ‘Piękną’.Dla trędowatej mógłby jeszcze być litościwy.ale nie dla ‘Pięknej’.A ja miałam nadzieję.” Zapytałem ją: “Czego się spodziewałaś, niewiasto?” “Uzdrowienia.powrotu do świata.pomiędzy ludzi.że umrę jako żebraczka, lecz pomiędzy ludźmi.a nie jak dzikie zwierzę, w norze bestii przejętych do mnie odrazą.”Powiedziałem jej: “A przysięgasz mi, że – powróciwszy do świata – będziesz niewiastą prawą?” Ona na to: “Tak.Bóg mnie sprawiedliwie pokarał za moje grzechy.Głęboko za nie żałuję.Moja dusza doznaje kary, lecz znienawidziła grzech, na wieczność.” Wtedy wydawało mi się, że mogę w Twoje Imię obiecać jej zbawienie.Ona odpowiedziała: “Wróć, wróć jeszcze.Mów mi o Nim.Niech pozna Go moja dusza, nim ujrzą Go moje oczy.” I wracałem mówić jej o Tobie, jak umiem.»«A Ja przychodzę przynieść ocalenie pierwszej nawróconej przez Mojego Andrzeja» [– mówi Jezus.]To rzeczywiście Andrzej mówił cały czas.Piotr w tym czasie odszedł w górę strumienia, skacząc z kamienia na kamień i wołając trędowatą.Wreszcie wychyliła swą straszliwą twarz spomiędzy gałązek oliwki.Spojrzała i wydała okrzyk.«Zejdź tu! – woła Piotr.– Nie chcę cię ukamienować! Tam, widzisz, jest Rabbi, Jezus.»Kobieta stacza się ze wzniesienia.Wyrażam to w ten sposób, bo zeszła tak szybko, że doszła do stóp Jezusa, jeszcze zanim Piotr powrócił do Nauczyciela.«Litości, Panie!»«Czy wierzysz, że Ja mogę mieć litość?»«Tak, bo Ty jesteś święty, a ja się nawróciłam.Ja jestem grzechem, lecz Ty jesteś Miłosierdziem.Twój uczeń pierwszy okazał mi miłosierdzie.Przyszedł dać mi chleb i wiarę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •