[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długo opłakiwaliśmy naszego opiekuna, wreszcie udaliśmy się doPalestyny i dwunastego dnia po opuszczeniu Aleksandrii stanęliśmy w Jerozolimie.Dla większego bezpieczeństwa odmieniliśmy nazwiska.Ja przybrałem miano Antypa, Germanus zaś kazał się nazywać Glaphry-sem.Zatrzymaliśmy się w gospodzie przed murami miasta i prosiliśmy o wskazanie nam mieszkania Sedekiasa.Natychmiast nam je pokazano.Był to najpiękniejszy dom w całejJerozolimie, prawdziwy pałac, godny mieścić w sobie syna królew-skiego.Najęliśmy nędzną izdebkę u szewca, który mieszkał naprze-ciwko Sedekiasa.Ja prawie ciągle siedziałem w domu, Germanus zaśbiegał mieście i zbierał nowiny.W kilka dni po naszym przybyciu wbiegł do mnie i rzekł:– Kochany przyjacielu, zrobiłem ciekawe odkrycie.Potok Cedrontuż za domem Sedekiasa rozlewa się we wspaniałe jezioro.Starzeczwykł tam przepędzać wieczory w jaśminowej altanie.Już się tam dziś zapewne znajduje; chodź, pokażę ci twego prześladowcę.Poszedłem za Germanem i przybyliśmy nad brzeg potoku naprze-ciw pięknego ogrodu, gdzie ujrzałem śpiącego starca.Usiadłem i za-cząłem mu się przypatrywać.Jakże sen jego odmienny był od Delliu-sowego.Snadź trapiące go sny straszliwie go niepokoiły, gdyż wzdry-gał się co chwila.– Ach, Delliusie – zawołałem – zaprawdę, mądrze radziłeś mi,abym żył uczciwie.Germanus uczynił tę samą uwagę.Gdyśmy się tak zastanawiali, spostrzegliśmy przedmiot, na któregowidok zapomnieliśmy o wszystkich naszych uwagach.Była to młodaNASK IFPUGZe zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG399dziewczyna, najwyżej szesnastoletnia, nadzwyczajnej piękności, którą podnosił jeszcze bogaty ubiór.Perły i łańcuchy, wysadzane kosztow-nymi kamieniami, zdobiły jej szyję, ramiona i nogi.Na sobie miałalekką tunikę lnianą, przetykaną złotem.Germanus pierwszy krzyknął: –To istna Wenus! – ja zaś mimowolnym poruszeniem padłem przed niąna kolana.Młoda piękność spostrzegła nas i nieco się zmieszała,wkrótce jednak opanowała się, wzięła wachlarz z pawich piór i zaczęła owiewać głowę starca, dla ochłodzenia go i przedłużenia mu snu.Gormanus dobył książki, którą przyniósł był ze sobą, i udał, że czy-ta, ja zaś – że go słucham, jednakże zajmowaliśmy się wyłącznie tym, co się działo w ogrodzie.Starzec ocknął się; po kilku pytaniach, jakie zadał młodej dziew-czynie, poznaliśmy się, że ma wzrok osłabiony i że nie może dostrzec nas z tak daleka, co nas mocno ucieszyło, postanowiliśmy bowiem jak najczęściej tu wracać.Sedekias odszedł, wspierając się na młodej dziewczynie, my zaśpowróciliśmy do domu.Nie mając innego zatrudnienia, wdaliśmy się w rozmowę z naszym szewcem, który nam powiedział, że Sedekias niema żyjącego syna, że cały jego majątek odziedziczy córka jednego z jego synów, że ta młoda wnuczka nazywa się Sara i że dziadek nadzwyczajnie ją kocha.Gdyśmy odeszli do naszej izdebki, Germanus rzekł:– Kochany przyjacielu, przychodzi mi na myśl sposób szybkiegoskończenia twego sporu z Sedekiasem.Musisz ożenić się z jegownuczką, w przeprowadzeniu jednak tego zamiaru do skutku potrzebawielkiej przezorności.Pomysł ten bardzo mi się podobał; długo rozmawialiśmy o wnucz-ce Sedekiasa i przez całą noc o niej tylko marzyłem.Nazajutrz i następnych dni o tej samej porze wracałem do potoku.Stale widywałem w ogrodzie moją piękną kuzynkę z dziadkiem lubsamą, a chociaż nie przemówiłem do niej ani słowa, nie wątpiłem jednak, że wiedziała, dla kogo tam przychodzę.Gdy Żyd Wieczny Tułacz domawiał tych słów przybyliśmy namiejsce noclegu i nieszczęśliwy włóczęga przepadł gdzieś w górach.Rebeka nic zagadywała już księcia o religię, ponieważ jednakchciała poznać to, co nazywał on swoimsystemem, schwyciła pierwszą sposobność i zarzuciła go pytania-mi.NASK IFPUG400Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG– Pani – odparł Velasquez – jesteśmy jako ślepi: wiemy, gdzieznajdują się narożniki kilku domów, i znamy końce paru ulic, wszelako nie należy na pytać o plan całego miasta.Ponieważ jednak nastajesz na mnie, będę usiłował dać ci pewne pojęcie o tym, co zowiesz moim systemem, co zaś ja sam nazywam raczej sposobem zapatrywania się narzeczy.Wszystko zatem, co nasze oko obejmuje, cały widnokrąg rozciąga-jący się u stóp gór, nareszcie całą naturę dostrzegalną za pomocą naszych zmysłów – możemy podzielić na materie martwą i organiczną.Materia organiczna różni się od martwej posiadaniem organów, zresztą utworzona jest z tych samych pierwiastków.Tak więc moglibyśmyznaleźć w tej skale, na której siedzisz, lub w tym trawniku takie samo pierwiastki, z jakich pani się składasz.W istocie, masz pani wapno w swoich kościach, krzemionkę w ciele, alkalia w żółci, żelazo we krwi, sól w łzach.Warstwy tłuszczowe twego ciała są po prostu kombinacją materii palnych z pewnymi pierwiastkami powietrza.Nareszcie, gdyby panią wsadzono do pieca chemicznego, można by cię sprowadzić dostanu flaszeczki szklanej; gdyby zaś dodać nieco metalicznego wapna, mógłby być z pani bardzo piękny obiektyw do teleskopu.– Przedstawiasz mi, książę, zachwycający obraz – rzekła Rebeka.–Proszę cię, racz mówić dalej.Velasquez mniemał, że sam nic wiedząc kiedy powiedział jakąśgrzeczność pięknej Żydówce, uchylił więc z wdziękiem kapelusza i tak ciągnął dalej:– Widzimy w pierwiastkach materii nieożywionej spontanicznądążność jeżeli nic do form organicznych, to przynajmniej do kombinacji.Pierwiastki to łączą się, rozdzielają, aby znowu łączyć się z innymi.Znajdują upodobanie w pewnych kształtach: można by pomyśleć, żestworzone są do bytu organicznego, wszelako same przez się nic mogą się organizować i bez iskry zapładniającej nie zdołają przejść do takiego rodzaju kombinacji, którego ostatecznym wynikiem jest życie.Podobnie jak fluid magnetyczny, życie spostrzegamy tylko w prze-jawach jego działania.Pierwszym takim przejawem jest powstrzymy-wanie w ciałach organicznych fermentacji wewnętrznej, którą nazy-wamy rozkładem.Zaczyna się on w ciałach organicznych, skoro tylkożycie je opuści.Życie długo może ukrywać się w płynie, jak na przykład w jajkulub też w materii stałej, jak choćby w ziarnie, by potem rozwinąć się w przyjaznych okolicznościach.NASK IFPUGZe zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG401Życie znajduje się we wszystkich częściach ciała, nawet w płynach,nawet we krwi, która psuje się, dobyta z naszych żył.Życie jest w ścianach żołądka, które chroni przed działaniem sokużołądkowego, rozpuszczającego ciała martwe dostające się do we-wnątrz.Życie utrzymuje się przez pewien czas w członkach oddzielonychod reszty ciała.Nareszcie, życie użycza zdolności rozrodczych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •