[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obejmuję pośladki Kiary, a potem napieram nanią, nie pozostawiając wątpliwości co do swoichzamiarów.Problem w tym, że zaczyna się poruszaćrazem ze mną.Cholera.Nie jest dobrze.Ma nademną za dużą władzę.Wolę mieć kontrolę, ale w tej chwili zupełnie ją straciłem.Przyciągam Kiarę do siebie i przywieram dojej ciała, błądząc rękoma wzdłuż pleców.Wpokoju słychać nasze ciężkie oddechy.Całeszczęście,żetelewizorjestwłączony.Przynajmniej zagłusza odgłosy, które wydajemy.Odchylam się i patrzę w jej ufną twarz.– Musisz przestać, zanim sprawy wymkną sięspod kontroli, bo na mnie nie masz co liczyć.Ignoruję fakt, że sprawy już wymknęły sięspod kontroli, a Kiara nie ma najmniejszegozamiaru przestać.Nieruchomieje i przyciska policzek domojego.– Jestem dziewicą – szepcze mi do ucha, jakbychciała się podzielić tym sekretem tylko ze mną.O, do diabła.Opieram głowę na sofie i mówię to, co myślę.– Nie zachowujesz się jak dziewica.– Bo chodzi o ciebie, Carlos.Tylko ty tak namnie działasz.Przejmuję kontrolę.Nie powinna była tegomówić.Teraz wiem, że mam nad nią władzę,jeśli nie fizycznie, to przynajmniej mentalnie.Oddawanie mi kontroli nie jest z jej stronymądrym posunięciem.Zabieram tę dziewczynę do niebezpiecznejstrefy, ale sam spędziłem tam przecież większośćżycia.Powoli przesuwam dłonie w stronę jejtalii.– Zdejmij koszulkę, chica.Chwyta brzeg koszulki.Wstrzymuję oddech woczekiwaniu, aż ujrzę to, co pod nią chowa.Podnoszę wzrok i widzę w jej oczachniepewność.I coś jeszcze, czego wolę nienazywać.Jednym szybki ruchem ściąga przez głowęwyciągnięty T-shirt i pokazuje ciało wartegrzechu.– Nie mam takiego ciała jak Madison – mówinieśmiało i próbuje się zasłonić, krzyżując ręcena piersi.– Co?– Nie jestem chuda.Chudość nie jest moim ideałem.Wolędziewczynę, którą można przytulić bez obawy,że się złamie.Delikatnie odsuwam ręce Kiary i przyciskamje lekko do jej boków.Odchylam się i wlepiam oczy, kompletnie oniemiały, w różowy stanikskromnie zasłaniający piersi.Ta dziewczyna niema się czego wstydzić.Jest seksowna jakwszyscy diabli i w dodatku nie zdaje sobiesprawy, że ma lepsze ciało niż Madison, bezdwóch zdań.Kiara ma wypukłości i wgłębieniatam, gdzie Bóg przykazał.Chciałbym bez końcaje pieścić i zapamiętać każdy centymetr.Czuję, że jestem największym farciarzem na świecie.– Eres hermosa… jesteś piękna.Nie podnosi oczu.– Popatrz na mnie, chica.Kiedy w końcu to robi, powtarzam:– Eres hermosa.– Co to znaczy?– Jesteś piękna.Pochyla się nade mną i przesuwa usta wzdłużmoich, obsypując je drobnymi pocałunkami.– Twoja kolej – szepcze i przygryza wargę,czekając, aż ściągnę koszulkę.Bez wahania rzucam T-shirt na podłogę.– Mogę cię dotknąć? – pyta, jakby nie była w tej chwili wyłączną właścicielką mojego ciała.Biorę jej dłoń i kładę na swojej nagiej piersi.Jej palce podejmują grę i torują powoli ścieżki wgórę i dół mojego torsu.Każdy dotyk rozpala miskórę, a kiedy jej palce zatrzymują się na tatuażuschowanym częściowo w dżinsach i zanurzająpod pasek, jest już prawie po mnie.– Co to znaczy? – pyta, błądząc palcami ponapisie.– Buntownik – wyjaśniam.Zanurzam palce w jej włosy i przyciągam jądo siebie.Muszę znowu ją posmakować.Muszępoczuć jej miękkie usta na swoich.Zaczynamy się całować, jakby to był pierwszy i może ostatniraz, nasze języki i oddechy przenikają sięgorączkowo.Kiara bada dalej moje ciało, a ja skupiam się całkowicie na niej.Opuszczam ramiączkastanika, aż wiszą luźno na ramionach.Odchylasię do tyłu i nie potrafię wyobrazić sobie bardziejpodniecającegowidokuiseksowniejszejdziewczyny niż ta, która siedzi na mnieokrakiem.Puls gwałtownie mi przyśpiesza,kiedy zsuwam śliskie paski materiału.Jej palce nieruchomieją, gdy dotykam jejnagich boków i przesuwam dłonie w górę, ażkciuki dosięgają brzegów piersi.Nic nie da się porównać z tą falą emocji, która mnie zalewa,gdy patrzę w roziskrzone oczy Kiary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]