[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stał, rozmyślając, wpatrując się w nią, wyciągnął pudełko zapałek i zupełnie bezwiednie zrobił tę cudowną sztuczkę, zapalił zapałkę jedną ręką, wyjmując najpierw zapałkę, potem zamykając pudełko, następnie przesuwając łepek z draską po jednym boku i przytykając płomień do papierosa.– Nie wiem, jak zacząć – powiedział.– Może od początku.– Wypuścił dym z płuc, oparł łokieć na gzymsie.– Kocham cię.Naprawdę.Nie wiem, jak to się stało.Mam pewne podejrzenia i boję się.Ale cię kocham.Jeśli tak to zaplanowano, jestem zgubiony.Naprawdę zgubiony, gdyż nie mogę zaakceptować przeznaczenia.Ale nie zrezygnuję z miłości.Nie dbam o to, co się stanie.Czy słyszałaś, co powiedziałem?Skinęła głową.– Musisz mi opowiedzieć wszystko o tamtych ludziach – poprosiła, po czym patrząc na niego powiedziała bez słów: Czy wiesz, jak bardzo kocham cię, pragnę?Obróciła się bokiem w krześle, by go lepiej widzieć.Potarła ramiona, oparła obcas pantofelka o poprzeczną beleczkę krzesła.Podniosła na Michaela wzrok.Znowu zwróciła uwagę na jego biodra, klamrę paska, koszulę opinającą pierś.Nie mogła opanować pożądania.Najlepiej by było mieć to już za sobą, prawda? Och, tak, zjedzmy całe pyszne lody, aby się już ich pozbyć.A wtedy będziemy mogli sobie o wszystkim opowiedzieć.O mężczyźnie w samolocie.I o pytaniu starej kobiety, czy było lepiej niż ze śmiertelnikiem?Michaelowi pociemniała twarz, gdy na nią patrzył.Kochał ją.Tak, ten mężczyzna jest najlepszy z wszystkich, jakich kiedykolwiek znała, dotykała czy pragnęła.Czym byłoby to wszystko bez niego?– Michael, rozmawiaj ze mną uczciwie, proszę.– Och, tak.Ale Rowan, nie wściekaj się na mnie.Tylko wysłuchaj, co muszę ci powiedzieć.Wziął jedno z krzeseł stojących przy ścianie, odwrócił je oparciem do przodu i usiadł na nim okrakiem.Położył splecione ramiona przed sobą i spojrzał na nią.Ten gest też ją podniecił.– Przez ostatnie dwa dni – zaczął – siedziałem zakopany około stu kilometrów stąd.Czytałem historię rodziny Mayfairów, zebraną i opracowaną przez tych ludzi.– Z Talamaski.Potwierdził gestem.– Pozwól mi wyjaśnić.Trzysta lat temu żył człowiek – Petyr van Abel.Jego ojciec był słynnym chirurgiem i wykładał na uniwersytecie w Lejdzie w Holandii.Do dziś istnieją książki, które napisał ten lekarz – Jan van Abel.– Wiem, kim był.Anatomem – odparła.Uśmiechnął się i kiwał głową.– Był twoim przodkiem, kochanie.Przypominasz jego syna.Przynajmniej tak twierdzi Aaron.Kiedy umarł Jan van Abel, osierocił Petyra, który został członkiem zakonu Zgromadzenia Talamasca.Umiał czytać myśli i widział duchy.Był czarownikiem, jak inni mogliby go nazwać, ale Talamasca dała mu schronienie.W końcu zaczął dla nich pracować.Do jego obowiązków należało ocalanie osób oskarżanych w innych krajach o uprawianie czarnej magii.Wiesz, ludzi zdradzających nadprzyrodzone zdolności, takie, które ty masz i ja, które miał też Petyr van Abel.Mógł im pomóc w dotarciu do konwentu Talamaski w Amsterdamie.Petyr van Abel pojechał do Szkocji chcąc ocalić od śmierci na stosie czarownicę – Zuzannę Mayfair.Ale przybył za późno.Jedyne, co mógł uczynić; a jak się potem okazało, było to bardzo wiele; to zabrać jej córkę Deborę z miasta, gdzie prawdopodobnie zostałaby spalona, i przewieźć do Holandii.Ale zanim to zrobił, zobaczył tego mężczyznę – tego ducha.Dostrzegł również, że dziewczynka również go widziała.Petyr doszedł do wniosku, że to Debora go wywoływała, co okazało się słuszne.Debora nie została w Talamasce.W końcu uwiodła Petyra i miała z nim dziecko o imieniu Charlotta.Charlotta pojechała do Nowego Świata i to właśnie ona była protoplastką rodu Mayfairów.Ale kiedy Debora umarła we Francji, skazana za uprawianie magii, ten rudowłosy mężczyzna, duch, połączył się z Charlottą.Wtedy pojawił się ten szmaragdowy naszyjnik, który leży tu w tej szkatułce.Został jakby przekazany wraz z duchem Charlotcie.Wszyscy należący do rodziny Mayfairów są potomkami Charlotty.W każdym pokoleniu aż po obecne czasy, co najmniej jedna kobieta dziedziczy moc Zuzanny i Debory, a to oznacza, między innymi, zdolność widzenia tego rudowłosego mężczyzny – ducha.A one wszystkie nazywane są w Talamasce czarownicami Mayfair.Rowan wydała z siebie dźwięk na pół zdziwienia, na pół nerwowego rozbawienia.Wyciągnęła się na krześle i obserwowała drobne zmiany zachodzące w twarzy Michaela, gdy w milczeniu układał sobie w głowie wszystko, co chciał powiedzieć.Wtedy postanowiła, że nie odezwie się ani słowem.– Talamasca – zaczął, starannie dobierając słowa – to zgromadzenie historyków, badaczy.Udokumentowali tysiące pojawień tego rudowłosego mężczyzny przy domu i wewnątrz.Trzysta lat temu na Santo Domingo, kiedy Petyr van Abel pojechał tam, by porozmawiać ze swą córką, Charlottą, ten duch doprowadził go do szaleństwa, a w końcu zabił.Michael znowu zaciągnął się papierosem, jego oczy obiegły pokój, ale nic nie widziały, a raczej dostrzegały coś innego niż wyposażenie wnętrza, i wróciły do niej.– Jak wyjaśniłem wcześniej – mówił dalej – widywałem tego mężczyznę, od czasu gdy skończyłem sześć lat.Za każdym razem, kiedy przechodziłem obok tego domu, stał tam.I w przeciwieństwie do niezliczonych ludzi wypytywanych przez Talamasce, ja widywałem go również w innych miejscach.Ale chodzi o to.tej nocy po moim powrocie, po tych latach, znowu zobaczyłem tego mężczyznę.A kiedy powiedziałem Aaronowi, co widziałem, kiedy przyznałem się, że widywałem tego mężczyznę od czasu, kiedy byłem, o takim berbeciem, kiedy wyznałem, że to ty właśnie uratowałaś mi życie.cóż, wtedy pokazał mi raport Talamaski o czarownicach Mayfair.– Nie wiedział, że to ja wyciągnęłam cię z oceanu?– Przybył do San Francisco, by zobaczyć się ze mną ze względu na moje ręce.To ich dziedzina, jeśli tak można powiedzieć, ludzie o szczególnych uzdolnieniach.Rutynowe postępowanie.Przyjechał do mnie, być może tak samo z obowiązku, jak Petyr van Abel pojechał, aby spróbować zapobiec egzekucji Zuzanny Mayfair.Wtedy zobaczył ciebie przed domem.Widział, jak przyjeżdżasz po mnie i wiesz, pomyślał, że wynajęłaś mnie, bym udał się do Nowego Orleanu.Sądził, że wynajęłaś kogoś o zdolnościach parapsychicznych, kto przyjechałby tutaj i zbadał twoje pochodzenie.Michael zaciągnął się po raz ostatni papierosem, po czym wrzucił do paleniska.– Przynajmniej przez jakiś czas tak myślał.Dopóki mu nie powiedziałem, po co naprawdę przyjechałaś do mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •