[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod bramami zamku zawsze jakiś farmer przeklinał i wymachiwał pięściami, krzycząc, że jeśli jego córka zajdzie ze mną w ciążę, to zmusi mnie, bym coś z tym zrobił!To wszystko wydawało się wtedy doskonałą zabawą.I te panny, ach, te śliczne panny.— O co chodzi? — zapytała.— Nie, nic — odparłem.Pocałowałem ją ponownie w szyję.Czułem pot również na jej ciele.Nie lubiłem tego.Ale dlaczego? Te zapachy nie były tak ostre, jakimi odczuwałem je w moim wam-pirzym wcieleniu.Percepcja owych woni wiązała się ze śmiertelną, całkiem wobec nich bezbronną powłoką.Wydawało się, że są czymś, co może mnie osaczyć i zakazić.Na przykład pot z jej szyi splamił moje usta.Wiedziałem, że tak jest, mogłem go posmakować i chciałem znaleźć się jak najdalej od niej.Pomyślałem jednak, iż to czyste szaleństwo.Ona jest ludzką istotą i ja jestem ludzką istotą.Dzięki Bogu, wszystko skończy się w piątek.Właściwie dopiero wówczas będę mógł z głębi serca dziękować Bogu!Małe kobiece sutki przywarły do mojej piersi.Były bardzo gorące, a ciało delikatne.Objąłem ramieniem niewielkie plecy.— Jesteś rozpalony, myślę, że masz gorączkę — szepnęła mi do ucha.Pocałowała mnie w szyję w sposób, w jaki ja pieściłem wargami jej kark.— Nie, wszystko w porządku — odparłem.Nie miałem zielonego pojęcia, czy mówię prawdę, czy nie.To była ciężka praca!Nagle jej dłoń dotknęła mojego organu, co wywołało natychmiastowe podniecenie.Czułem, jak penis się wydłuża i twardnieje.Uczucie wstrząsnęło mną dogłębnie.Kiedy teraz patrzyłem na jej piersi i mały owłosiony trójkącik między nogami, członek sztywniał jeszcze bardziej.Tak, wszystko dokładnie pamiętam, moje oczy są przykute do łona dziewczyny i nic więcej się nie liczy.Hmmm, w porządku.Teraz tylko rzucić ją na łóżko.— Ojej! — szepnęła.— To dopiero sprzęt!— Doprawdy? — Opuściłem wzrok.Ten potworny instrument podwoił swój rozmiar.Teraz wydawał się nieproporcjonalny względem całej reszty.— Tak, chyba tak.Powinienem pamiętać, że to wybór Jamesa.— Jakiego Jamesa?— Nieważne — wymamrotałem.Obróciłem jej twarz w swoją stronę i tym razem pocałowałem wilgotne, wąskie usta.Otworzyła je, by wpuścić do środka mój język.To było niezłe, nawet mimo że nie miała zbyt świeżego oddechu.Bez znaczenia.Nagle nieoczekiwanie mój umysł zapragnął krwi.Napić się jej krwi.Gdzież podziała się tętniąca intensywność doznania, jakie pojawiało się w momencie tropienia ofiary, tuż przed zatopieniem zębów w ciało i chłeptaniem krwi?Nie, to nie będzie łatwe.Odbędzie się między nogami i wywoła specyficzny dreszcz.Kiedy myślałem o krwi, namiętność spotęgowała się i zdecydowanie pchnąłem kobietę na łóżko.Chciałem to skończyć, nic już się nie liczyło poza finiszem.— Poczekaj chwilę — powiedziała.— Na co? — Pocałowałem ją znowu i wepchnąłem język głębiej w usta.Bez krwi.Ach, jakże blado.Żadnej krwi.Mój organ wślizgnął się miedzy rozpalone uda i prawie wytrysnął.To nie wystarczyło.— Powiedziałam, poczekaj! — krzyknęła, czerwieniejąc na twarzy.— Nie możesz tego zrobić bez prezerwatywy.— O czym ty, do diabła, mówisz? — wymamrotałem.Rozumiałem znaczenie słów, ale nie miały dla mnie sensu.Przesunąłem stanowczo rękę w dół, poczułem puszyste owłosienie, a potem soczyście mokrą szczelinę, która cudownie pachniała.Krzyknęła, żebym z niej zszedł i odepchnęła mnie rękoma.W tym ataku furii wyglądała promieniście i pięknie.Kiedy trąciła mnie kolanem, runąłem na nią i ponownie wepchnąłem swój organ.Poczułem słodki, gorący ucisk ciała zakleszczającego się wokół mnie, przyprawiającego o brak tchu.— Nie! Przestań! Powiedziałam, przestań! — krzyczała.Nie mogłem czekać.Przez moment zastanawiałem się mglisto, co, u diabła, sprawiło, że chciała dyskutować teraz o takiej rzeczy.Potem wszedłem w stan ślepego, spazmatycznego podniecenia.Z organu wystrzeliło nasienie!W jednej chwili to było wieczne.W następnej — zakończone, jakby się nigdy nie zaczęło.Leżałem na niej, oczywiście ociekający potem i lekko zirytowany lepkością całego wydarzenia, a także jej panicznymi wrzaskami.Wreszcie przetoczyłem się na plecy.Moja głowa pękała z bólu.Atakowały mnie wszystkie paskudne zapachy pokoju.Wyskoczyła z łóżka.Zupełnie oszalała.Płakała i trzęsła się spazmatycznie.Chwyciła z krzesła koc, którym się okryła, a potem zaczęła krzyczeć, żebym się wynosił, wynosił, wynosił.— Co się z tobą dzieje? — zapytałem.W odpowiedzi wyrzuciła z siebie całą serię nowoczesnych obelg.— Ty gnoju, ty beznadziejnie głupi gnoju! Ty idioto! Kretynie! Powiedziała, że mogłem zarazić ją jakąś chorobą.Wymieniła kilka nazw.Mogła przeze mnie zajść w ciążę.Byłem palantem, dupkiem i fiutem! Miałem się natychmiast wynosić! Jak śmiałem jej to zrobić?! Muszę zjeżdżać, zanim wezwie policję.Nagle ogarnęła mnie senność.Próbowałem wyraźnie dojrzeć kobietę w ciemnościach.Potem dostałem nagłego ataku mdłości, silniejszego niż kiedykolwiek.Usiłowałem nad tym zapanować i jedynie dzięki uporczywemu aktowi woli nie zwymiotowałem.Wreszcie usiadłem, po czym zdołałem stanąć na nogi.Popatrzyłem na nią.Płakała i krzyczała na mnie.Nagle zauważyłem, że naprawdę była nieszczęśliwa.Rzeczywiście ją skrzywdziłem.Na twarzy miała paskudnego siniaka.Bardzo powoli pojąłem, co się stało.Chciała, żebym użył pewnej profilaktycznej formy, a ja wziąłem ją siłą.Nie miała w tym żadnej przyjemności.Odczuwała wyłącznie strach.Ujrzałem ją ponownie w momencie mojego szczytowania i zrozumiałem, że dla niej było niepojęte, iż mogłem cieszyć się walką, jej furią i protestami.A jednak w pewnym sensie tak było.Cała sprawa okazała się przerażająco ponura.Wypełniła mnie rozpaczą.Przyjemność sama w sobie okazała się pustym doznaniem! Nie zniosę tego ani chwili dłużej, pomyślałem.Gdybym tylko mógł znaleźć Jamesa, zaproponowałbym mu kolejną fortunę za natychmiastową przemianę.Znaleźć Jamesa.Zupełnie zapomniałem o szukaniu telefonu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]