[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Demon Resmore'a rzucił się w pościg za nami - zaczął Luthien.- Był już pięćkroków ode mnie, gdy rozszalała się burza i z nieba spadł grom.- Bum! - ryknął Oliver.- Prosto w jego głowę.- I z A'ta'arrefi'ego został tylko poczerniały język - powiedział Luthien.- Rozwidlooony - dokończył Oliver.Brind'Amour energicznie potarł swą siwą brodę.Nie miał pojęcia, o czym mówiądwaj przyjaciele, gdyż nawet nie interesował się tamtymi okolicami.Był tak zaabsorbowanywydarzeniami na wschodzie i na południu, że nie wiedział nawet o tym, iż Luthien i Oliverudali się w góry z Siobhan, a cóż dopiero o tym, że zmagali się z demonem! Mimo to uważałza absolutnie niemożliwe, by piorun był dziełem natury.Luthien i Oliver zawsze mieli dużoszczęścia, ale to już byłaby przesada.Z pewnością maczał w tym palce jakiś czarnoksiężnik,być może był to nawet sam Greensparrow, który celował w Luthiena i omyłkowo trafił wdemona Resmore'a.- Tak, oczywiście - zwrócił się do swoich towarzyszy.- Wyborny strzał.Ale demonystanowią łatwy cel - wyróżniają się z grona śmiertelników, tak jak giganci w grupieniziołków.Luthien zdobył się na uśmiech, chociaż podejrzewał, że Brind'Amour nie mówiprawdy.Jednak młody Bedwyr nie potrafił znalezć żadnego innego wyjaśnienia, dlatego dałza wygraną.Jeżeli coś szwankowało w dziedzinie magii, było to zmartwienie Brind'Amoura,nie jego.- Chodzcie - polecił czarnoksiężnik, krocząc bocznym korytarzem.- Chybaznalezliśmy powiązanie między Greensparrowem i cyklopami, toteż nasz traktat z Avonmożna uznać za nieważny.Zawrzyjmy rozejm z królem Asmundem z Isenlandii i zacznijmyprzygotowywać plany.- Będziemy walczyć z Greensparrowem? - zapytał bez ogródek Luthien. - Jeszcze nie wiem - odparł Brind'Amour.- Muszę pomówić z naszymi więzniami i zambasadorem Gaskonii.Jest wiele do zrobienia przed podjęciem ostatecznej decyzji.Oczywiście, że tak, odpowiedział sobie w duchu na zadane przed chwilą królowipytanie Luthien.Młody Bedwyr wierzył, że nie będzie walczył przeciw własnemu bratu.Zdradzieckie poczynania Greensparrowa zostały zdemaskowane; Resmore stanowił najlepszytego dowód.W umyśle Luthiena pojawiła się wizja floty wpływającej rzeką Stratton doCarlisle wraz z huegockimi galerami.Była to całkiem przyjemna fantazja.Brind'Amour z powagą wszedł do słabo oświetlonego pokoju, odziany w zbytkowne,błękitne szaty czarnoksiężnika.Zwiece na piedestałach w każdym narożniku pomieszczeniadawały łagodny blask.Pośrodku stał mały, okrągły stół i jeden taboret.Brind'Amour usiadł na taborecie.Drżącymi rękami sięgnął po jedyny przedmiot nastole - kryształową kulę - i zdjął z niej sukno.Z nerwowym podnieceniem zaczął intonowaćzaklęcia.Sędziwy mag nie wierzył, że to Greensparrow cisnął w Luthiena piorunem, któryprzypadkowo zniszczył sprzymierzonego z Resmorem demona.Przychodziło mu do głowytylko jedno wyjaśnienie niewiarygodnej opowieści Luthiena: jeden z członków prastaregobractwa czarnoksiężników obudził się ze snu i zaoferował swoją moc.Jak inaczej można byłowytłumaczyć ów piorun?Czarnoksiężnik zapadł w trans i za pośrednictwem kryształowej kuli przemierzyłwzrokiem góry, cały Eriador wzdłuż i wszerz, a potem przekroczył nawet granice czasu.- Brind'Amourze?Pytanie zadano z oddali, ale brzmiało natarczywie.- Brind'Amourze?- Serendie? - zapytał stary czarnoksiężnik, sądząc, że wreszcie odnalazł jednego zeswoich pobratymców, zacnego druha, niegdyś najbliższego przyjaciela.- To ja, Luthien - padła odpowiedz z oddali.Brind'Amour przeszukiwał swoją pamięć, usiłując sobie przypomnieć, któryczarnoksiężnik posługiwał się tym jakby znajomym imieniem.Poczuł, że ktoś dotyka jegoramienia, a potem potrząsa nim. Ocknął się z transu i zobaczył, że znajduje się w swojej magicznej komnacie wMinisterstwie, a obok niego stoją Luthien i Oliver.Ziewnął i przeciągnął się, bardzoutrudzony całonocnym wysiłkiem.- Pózno już? - zapytał.- Kur zapiał - odparł niziołek - zjadł swój poranny posiłek, rozweselił kilka kur i terazprawdopodobnie zażywa popołudniowej drzemki!- Zastanawialiśmy się, gdzie jesteś - wyjaśnił Luthien.- No, więc, gdzie byłeś? - zagadnął Oliver.Brind'Amour prychnął, słysząc błyskotliwe pytanie niziołka.Fizycznie przebywał w tym pokoju - wyglądało na to, że całą noc i pół dnia - ale wistocie odwiedził wiele miejsc.Kiedy teraz pomyślał o tych podróżach, zmarszczył czoło.Niepokoiła go ostatnia wyprawa na Dulsen-Berra, środkową wyspę archipelagu PięciuWartowników.Wizja, którą ujrzał dzięki kryształowej kuli, pochodziła z przeszłości, chociażnie umiał powiedzieć, jak dawne to były czasy.Widział cyklopów wdzierających się naskaliste wzgórza wyspy.Potem ujrzał ich przewodnika; rozpoznał go, choć ów mężczyzna niebył wówczas tak gruby i nie miał tak nalanej twarzy jak obecnie.Brind'Amour przetrzymywałteraz tego człowieka w lochach gmachu Ministerstwa!W jego wizji Resmore niósł osobliwy przedmiot, rozwidlony pręt, różdżkę doodgadywania przyszłości.Tak zwane  wiedzmy z bardziej odległych wiosek archipelaguWysp Morza Avon i na całej dzikiej Baranduine używały takiego przedmiotu do znajdowaniawody.W normalnych warunkach różdżka miała bardzo skromną moc, ale tym razemResmore posługiwał się prawdziwie zaczarowanym prętem.Kierując się nim, on i jegojednoocy kamraci znalezli ukrytą dolinę górską i zablokowane wejście do jaskini.Kilka zapórwybuchło, zabijając wielu cyklopów, ale bestii było wystarczająco dużo, by mogły wykonaćzadanie.Niebawem wlot jaskini został odsłonięty i jednoocy rzucili się do środka.Powrócilido czekającego w trawiastej dolinie Resmore'a, taszcząc zesztywniałe ciało.To był Duparte,drogi Duparte, jeszcze jeden bardzo bliski przyjaciel Brind'Amoura, który pomógł muniegdyś zbudować Ministerstwo i zaznajomił wielu eriadorskich rybaków z obyczajaminiebezpiecznych wielorybów grzbietowych.Przez całą tę długą noc Brind'Amour cierpiał, oglądając sceny morderstw, patrząc, jakjego druhowie byli zabijani w miejscach, w których leżeli pogrążeni w magicznym śnie.Przezcałą długą noc patrzył, jak Resmore i Greensparrow, Morkney i Paragor, i jeszcze jedennieznany mu czarnoksiężnik wyrywają ze snu jego bezbronnych braci, by ich unicestwić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •