[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znów siê poruszy³.Cieñ jego g³owy pokaza³ siê na cienkiej frociemojego rêcznika.Odgarn¹³ go zdecydowanie i zajrza³ na moj¹ pryczêniepewny czy w ogóle tu jestem.Z oSwietlonego miejsca wsadzi³ g³owêw doSæ ciemn¹ przestrzeñ i nie od razu mnie zobaczy³.Rozejrza³ siê popoScieli zas³anej jeszcze kocem. Przepraszam. Nie szkodzi.PuSci³ zas³onê i ju¿ mniej energicznie wróci³ do czytania bo drewnianakonstrukcja ju¿ siê nie zachwia³a ale gazeta szeleSci³a dalej.Tylko co chwilalekko ugina³y siê deski jego pryczy i z góry dochodzi³y pochrz¹kiwania.Zapewne, jak wielu innych, z³apa³ w górach ma³¹ chrypkê.179Kiedy jeden dzieñ, to za ma³oBy³em oparty plecami o Scianê.Jedyna lampa pod sufitemwystarczaj¹co oSwietla³a ca³¹ sypialniê, szczególnie jej górne pos³ania.Jednak na dolnych pryczach, zw³aszcza pod Scianami panowa³ pó³mrok.Jak zwykle dla wygody oplot³em s³upki naprê¿on¹ link¹ i rozwiesi³emna niej codzienne pranie oraz wilgotny po k¹pieli rêcznik.Ten rêczniki uprana koszulka zas³ania³y mnie od Swiat³a daj¹c spokojny pó³mrok.Przebrany w pid¿amê mia³em ju¿ zamiar spaæ, ale niespodziewanienasz³y mnie refleksje nad panuj¹c¹ atmosfer¹ i siedzia³em rejestruj¹csceneriê oraz dyskretnie obserwowa³em pozosta³ych.Nie dostrzeg³em reakcji dziewczyny z lusterkiem na zachowaniemojego s¹siada z góry, ale chyba tylko na chwilê oderwa³a wzrok odswojego odbicia i zatrzyma³a pracowit¹ d³oñ.Zarejestrowa³em jedyniejej spojrzenie wracaj¹ce ju¿ na lustro i kolejne poci¹gniêcie pêdzelka.Starszy pan zakoñczy³ pracê nad skarpet¹, wsta³ i sprz¹ta³ nici.M³odych³opak w kucki, odwrócony do mnie ty³em, precyzyjnie ustawia³b³yszcz¹ce buty.Wyraxnie szuka³ dla nich takiego miejsca, gdzie nie bêd¹nikomu przeszkadza³y.Para m³odych ludzi siedz¹ca na s¹siednim dolnym ³Ã³¿ku patrzy³a terazw moj¹ stronê.Ich twarze te¿ by³y ukryte w cieniu ale nie tak g³êbokim jakmój.Jej blond w³osy nieco doSwietla³y obraz.Mój zawieszony od frontujasny rêcznik i koszulka musia³y dawaæ du¿y kontrast Swiat³a z wnêtrzemmojej przestrzeni.Mogli dojrzeæ co najwy¿ej moje kolana.Zaraz te¿ zajêlisiê sob¹.On, podobnie jak ja, opar³ siê o Scianê.Ona siedz¹c bokiem doniego opar³a plecy o jego podci¹gniête kolana i wpatrywali siê w siebie.Pewnie coS do siebie mówili szeptem a mo¿e tylko patrzyli.Jej d³onie by³ypod jego grubym swetrem.Nie wiem czy obydwie, ale jedn¹ w³aSnieschowa³a.On jedn¹ rêk¹ otoczy³ jej kark i ramiona, druga powoli b³¹dzi³apo kraciastej koszuli dziewczyny.Mieli siebie i nic nie musieli udawaæ.Czu³em nik³y smutek zazdroSci.Te¿ mog³em tu byæ nie sam, ale onaz gór lubi³a tylko Jastrzêbi¹ Górê a ja z morza tylko Morskie Oko.W koñcu jakaS tam góralka kiedyS naszy³a swojemu facetowi morskiemuszelki na kapeluszu.No i dobrze!180Teraz tylko AlpyWtedy otworzy³y siê drzwi i z rozmachem wszed³ ostatniz mieszkañców naszej sypialni.Wraca³ spod prysznica.Mokrezmierzwione w³osy, rêcznik owiniêty na wypranych rzeczach, k³¹b ubrañpod pach¹ i przebranie w pid¿amê Swiadczy³y o tym jednoznacznie. Ale¿ kolejka rzuci³ w przestrzeñ.Zacz¹³ porz¹dkowaæ przyniesione tobo³ki i nie zra¿ony brakiemreakcji kontynuowa³ nie zwracaj¹c siê do nikogo konkretnie. Jaki numer, s³uchajcie! zwraca³ siê do nas jakbySmy znali siê oddawna a nie od kilku godzin Przysz³o trzech takich napalonych, ¿e szok.Mówi¹, ¿e przeszli ca³¹ Orl¹ w jeden dzieñ od Krzy¿nego do Zawratu. To nie ca³kiem ca³¹ zauwa¿y³ uporz¹dkowany ju¿ pan od ig³y. Co tam ch³opak zdaje siê nie bardzo wiedzia³ jak¹ nieca³oSæstarszy pan mia³ na mySli KtoS im naopowiada³, ¿e w jeden dzieñ tojest niemo¿liwe i przyjechali dzisiaj rano sprawdziæ to.Chyba totalnecepry, bo mówili bez sensu.O topografii pojêcia nie maj¹.Wszystko imsiê pomiesza³o.W kó³ko nawijali tylko o ³añcuchach i klamrach.Darli siêpod prysznicami jak diabli.Mówiê wam, adrenalina lecia³a im jeszczez uszu. No i co z tego mój towarzysz z góry od³o¿y³ gazetê, usiad³z g³oSnym skrzypniêciem desek i spuSci³ nogi z pryczy.Dynda³y terazzas³aniaj¹c mi wszystko.Musia³em siê wychyliæ, by cokolwiek widzieæ. Z tego nic, ale jeden waln¹³, ¿e jak ju¿ ca³e Tatry pokonali. takgadali, jak Boga kocham ch³opak obróci³ siê dooko³a pokazuj¹cwszystkim swoj¹ twarz dla zaSwiadczenia, ¿e mówi prawdê. Wiêc jak ju¿ je pokonali, te ca³e Tatry, to teraz przed nimi tylkoAlpy. zakoñczy³ przypatruj¹c siê wszystkim po kolei w oczekiwaniunaszych reakcji.Szybko zarejestrowa³em b³yski rozbawienia w oczach m³odej pary.Dziewczyna z lusterkiem tylko pokiwa³a tu³owiem na boki.Pauzy poka¿dym ruchu zdecydowanie wskazywa³y na jej pow¹tpiewanie a nieuznanie.Facet z góry mocno westchn¹³ i chyba siê mocno poruszy³ bodeski wyda³y odg³os wyj¹tkowo donoSny.Musia³ mieæ niez³¹ wagê. No i coS pan na to odpowiedzia³? we wzroku pana od ig³y by³owy³¹cznie zaciekawienie.Nie wydawa³ siê speszony atakuj¹cym181Kiedy jeden dzieñ, to za ma³owzrokiem m³odziana.Wyraxnie zak³ada³, ¿e ch³opak musia³ tam podprysznicem coS wa¿nego powiedzieæ.Nie myli³ siê. To nie by³o pytanie.Ale jak ju¿ wychodzi³em, to powiedzia³em im, ¿eca³¹ Orl¹ mo¿na zrobiæ bez dotykania ³añcuchów. O cholera starszy pan spowa¿nia³.Przytulona para wystawi³a g³owy spod górnej pryczy.Dziewczynaz lusterkiem opuSci³a zmêczone ju¿ zapewne ramiona i zastyg³awpatrzona wyczekuj¹co w wycieraj¹cego g³owê ch³opaka.Nad moj¹g³ow¹ zaszeleSci³a zgniatana gazeta.Napiêcie wyraxnie wzros³o. A mo¿na? spyta³ spokojnie i zupe³nie bez emocji wpatrzonyw swoje b³yszcz¹ce dzie³o i dot¹d jakby niezainteresowany rozmow¹ch³opak zamykaj¹c pude³ko pasty. Mo¿na odpowiedzieliSmy nierówno, ale zgodnie z panem od ig³yi moim towarzyszem z góry.Ja to kiedyS zrobi³em.Ci dwaj pewnie te¿.Przy du¿ym doSwiadczeniujest to spory, ale w koñcu nie nadzwyczajny wyczyn.No, mo¿e pozaparoma miejscami, gdzie trzeba umieæ doSæ sporo i nawet przy suchejskale jest mocno ryzykownie.Dla nowicjuszy mo¿e to byæ zabójczy test.Na pewno zaS by³by skrajnie niebezpieczny. Nie wiedzia³em.Tak tylko waln¹³em ¿eby ich zgasiæ m³odzianz zak³opotaniem potar³ mokre w³osy i popatrzy³ niepewnie po naszychtwarzach, ale nie zobaczy³ w nich nic nagannego.Wyraxnie dociera³o do niego, ¿e mocno przesadzi³.Ale to by³wy³¹cznie jego problem.Powiedzia³ im tyle ile powiedzia³ i nikt z nas niemóg³ cofn¹æ jego s³Ã³w.JeSli ci faceci pójd¹ nastêpnego dnia sprawdziæjego informacjê, tylko on bêdzie za to odpowiedzialny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]