[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzisz jego żonę? Ma uśmiech jak fala w wiadrze z pomyjami.A i tak nie jest jeszcze najgorsza.Krewni? Możecie ich sobie zabrać.Trzymałem się życia wyłącznie ze złośliwości.Dwie osoby zaglądały pod łóżko.Rozległ się zabawny brzęk porcelany.Starzec chodził za nimi i parodiował ich gesty.- Nic z tego! - rechotał.- Hę, hę! Jest pod posłaniem kota! Wszystkie pieniądze zostawiłem kotu!Susan rozejrzała się.Kot obserwował ich nerwowo, ukryty za umywalką.Uznała, że wypada coś odpowiedzieć.- To bardzo.bardzo ładnie z pana strony.- Co? Wyliniałe bydlę! Trzynaście lat tylko spał, paskudził i czekał, żeby mu podać żarcie.W całym swoim tłustym życiu nie biegał nawet pół godziny! Ale to się zmieni, kiedy znajdą testament.Zostanie najbogatszym i najszybszym kotem świata.Głos rozpływał się z wolna, podobnie jak jego właściciel.- Co za okropny staruch - stwierdziła Susan.Spojrzała na Śmierć Szczurów, który próbował robić do kota głupie miny.- Co się z nim stanie? PIP.-Aha.Za nią jeden z byłych żałobników wysypał na podłogę zawartość szuflady.Kot zaczynał dygotać.Susan wyszła przez ścianę.***Chmury zwijały się za Pimpusiem jak fala za okrętem.- Nie było tak źle.Znaczy, żadnej krwi ani nic.W dodatku on był już bardzo stary i wcale nie miły.- Czyli wszystko w porządku? - Kruk wylądował jej na ramieniu.- Co ty tu robisz?- Śmierć Szczurów mówił, że możecie mnie podrzucić.Mam spotkanie.PIP.Śmierć Szczurów wystawił nos z juków.- Jesteśmy firmą dyliżansową? - spytała lodowato Susan.Szczur wzruszył ramionami i wcisnął jej w dłoń życiomierz.Przeczytała wyryte na szkle imię.- Volf Volfssonssonssonsson? Jak dla mnie, brzmi to osiańsko.PIP.Śmierć Szczurów wgramolił się na grzywę Pimpusia i zajął miejsce między końskimi uszami.Wiatr szarpał jego maleńką czarną szatą.***Pimpuś biegł truchtem tuż nad polem bitwy.Nie była to żadna wielka wojna, raczej zwykłe wewnątrzplemienne spory.Nie walczyły też żadne wyraźnie określone armie, tylko -jak się zdawało - dwie grupy osobników, z czego kilku na koniach, którzy przypadkiem znaleźli się po tej samej stronie.Wszyscy byli ubrani w jakieś futra i podniecające skóry.Susan nie potrafiła odgadnąć, w jaki sposób odróżniają przyjacół od wrogów.Miała wrażenie, że głównie krzyczą i trochę na oślep wymachują wielkimi mieczami i toporami.Z drugiej jednak strony każdy, kogo udało się trafić, natychmiast stawał się wrogiem, więc prawdopodobnie na dłuższą metę unikali nieporozumień.Przy okazji jednak ginęli ludzie i dokonywano aktów niezwykle wręcz bezmyślnego bohaterstwa.PIP.Śmierć Szczurów nerwowo wskazywał w dół.- No więc.lądujemy.Pimpuś stanął na niewielkim wzgórku.- Dobrze.- Susan wyjęła kosę z olstra.Ostrze ożyło natychmiast.Nietrudno było zauważyć dusze poległych.Schodzili z pola bitwy ramię w ramię, przyjaciele i jeszcze przed chwilą wrogowie.Śmiejąc się i zataczając, zbliżali się do niej.Susan zeskoczyła na ziemię.Skoncentrowała się.- Tego.- Odchrząknęła.- CZY KTOŚ TU ZOSTAŁ ZABITY I MA NA IMIĘ VOLF?Za jej plecami Śmierć Szczurów ukrył pyszczek w łapkach.- Hm.HEJ TAM!Nikt nie zwracał na nią uwagi.Wojownicy przechodzili obok.Formowali szereg na granicy pola bitwy i zdawało się, że na coś czekają.Nie musiała.zajmować się.wszystkimi.Albert próbował jej wytłumaczyć, ale pamięć sama podsuwała szczegóły.Musi dopilnować niektórych, zależnie od danej chwili i historycznej wagi, a to wystarczało, by pozostali też byli obsłużeni.Ona miała tylko nie hamować pędu ostrza.- Musisz być bardziej asertywna - poradził kruk.- Na tym polega kłopot z kobietami na stanowiskach: nie są wystarczająco asertywne.- Dlaczego chciałeś tu przylecieć? - zainteresowała się Susan.- Wiesz, to przecież pole bitwy - tłumaczył cierpliwie ptak.- Po bitwie kruki są niezbędne.- Swobodnie zawieszone oczy obracały się nad dziobem.- Padlina wzywa, można by powiedzieć.- Czyli wszyscy zostaną zjedzeni?- To element cudu natury.- Okropne.Czarne ptaki krążyły już po niebie.- Wcale nie.Jak to mówią: każdemu, co mu się należy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •