[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przestudiowałem dokład­nie i ciebie, i ten jedyny wszechświat, w którym prze­żyłeś.Oddzielił się on od głównego nurtu wszech­światów w chwili, w której nie umarłeś.Wszech­światy przypominają nieco gwiazdy i większość za­chowuje się zgodnie z przewidywaniami, ale w nie­których jeden odmienny zakręt powoduje dziwne wydarzenia, kończące się supernowymi czy innymi czarnymi dziurami.Są to dzikie wszechświaty, pęka­jące pod wpływem przeciążeń wywołanych paradok­sami albo.nieważne.Spróbuję ci pomóc, na ile po­trafię, bo będziesz tego potrzebował.Twój niedoszły zabójca pochodzi z twojego obecnego wszechświata, rozumiesz? Chciał zapobiec odkryciu przez ciebie czegoś, co zwiększy twoje szansę i możliwość doda­nia jeszcze większych zmian w tym wszechświecie.Sądzę, że to, co cię uratowało przed śmiercią, także pochodzi z twojego wszechświata.Co to takiego, nie mogę ci powiedzieć, bo gdybym to zrobił, obciążenie wywołane paradoksem rozerwałoby twój wszech­świat.Uwierz mi!"Odłożył nagrywarkę i wyszedł do sekretariatu, co wywołało ożywienie robota sekretarza.— Gdyby ktoś pytał, poszedłem do Wieży — poinfor­mował robota.— To nie potrwa długo.— Tak, panie przewodniczący.— Na moim biurku znajdziesz sześcian pamięci.Wyślij go, proszę, pani dyrektor.— Tak jest, panie przewodniczący.John Sabalos zamknął drzwi i wrócił do biurka.Ubrany był jeszcze w ciemnobrązowe szaty z wczo­rajszego święta — nie spał, ale czuł się wspaniale.Było to całkowicie fałszywe uczucie: znajomość przyszłości to nie to samo co jej kontrolowanie.Tyle że czuł się, jakby ją kontrolował.Uruchomił nagry­warkę i dokończył:“Mogę ci na koniec powiedzieć trzy rzeczy: odkry­jesz świat jokerów, jeśli będziesz patrzył we właści­wą stronę, twoje życie będzie w niebezpieczeństwie, a po trzecie.spójrz w górę, w róg pokoju, i uciekaj najszybciej, jak potrafisz".Odstawił nagrywarkę, wyjął z niej sześcian i wyłą­czył urządzenie.Gdzieś w okolicy wschodniego traw­nika ktoś kiepsko grał na chlongu.John wyszedł.Od strony kopuły kuchennej dochodził klekot starego elektrycznego komputera Joan, co znaczyło, że zaj­mowała się rachunkami domowymi.Odetchnął głę­boko — coś dodawało głębi jego zmysłom i dopiero po chwili zrozumiał co: świat był niczym wino, a to był je­go ostatni dzień na świecie.Zabiją go, nim odkryje świat jokerów.Dom powinien mieć więcej szczęścia.Jego osobista maszyna kołysała się na falach przy nabrzeżu.Wsiadł, uruchomił silnik i ruszył, próbu­jąc opanować dzikie podniecenie — w końcu śmierć to poważna sprawa.Głos ojca umilkł i sześcian zgasł.Dom spojrzał w górę.Coś małego połyskiwało w rogu pokoju ni­czym drobina metalowego kurzu.Usłyszał niezwyk­le ostry i wyraźny głos Joan:— Samhedi, w moim gabinecie jest następna.Przy­gotuj się.— Co to jest? — zainteresował się Dom, obserwując unoszący się błysk, który jakby urósł.— Skolapsowany proton.Wyjaśnia ci to coś?— Jasne.Tak jak w silniku matrycowym.— Sądząc po wyglądzie, właśnie pochłonął własnyatom.To, co widzisz, to kątowy efekt świetlny.Ten proton jest zdalnie sterowany.Dom spostrzegł nagle, że oboje stoją nieruchomo niczym posągi, a w następnej chwili zrozumiał coś jeszcze.— Już gdzieś widziałem coś takiego.— Wir grawitacyjny pierwszego takiego protonu omal cię nie zabił.Jeśli się poruszysz, sytuacja może się powtórzyć.Byłeś kiedyś wessany przez dziurę o mikronowej średnicy?— Uhm.— Przepraszam, to było bezmyślne.Jeśli Samhedi nie dotrze tu szybko, to oboje nie będziemy musieli się już niczym martwić.— Udusimy się, bo wyssie powietrze z pokoju? Joan skinęła głową i prawie równocześnie z głośni­ka rozległ się głos Samhediego:— Kiedy powiem, połóżcie się na podłodze, z dala od środka pomieszczenia.teraz!Padając, Dom dojrzał metalową kulę wielkości sre­brzystego winogrona.Gdy przeturlał się na plecy, kulka unosiła się o metr nad jego głową, złapana w pole matrycowe jeszcze wciągał powietrze niczym minitornado, ale można go było wyciągnąć z pokoju.Zrobiono to, uzyskując w ścianie dziurę o poszar­panych brzegach.Na zewnątrz rozległy się krzyki i szum generatora.Dom pomógł Babci wstać.— Chyba byliście na to przygotowani — ocenił.— Bardzo rozwinięta profilaktyka.Kilka dni po twoim wypadku wymyśliliśmy, jak się pozbyć tego cholerstwa.Konkretnie to twój robot na to wpadł.— Statek odpada, bo przebije się przez podłogę.to co wymyślił Isaac?Przez dziurę widać było zebrany na trawniku sprzęt i ludzi.W centrum ich zainteresowania była mikroskopijna czarna dziura.Srebrzysta kula pojawiła się w punkcie wykręcającym nerwy wzrokowe, a kręcący się wokół ludzie targani byli wiatrem wie­jącym donikąd.Trzej ustawili pod nią wysoki cylin­der opleciony zwojami matrycy.— Powinno wyglądać imponująco — orzekła Joan.— Chyba wiem, o co chodzi; dno jest zamknięte, a pole zapobiega dotknięciu przez to srebrne ścia­nek.Od góry wlatuje powietrze.Samhedi, przekrzykując wiatr, wydał komendę i srebrzyste coś, co wyglądało jak oko złośliwie przy­glądające się Domowi, zniknęło w cylindrze.Nastąpiła eksplozja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •