[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej członkowie, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, mieli na sobie kamizelki kuloodporne i hełmy z opuszczanymi, grubymi przyłbicami.W rękach trzymali odbezpieczoną broń.Ich sylwetki emanowały gniewem.I nic dziwnego - choć ciała ich towarzyszy usunięto, krwi wciąż nie zmyto z podłogi.- Mów - powiedział Downer do ucha Szweda, który spojrzał na kartkę i zaczął czytać, trzęsąc się cały.- Rozkazano mi przekazać wam, co następuje - powiedział cicho, z wyraźnym akcentem.- Głośniej - przerwał mu Australijczyk.- Macie dziewięćdziesiąt minut na dostarczenie dwustu pięćdziesięciu milionów dolarów na rachunek Zürich Confederated Finance, VEB-9167681-EPB.Rachunek otworzony został na fałszywe nazwisko i każda próba dotarcia do niego spowoduje kolejne ofiary.Dostarczycie także na dziedziniec helikopter z kabiną dla dziesięciu pasażerów, zatankowany i w pełni sprawny.Zabierzemy z nami pasażerów, by mieć zapewnioną waszą stałą i szczerą współpracę.Gdy pieniądze i helikopter znajdą się na miejscu, poinformujecie nas o tym przez radio na kanale Służby Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych.Nie ma mowy o jakichkolwiek negocjacjach.Jeśli nie spełnicie tych żądań, zabijemy zakładnika, a potem zaczniemy zabijać jedną osobę na godzinę.Pierwszą ofiarą będę.ja.- Szwed przerwał, czekając, aż kartka przestanie trząść mu się w dłoniach i będzie mógł z niej znowu czytać.- Każda próba odbicia zakładników spowoduje uwolnienie gazu paraliżująco-drgawkowego, który zabije wszystkich znajdujących się we wnętrzu.Downer szybko pociągnął Johansona w stronę otwartych drzwi.Kazał mu też rzucić na podłogę kartkę, na której zapisany był numer konta.Kiedy weszli do sali, rozkazał Szwedowi zamknąć za nimi drzwi.Następnie wypuścił z dłoni jego włosy.Szwed stał z trudem, chwiał się na nogach.- Powinienem.powinienem próbować uciec - szepnął.Spojrzał na zamknięte drzwi.Najwyraźniej rozważał szanse wydostania się z powrotem na korytarz.- Ręce na głowę i ruszaj się - warknął Australijczyk.- A niby dlaczego mam cię słuchać? - Johanson spojrzał mu w oczy.- Przecież zastrzelicie mnie niezależnie od tego, co zrobię.- Nie, jeśli dostaniemy pieniądze.- Przecież ich nie dostaniecie! Nie dadzą wam tak po prostu ćwierć miliarda dolarów!Downer uniósł lufę pistoletu.- Byłoby szkoda, gdyby jednak dali.po tym, jak cię już zastrzeliłem, I szkoda by było, gdybym zastrzelił ciebie, bo przecież za półtorej godziny musiałbym zastrzelić kogoś innego.Szwed przestał się opierać.Położył dłonie na głowie i ruszył w kierunku schodów, biegnących przy południowej ścianie galerii.Downer szedł kilka kroków za nim.Po lewej miał obite zielonym aksamitem krzesła, ustawione na dwóch poziomach, po pięć w rzędzie.Nim wprowadzono ostrzejsze reguły bezpieczeństwa, na krzesłach tych siadała publiczność obserwująca prace Rady Bezpieczeństwa.Dolny rząd oddzielała od reszty sali drewniana, wysoka na mniej więcej metr barierka.Znajdował się przy niej pojedynczy rząd krzeseł, zarezerwowany dla delegatów krajów nie będących członkami Rady Bezpieczeństwa.Dalej znajdowała się najważniejsza część sali, w której uwagę zwracał przede wszystkim wielki stół w kształcie podkowy.Między jego ramionami stał wąski, prostokątny stół.Podczas obrad Rady Bezpieczeństwa, delegaci siadali przy większym, a tłumacze przy mniejszym stole.Dzieci siedziały na końcu większego stołu.Delegatów posadzono na podłodze między ramionami większego stołu.Kiedy Szwed do nich dołączył, jego towarzyszka, piękna młoda kobieta, spojrzała na niego zza stołu, przy którym siedziała.Skinął głową, dając jej znać, że wszystko jest w porządku.Za stołem znajdowały się dwa wielkie, sięgające od podłogi do sufitu okna, przez które delegaci mogli spoglądać na East River.Kuloodporne szyby zasłonięte były teraz zielonymi zasłonami.Między oknami wisiał obraz, przedstawiający powstającego z popiołów Feniksa, symbolizującego Europę wstającą z popiołów II wojny światowej.Po obu stronach sali, piętro wyżej, umieszczono przeszklone boksy dla dziennikarzy, które zastąpiły stare centrum prasowe.Barone i Vandal stali w rogach sali, pod oknami.Sazanaka zajął miejsce przy północnych drzwiach, Georgijew obserwował pozostałe pięć drzwi na głównej kondygnacji.W tej chwili stał obok stołu.Podobnie jak Downer, reszta terrorystów także nie zdjęła kominiarek.Gdy tylko Szwed zajął swoje miejsce, Downer podszedł do Georgijewa.- Kto tam był? - spytał Bułgar.- W korytarzu mieli kilkanaście gospodyń - odparł Downer.„Gospodyniami” nazywano zwykłych strażników ONZ, którzy przeważnie stali w grupkach i plotkowali.- Nie było ludzi z oddziałów specjalnych.Nie potrafią działać energicznie nawet wówczas, kiedy dostają kopa w tyłek.- To coś, czego dzisiaj nauczą się z pewnością - powiedział Georgijew.Skinął głową w kierunku Johansona.- Odczytał ultimatum tak, jak je napisałem?Australijczyk przytaknął.Bułgar spojrzał na zegarek.- Za osiemdziesiąt cztery minuty zaczniemy wysyłać im ciała - powiedział.- Myślisz, że się zgodzą? - spytał cicho Downer.- Nie od razu.Będzie dokładnie tak, jak przewidziałem.- Obrzucił wzrokiem siedzących przy stołach ludzi.- Ale w końcu się zgodzą - dodał beznamiętnie.- Będą liczyć trupy i w końcu uświadomią sobie, że jesteśmy coraz bliżej dzieciaków.Wtedy się zgodzą.13Nowy Jork, sobota 21.33Paul Hood doznał uczucia rozdwojenia jaźni.Słuchając żądań terrorystów przestał oddychać.Żyjący w nim w każdej sytuacji specjalista od zapobiegania kryzysom, nie mógł pozwolić sobie na to, by przegapić jedno słowo, jakikolwiek akcent, cokolwiek co mogłoby pomóc mu znaleźć tę odrobinę rozluźnienia po ataku, o którym wspomniał Mike Rodgers.Nie znalazł.Żądania były szczegółowe, granice czasowe precyzyjnie określone.Teraz, kiedy skończyło się odczytywanie ultimatum, wciąż nie mógł oddychać.Zawodowca zastąpił ojciec, który właśnie dowiedział się, jak nieprawdopodobną cenę wyznaczono za życie jego córki.Nieprawdopodobna nie była suma dwustu pięćdziesięciu milionów.Z czasów, gdy pracował jeszcze w instytucjach finansowych, Hood wiedział, że banki komercyjne dysponują płynną gotówką do wysokości miliarda dolarów, podobnie jak oddziały Banku Rezerw Federalnych w Nowym Jorku czy Bostonie.Nawet terminu udałoby się pewnie dotrzymać, gdyby ONZ i Biały Dom zechciały przyłożyć się do sprawy.Tyle że z całą pewnością się nie przyłożą.By zapewnić sobie współpracę lokalnych banków i Banku Rezerw Federalnych, rząd Stanów Zjednoczonych musiałby zagwarantować pożyczkę, co mógłby uczynić na wniosek sekretarz generalnej po uzyskaniu od niej zapewnienia, że dług zostanie pokryty z aktywów ONZ.Sekretarz generalna zapewne wahałby się jednak z przedstawieniem prośby w obawie, że uraziłaby te kraje członkowskie, które już buntowały się przeciw nadmiernemu ich zdaniem wpływowi Stanów Zjednoczonych na Organizację Narodów Zjednoczonych.A nawet gdyby USA zgodziły się wypłacić okup jako część długu wobec ONZ, wydatek ten musiałby zaaprobować Kongres, a jego posiedzenia, nawet w trybie nadzwyczajnym, nie udałoby się zorganizować tak szybko.No i oczywiście po wypłaceniu im pieniędzy, terroryści zawsze mogli przeprowadzić wiele elektronicznych transferów na inne konta w tym samym banku lub nawet konta w bankach współpracujących i funduszach inwestycyjnych.Nie istniał żaden sposób na prześledzenie tego rodzaju transakcji lub ich zablokowanie.Nie było także żadnego sposobu na uniemożliwienie napastnikom ucieczki.Zażądali dziesięciomiejscowego helikoptera, ponieważ mieli zamiar wziąć ze sobą zakładników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]