[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze się pokaże.- Wspaniale. Hazardzista pospieszył na rufę, żeby wspiąć się do wieżyczki czterolufowegodziałka.Opadł na obrotowy fotel i zapiął zatrzaski ochronnej sieci.- W takim razie,przyjacielu, zaczynamy!- Tak jest, mistrzu - odezwał się Vuffi Raa z głośnika interkomu.- Przekazuję całą moc101 @ Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBokado jednostek napędowych! Sokół przyspieszył, jakby także chciał stawić czoło nieprzyjaciołom, a Lando rozmyślał,czy w swoich planach nie popełnił jakiegoś błędu.Oswaftowie nie mieli brać udziałuw walce z renatazjańskimi pilotami.Młody hazardzista wpisał wszystkie polecenia dopamięci komputera, skąd zostały przesłane bezpośrednio do umysłów gigantycznychstworzeń.Teraz istoty wiedziały tyle samo, co on, na temat taktyki prowadzenia walki.Skupiając się na tym, co miał zrobić, przygotował działko do strzału.Na próbę przemieściłkilka razy lufę w dół i w górę i z prawej w lewo.Rzecz jasna, i z powrotem.Ruchomy fotelwiernie powtarzał wszystkie ruchy, dzięki czemu ciemnoskóry hazardzista poczuł się,jakby siedział w siodle na grzbiecie szarżującej bestii.Ogarnęło go uniesienie.Pomyślał,że może właśnie dlatego tak lubi obsługiwać działko.Wcisnął guzik interkomu.- Oddaję kilka próbnych strzałów, Vuffi Raa - powiedział.- I nie nazywaj mniemistrzem!- Dobrze, mis.- Aha! Tym razem cię uprzedziłem!Obrał jedną z gwiazd za cel, skierował ku niej lufę i przycisnął kciukami oba guzikispustowe.Z luf wyskoczyły strumienie śmiercionośnej energii, a same lufy zaczęły sprawiaćwrażenie, że wydłużają się i skracają jak w szaleńczym tańcu.Zapewne takie same ruchywykonywały kiedyś lufy prastarych szybkostrzelnych działek przeciwlotniczych - pomyślałCalrissian.Tym razem chodziło jednak o to, żeby uniknąć wpływu rozproszonej energii,która mogłaby stopić lufy nie plujące ognistymi smugami.Lando wystrzelił jeszcze kilkarazy, po czym zerknął na ekran wtórnego monitora, by przekonać się, co widzi Vuffi Raaprzed dziobem frachtowca.- Odległość tysiąc kilometrów, mistrzu, i maleje - poinformował go mały robot.- Tajednostka pośrodku szyku to kapsuła jakiegoś okrętu.Przypuszczam, że pełni funkcjęholownika.Zasięg ochronnych pól osiemdziesiąt pięć kilometrów.Wygląda na to, żenieprzyjacielskie myśliwce, jeden po drugim, odłączają się od kapsuły.- Trzymaj statek na kursie, mały przyjacielu, i zaczekaj, aż przelecą nad nami po razpierwszy - polecił młody hazardzista.Spoglądając na ekran wtórnego monitora, zauważył, że piloci myśliwców również włączyligeneratory pól siłowych.Wiedział jednak, że osłony tak małych maszyn są na ogół słabei dziurawe.Po prostu jednostki nie dysponowały dostatecznymi ilościami energii, aby jeuszczelnić.Pod tym względem frachtowiec o rozmiarach  Sokoła Millenium miał nadnimi zdecydowaną przewagę.- Pięćset kilometrów, mistrzu.Myśliwce były już widoczne.Przypominały rój mikroskopijnych świecących punkcików,niemal niczym nie różniących się od iskierek gwiazd widocznych poza wlotemGwiazdoGroty.Lando wymierzył lufy działek i usiłował cały czas powtarzać manewryprzeciwnika.Starał się wyczuć intencje wrogów.Pomyślał, że to z całą pewnością pilociKlyna Shangi.Wyglądało na to, że sprzymierzyli się i z Rokurem Geptą, i z kapitanamiokrętów floty.Dwie pierwsze maszyny przeleciały nad kadłubem  Sokoła.Lando puścił ku nim kilkabłyskawic laserowych strzałów, ale myśliwce śmignęły tak szybko, że nikomu nie stałasię żadna krzywda.Prawdopodobnie nieprzyjacielskim pilotom chodziło o upewnienie się,czy rzeczywiście mają do czynienia z  Sokołem Millenium i Vuffim Raa, jego pierwszyoficerem, znanym jako Kat Renatazji.Robot położył statek bardzo ostro na jedną burtę.- Dwa następne nadlatują od strony rufy, mistrzu! - zameldował.- Niech nadlatują! - odkrzyknął Calrissian.102 @ Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBokaWiedział, że wzmocnione ochronne pola frachtowca będą dla renatazjańskich pilotówprawdziwym zaskoczeniem.Lando zaczekał ze strzelaniem do ostatniej chwili, a pózniejposłał strugi ognia ku większemu myśliwcowi.Jego ochronne pola przestały funkcjonowaćw drugiej milisekundzie i rozbłysnęły, a potem zanikły.Poważnie uszkodzona maszynawpadła w korkociąg i odleciała.Lando obrócił lufy działek, by wymierzyć je w drugą maszynę, ale ta przemknęła nadkadłubem frachtowca i zniknęła.Jeden cel trafiony - pomyślał hazardzista - a jeżeliwierzyć obliczeniom androida, jeszcze tylko dwadzieścia cztery do trafienia.- Jakie uszkodzenia?- %7ładnych, mistrzu.Nasze pola siłowe spisywały się na medal.- Ty także spisywałeś się na medal, Vuffi Raa.Dokąd odlecieli?Odpowiedzi na to pytanie udzieliło mu aż sześć maszyn naraz, które zaatakowałyfrachtowiec od strony dziobu.Lando postanowił utrudnić zadanie pilotom i zasypałprzestworza przed dziobami ich maszyn seriami laserowych błyskawic.Piloci złamali szyki nie mogąc sprostać takiej nawałnicy ognia, rozproszyli się we wszystkie strony.- Mistrzu! Następni bandyci prosto na kursie! Jedenastu!- No cóż, w takim razie zatocz łuk! Nie dosięgnę wszystkich stąd, gdzie przebywam.Nie!Odwołuję polecenie! I bez tego mam dosyć kłopotów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •