[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.30, ale zapomniałam ci powiedzieć.Newell zerknął na zegarek, a potem z powrotem na tłum ludzizmierzających do ustawionych w rzędy krzeseł nieopodaltrumny.Ceremonia miała się już zaczynać, a matka Newellaznajdowała się w odległości piętnastu minut jazdy samochodem.-1 co teraz zrobimy? - zapytała Colleen.- Muszę pogadać z rodzeństwem.To mówiąc, podszedł do swoich braci i sióstr.-Jak myślicie? Mama będzie zła, jeśli nie będzie jej napochówku? Całość potrwa nie dłużej niż pięć minut.Miałem ponią pojechać, ale w tym zamieszaniu kompletnie o tymzapomniałem.Rodzina Newella doszła do wniosku, że ich matkę bardziej byzmartwiło opóznienie się ceremonii niż to, że nie może w niejuczestniczyć.Newell wrócił do Colleen.- Nic jej nie będzie - zapewnił.- Czas zacząć.Nabożeństwoprowadził Jim, który odczytał fragmentPierwszego Listu do Tesaloniczan:Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych,którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy niemają nadziei.Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł izmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bógwyprowadzi wraz z Nim.To bowiem głosimy wam jako słowoPańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, niewyprzedzimytych, którzy pomarli.Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasłoi na głos archanioła, i na dzwięk trąby Bożej, a zmarli wChrystusie powstaną pierwsi.Potem my, żywi i pozostawieni,wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciwPana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem.Przetowzajemnie się pocieszajcie tymi słowami! (1 Tes 4,13-18).Następnie rzucił jeszcze kilka luznych uwag i poprowadziłgrupową modlitwę.Newell miał rację.Cała ceremonia trwała co najwyżej pięćminut.Gdy było już po wszystkim, poprosił kogoś o odwiezienieColleen, a sam udał się nad jezioro Dbcon po matkę, któraspędzała tam czas ze swą siostrą, Grace.Grace wyjechaławcześniej, by zawiezć brata, Russa, na lotnisko.Newell podjechał pod dom, zaparkował samochód i wszedł nawerandę.Wyciągnął rękę, aby zapukać do drzwi, i zerknął przezokno do środka.Matka siedziała na krześle w płaszczu i czekałana jego przyjazd. Pewnie siedzi już tak godzinę i cierpliwieczeka".Wszedł do środka i bez chwili wahania powiedział:- Przepraszam cię, mamo.Colleen obawia się, że za to, że otobie zapomniała, znajdzie się na czarnej liście swojej teściowej.Matka się zaśmiała:- Wszystko w porządku, Newell.Więcej o tym nie myśl.- Ale mamo, nie byłaś przy pochówku Whitney.Okropnie sięz tym czuję.- Nic nie szkodzi - powiedziała tak, jak potrafi powiedziećtylko matka.- To nawet nie ma znaczenia, przecież to i tak niebyła Whitney.Newell rozumiał, co ma na myśli.Jako chrześcijanin wiedział,że dusza jego córki - czyli prawdziwa Whitney - jest już u PanaBoga.Jednak kilka tygodni pózniej Newell miał spojrzeć nasłowa matki w kompletnie innym świetle. Cześć"Niedziela, 14 maja 2006 rokuEwangelia według św.Mateusza: Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemizgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec,który jest w niebie.Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imięmoje, tam jestem pośród nich" (Mt 18,19-20).Rozmyślam nad modlitwą.Nad pytaniami do Boga iodpowiedziami, jakich oczekuję.I ja, i Wy nieustannie modlimysię w intencji Laury i jej szybkiego wyzdrowienia.Dzielą nastysiące kilometrów, ale łączy nas jedno - wszyscy wzywamy Jegoimię i prosimy Go, by ją uleczył.Nie mogłam uwierzyć, gdyDave powiedział mi, że dziennie stronę odwiedza nawet tysiącosób zainteresowanych modlitewnym wsparciem.Dlatego taksobie pomyślałam, że może dziś spróbowalibyśmy zawołaćwspólnie do naszego Ojca jednym głosem i jednym sercem.Uzbrojeni w wiedzę, że Ojciec Niebieski zna wszystkie naszepotrzeby, a także On najlepiej wie, co będzie najlepsze dla duszy iciała Laury, pomódlmy się za nią tymi słowami: Drogi Ojcze, wielbimy Cię za to, że jesteś wszechwiedzący inieopisanie dobry.Wielbimy Cię za to, że jesteś Bogiem %7ływym-jedynym prawdziwym Bogiem.Dziękujemy Ci i pokornieprzyjmujemy Twoją miłość i troskę o nas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]