[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokumenty na biurku w różnychjęzykach i notatki napisane ręką Cheya niemal płynnymrosyjskim.Zrozumiałam, że jest gangsterem.Nie wiedziałamjeszcze jakim; może chodziło o narkotyki, handel bronią albocoś gorszego.Nieważne, nie chciałam wiedzieć.Naoglądałamsię wystarczająco dużo hollywoodzkich filmów i sporosłyszałam o czarnym rynku od chłopaków, którzy sprzedawali rajstopy i papierosy młodym Rosjankom, więc doskonalezdawałam sobie sprawę, że im więcej wiesz, tym większeryzyko, że skończysz, unosząc się na Newie lub, w moimprzypadku, na Hudsonie.Powinnam od razu zamknąć szufladę i odejść, ale brońCheya wzywała mnie.Była niebezpieczna i piękna.Wsunęłam dłonie do szuflady i pogłaskałam twardą srebrnąpowierzchnię, zanim racjonalna część mnie podpowiedziała,żeby uciec i udawać, że nic nie widziałam.Broń leżała w ręce tak, jakby została wykonana namiarę; lufa była smukła niczym ciało kobiety, a spust błagał,żeby go dotknąć, przytrzymać, popieścić.Wzięłam pistolet do rąk i wyprostowałam ramiona, takjak to robią w filmach.Naśladując aktorów, przeszłam sięostrożnie po mieszkaniu, poszukując wymyślonego wroga.Zobaczyłam swoje odbicie w sypialnianym lustrze, w którymprzeglądałam się, gdy po raz pierwszy założyłam kostium odCheya, zanim kochaliśmy się w gabinecie.obok szuflady zbronią.Z mojej postawy biła pewność siebie.Wyprostowane ramiona, sztywne łokcie, napięte mięśnie brzucha i oczyświecące pożądaniem doprawionym brutalnością.W tamtej chwili czułam się tak, jakbym wreszciezrozumiała Cheya.Zwierzę kryjące się wewnątrz niego, pociąg doniebezpieczeństwa i pragnienie przetrwania silniejsze odreszty instynktów, nawet jeśli to oznaczało ranienie osób,które nas kochają.Po chwili poczułam taki ból, jakby ktoś mnie uderzył.Zaczęła we mnie wzbierać złość.Krzywda, smutek i gniew skumulowały się w brzuchu idotarły przez ramiona do lufy pistoletu.Uniosłam ręce.Wycelowałam.I wypaliłam.Rozległ się głośny wystrzał.A po chwili coś pękło ihuknęło  ekran czterdziestocalowego płaskiego telewizorarozpadł się na kawałki.Siła odrzutu niemal wyrwała mi ramięze stawu i odepchnęła na tył pokoju.Dzwoniło mi uszach.No i tyle w temacie tłumika i tychwszystkich filmów, w których pistolet wydaje ledwiesłyszalny odgłos.Wystrzał rozszedł się po budynku i jak lawina uruchomił moją wyobraznię; z pewnością zaalarmowałsąsiadów.O roztrzaskanym telewizorze na wypolerowanejdrewnianej podłodze nie chciałam nawet myśleć.Ani mi się śniło czekać, żeby wyjaśnić wszystkoCheyowi, sąsiadom i policji, bo tym samym wydałoby się, żeznam jego sekret.Gliniarze mogliby mnie wziąć za jegowspólniczkę.Natomiast wrogowie Cheya, a bez wątpieniamiał ich wielu, skoro potrzebował broni, mogliby sądzić, że jateż jestem ich wrogiem.Przyjaciele gangsterzy pomyśleliby,że znam ich tajne informacje, przez co stanowię dla nichzagrożenie.A Chey stwierdziłby, że odkryłam sekret, któregonie potrafię zachować dla siebie.Więc zwiałam.Wrzuciłam swoje rzeczy do torby, którą mi kupił nakostiumy do pracy, i wybiegłam z mieszkania.Zawsze czułamsię najbezpieczniej wśród ludzi, więc poszłam w stronętłocznego Times Square i Midtown.Wiedziałam, że będęniewidzialna pośród turystów i mieszkańców tłoczących sięna chodniku.Poruszali się w cichym rytmie, wpatrzeni wotaczające ich ekrany z reklamami i klipami.Ręce mieli zajęte smartfonami i innymi gadżetami.Nikt nie zwracał na mnieuwagi.Początkowo byłam zbyt przerażona, żeby się martwićczy złościć.Każdy, kto przeszedł za blisko mnie, każdy szczękmetalu, gdy smycz przebiegającego psa szurała po chodniku,każdy dzwięk klaksonu taksówek przeciskających się w korkupowodował u mnie przyśpieszone bicie serca.Zatrzymałam się przy ulicznym sprzedawcy, żeby kupićcoś zimnego do picia i paczkę precli.Musiałam czymś zająćdrżące ręce.Po chwili usiadłam na pustej ławce i zaczęłammyśleć.Nie mogłam się skupić.Nerwy, mięśnie, ścięgnamiałam napięte, jakbym stale czekała na dzwięk piosenki,która nie rozbrzmiewała.Moje myśli przypominały latającegołębie.Azy popłynęły mi po policzkach, gdy smutekzmieszał się ze złością, i nie wiedziałam, czy mam ochotęwalnąć Cheya, czy go pocałować.Więc tak musi czuć się osoba ze złamanym sercem.Rozrzuciłam przed sobą precle i rozgniotłam je, wyobrażając sobie rzeczy, które wykrzyczałabym Cheyowi wtwarz, gdybym miała okazję powiedzieć mu, co o nim myślę,jak będzie mi lepiej bez niego i że wcale go nie potrzebuję.Ale chwilę pózniej przypomniałam sobie wszystko, cow nim uwielbiam, i moje serce znów cierpiało.Minął mnie na żółtej deskorolce jakiś dzieciak zróżowym irokezem.Splunął i prawie opluł mi nogę.Zwyzywałam go po rosyjsku, a on roześmiał się i odjechał wstronę kolegów, którzy rżeli i pokrzykiwali w moim kierunku.To zajście rozpętało we mnie wściekłość.Furia przejęłakontrolę nad złamanym sercem i przypomniała mi oterazniejszości i nowej sytuacji, w której się znalazłam.Jużnie mogłam zwrócić się do Cheya o pomoc.Byłam sama ipotrzebowałam bezpiecznego miejsca, gdzie spędziłabym noci zastanowiła się, co robić dalej.W pierwszej kolejności pomyślałam o Blance.Właściwie tylko ona przyszła mi do głowy.To ona zajmowała się tancerkami w The Grand i to jąnajbardziej lubiłam.Może dlatego, że tak jak ja pochodziła zEuropy Wschodniej i zostawiła ojczyznę dla Nowego Jorku. Dziewczyny w Sweet Lola s i The Grand w większości byłyAmerykankami, z którymi nie miałam wiele wspólnego.Selma i Santi przyjechały z Meksyku, a Gina z Argentyny, alebyły nowe i prawie ze sobą nie rozmawiałyśmy.Pewniepowinnam postarać się być milsza dla koleżanek, ale to niemiało większego sensu, bo one patrzyły na mnie raczej wrogo.Zresztą i tak większość z nich znikała po kilku występach.Blanka przywitała mnie na schodach swojego loftu wWilliamsburgu na Brooklynie, niedaleko miejsca, gdziekiedyś mieszkałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •