[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pierwszej instancji dostał dwa i pół roku więzieniaw zawieszeniu, uniewinnił go jednak sąd najwyższy.Uznał, że to nie Vogel ustalał warunki gry,był tylko pośrednikiem.Skoro władze NRD żądały, by opuszczający kraj ludzie sprzedawaliswój majątek, to Vogel musiał tego dopilnować.Publicznie bronili go były kanclerz Helmut Schmidt i wieloletni szefzachodnioniemieckiej dyplomacji Hans-Dietrich Genscher.Adwokat nigdy nie przyznał siędo zarzutów.Tym, którzy twierdzili, że był marionetką w rękach Stasi, wytaczał procesy.Tłumaczył, że w takiej pracy nie mógł być czarny ani biały.Był więc szary. Gdy ktoś pracuje ramię w ramię z bandą kryminalistów, jaką była Stasi, nie możepozostać bez skazy twierdzi publicysta Jrg Bernhard Bilke.W 1964 r.Vogel wywiózł gow grupie 800 innych osadzonych z więzienia w Jenie.Ale jego krytyka to odosobniony głoswśród ludzi, którzy zawdzięczają adwokatowi wolność.Większość, tak jak Ellen Thiemann,pisarka skazana w latach 70.za próbę ucieczki z NRD, twierdziła, że Vogel ich wyzwolił. Nie zapomnę chwili, gdy dr Vogel przywitał mnie w autobusie, który zabierał mniez więzienia w Karl-Marx-Stadt [dziś Chemnitz].Poprosił mnie, bym na Zachodzie zachowałdyskrecję o tym, co przeszedłem, i bym nie rozmawiał z prasą, w szczególnościz dziennikarzami koncernu Axela Springera pisał Hans-Peter Schudt, skazany w latach 70.na pięć lat za to, że nie poinformował władz o planowanej przez znajomego ucieczcedo RFN.Vogel tłumaczył mu wtedy, że gdyby w wydawanym przez Springera Bildziepojawiła się lista więzniów politycznych, nie miałby już żadnych szans, by wynegocjować dlanich wolność.W rzeczywistości adwokatowi chodziło o to, by wiadomość o handlu ludzminie rozniosła się na cały świat.Ale więzniowie wierzyli mu na słowo i nie puszczali paryz ust. Ja tego zobowiązania dotrzymuję do dziś twierdzi Schudt.Wolfgang Vogel w 2008 r.zmarł w swojej luksusowej willi w bawarskim Schliersee.Po zjednoczeniu Niemiec mieszkał tam ze swoją drugą żoną Helgą, która była jego wieloletniąsekretarką. Jesteśmy mu winni szacunek oświadczył wówczas były kanclerz Schmidt. Horst HeroldBył pierwszym niemieckim policjantem, który do tropienia przestępców używałkomputerów.Na jego polecenie do policyjnej bazy trafiały informacje o setkach tysięcyobywateli RFN.Ochroną danych osobowych nikt się wówczas nie przejmował ważne byłounieszkodliwienie terrorystów z Frakcji Czerwonej ArmiiFrancuscy policjanci nie kwapili się, żeby zajrzeć do wnętrza zielonego audi 100z zachodnioniemiecką rejestracją auto stało przy rue Charles Pguy, wąskiej uliczcew alzackiej Miluzie.O samochodzie poinformował mężczyzna mówiący z niemieckimakcentem, który zadzwonił do miejscowego komisariatu.Francuzi spodziewali się pułapki,dlatego otoczyli teren i czekali na pirotechników.Po ich przybyciu w bagażniku odkrytozakrwawione zwłoki.Patolodzy znalezli w ustach ofiary strzępy trawy, na ubraniu jodłowe igły; w tylnejczęści czaszki ziały trzy dziury po kulach.Twarz była miazgą.Te informacje wystarczyły funkcjonariuszom Bundeskriminalamt (BKA), czyliFederalnego Urzędu Kryminalnego, niemieckiego odpowiednika FBI, do zrekonstruowaniaostatnich chwil życia 62-letniego mężczyzny.Zginął na dworze.Zabójcy było ich dwóch,na co wskazywało rozmieszczenie ran na czaszce kazali uklęknąć ofierze, a potemtrzykrotnie strzelili jej w tył głowy.Zamordowanym okazał się Hanns Martin Schleyer, szef Niemieckiego ZwiązkuPracodawców.Był 18 pazdziernika 1977 r., dzień, w którym załamała się kariera HorstaHerolda, szefa BKA.W Niemczech Zachodnich trwała ofensywa terrorystów z FrakcjiCzerwonej Armii (RAF), zwana Niemiecką Jesienią, która doprowadziła państwo na skrajprzepaści.Heroldowi prawie udało się ich powstrzymać.Porwanie kapitalistySchleyer uosabiał wszystko, czego nienawidzili lewaccy terroryści RAF-u.Jako szeflobby przemysłowego był twarzą niemieckiego kapitalizmu.Podczas wojny, będąc młodymoficerem SS, pracował w administracji Protektoratu Czech i Moraw, z czym wcale się nie kryłw Republice Federalnej Niemiec.Gdy w styczniu 1977 r.został szefem związku, przydzielonomu ochronę policyjną dwóch funkcjonariuszy jezdziło za jego służbowym mercedesem 450,a trzeci siedział obok niego.Ale i tak bał się o życie. Będę następny zwierzył sięprzyjacielowi, mając na myśli Jrgena Ponto, rzecznika zarządu Dresdner Banku, którego RAFzamordował trzy miesiące wcześniej.Wieczorem 5 września 1977 r.na kolońskiej Vincenz-Statz-Strasse żółty mercedeszagrodził drogę limuzynie Schleyera i samochodowi ochrony.Gdy stanęły, czterech terrorystówotworzyło ogień.Policjanci zdążyli wystrzelić po kilka pocisków, zanim uzbrojeni w polskiepistolety maszynowe Rak napastnicy podziurawili ich jak sito
[ Pobierz całość w formacie PDF ]