[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To by o ciekawe, ciekawsze ni legendy o bohaterskichdupach.Jak górnicy wiercili szyby na rynku, jak domy nastarówce musiano rozebra i zbudowa na nowo, jak pustetunele i piwnice wype niano specjaln mas , eby wzmoc-ni podziurawion jak sito ska.Opar si plecami o cia-n , s uchanie nie przeszkadza o mu gapi si na wystaj cz biodrówek Mary tasiemk liliowych stringów.Mo e on byniedzisiejszy, ale dra ni o go troch , e one prawie wszy-stkie usi owa y wygl da jak przechodzone dziwki.Dobrze,e Ola taka nie by a.20313138131313813 Przewodniczka zawiesi a na moment g os, zapanowa acisza.W ciszy us ysza delikatne, odleg e, dobiegaj ce jakbyz g bi ziemi wycie. S yszycie?Mary odwróci a si do niego i podci gn a spodnie. Czy co s yszymy, zboku? No wycie takie z g bi ziemi.O, cicho, cicho, teraz.Dziewczyny wymieni y spojrzenia. O -em-d i.Oszala e ? Ale pos uchajcie, naprawd s ycha wycie. Takie wycie, jakby kto kogo ha bi , czy raczej szata -skie? Bo chyba tylko to pierwsze mnie interesuje. Lol. Jezu, ale z ciebie g upi lachon.Ty we si zamknij nachwil i pos uchaj. A ty we si id leczy , psycho freak normalnie, Oli mu-sz powiedzie.Dziewczyny zachichota y wspólnie i do czy y do grupy,która przechodzi a do nast pnej sali.Marcin zosta , przyk a-da ucho do ciany w ró nych miejscach, w ko cu znalaztakie, gdzie wycie s ycha by o najlepiej.Przedziwny byto d wi k, ciarki przechodzi y od niego po plecach.D ugie,modulowane, prawie nieprzerwane wycie torturowanegocz owieka albo zwierz cia.Cokolwiek wydawa o ten d wi k,musia o by w op akanym stanie.Chocia mo e mu si wy-daje, mo e to wiatr, wentylacja jaka.Zgas o wiat o, delikatna, po czona z szeptami una do-biega a jedynie z kierunku, gdzie znikn a jego klasa.Po o-y si z uchem przy pod odze, co nie dawa o mu spokojuw tym d wi ku, czego nie s ysza do ko ca.Szukaj c naj-lepszej jako ci, szura uchem po zimnym lastryku, coraz le-piej s ysza wycie, by ju pewien, e dobywa o si z wi cejni jednego gard a.I oprócz wycia by o co jeszcze, innyrodzaj d wi ku, znajomy, zwierz cy.20413138131313813 Ju mia go nazwa , kiedy poczu bolesne uderzeniew bok. Co jest, kurwa. Ciemno rozja ni o trupie wiat okomórkowego wy wietlacza. Mario? Ocipia e ?Marcin wsta , otrzepa ubranie. Bo takie wycie. Ta, jasne, na skrzypcach wycie.Ty we si lepiej napij,Vivaldo.3Doktor nadkomisarz Jaros aw Klejnocki siedzia z nogza o on na nog , pyka fajk i patrzy na nich spokojnymspojrzeniem, ukrytym za grubymi okularami.Okulary by ynaprawd grube, nie by o w tym adnej przeno ni, na tylegrube, e mo na by o dostrzec wybrzuszony kszta t socze-wek i eby widoczny za nimi fragment twarzy naukowca wy-dawa si znacznie w szy od reszty.Do tego krótkie siwew osy, broda równie krótka, ni ej golf, tweedowa marynar-ka, spodnie od garnituru i czerwone sportowe buty w styluHouse a.Ubranie delikatnie na nim wisia o, Szacki pomy la , ejeszcze niedawno musia by gruby, pewne zmizernienie,odrobina nadmiarowej skóry na policzkach, sposób ubie-rania si i powolne ruchy wiadczy y o tym, e przez lataprzyzwyczaja si do swojej tuszy.Któr mu pewnie zabra-a choroba albo lito ciwa ona, uznawszy, e nie chce, abyprzedwcze nie owdowi j cholesterol.Oprócz Klejnockiego i Szackiego w sali konferencyjnejprokuratury byli Basia Sobieraj i Leon Wilczur, który wcze -niej oprowadza naukowca po miejscach zbrodni.Okna by yzas oni te aluzjami, na du ym rozk adanym ekranie wy-20513138131313813 wietlano zdj cia zw ok.Sobieraj siedzia a ty em do ekranu,nie chcia a na to patrze.Klejnocki pykn jeszcze raz fajeczk i od o y j na spe-cjalny stojaczek, który wcze niej wyj z kieszeni.Gdybykto zorganizowa konkurs na typowego krakowskiegowykszta ciucha, nadkomisarz mia by prosty wybór  albogrand prix, albo przewodnicz cy jury.Szacki nagle poczuirytacj.Pozostawa a tylko nadzieja, e za tym przerostemformy kryje si inna tre ni jasnowidztwo w naukowymprzebraniu. Wzi em ostatnio, wyobra cie sobie pa stwo, udziaw konkursie na najbardziej polski wyraz.Wiecie, co zapro-ponowa em?Chuj-kurwa-z amany, pomy la Szacki, u miechaj c siuprzejmie. ó  powiedzia z emfaz Klejnocki. Z dwóch powo-dów.Po pierwsze, sk ada si ono z samych znaków diakry-tycznych charakterystycznych ekskluzywnie dla j zyka pol-skiego i w ten sposób zyskuje rang tyle oryginalno ci, coniepowtarzalno ci.Kurwa ma , to nie mo e by prawda.To nie jest tak, e ontutaj siedzi i s ucha tego wyk adu, niepodobna. Po drugie, mimo e wyraz ten j zykowo jest tak dystynk-tywny, zawiera pewne tre ci uogólniaj ce, w symbolicznysposób stanowi o naturze wspólnoty, która si nim, przy-znajmy, e niezbyt cz sto, pos uguje.Oddaje pewien charak-terystyczny nad Wis stan mentalno-psychiczny.Zgorzk-nienie, frustracj , drwin podszyt z energi i poczuciemw asnego niespe nienia, bycie na  nie i ci g e nieusatysfak-cjonowanie.Klejnocki przerwa , wytrz sn popió z fajki i w zamy le-niu zacz j ponownie nabija , czerpi c tyto z aksamitne-go woreczka w kolorze sukna na stole bilardowym.W po-mieszczeniu rozszed si zapach wanilii. Dlaczego o tym mówi ?20613138131313813  Te zadajemy sobie to pytanie  nie wytrzyma a Sobie-raj.Klejnocki sk oni jej si uprzejmie. Zapewne, droga pani prokurator.Mówi o tym, bo za-uwa y em, e oprócz zbrodni w afekcie istnieje co takiegojak zbrodnia, nazwijmy to, w ó ci.Do charakterystycznadla tego miejsca na Ziemi, które chc c nie chc c, nazywa-my ojczyzn.Afekt to nag y wybuch emocji, chwila podnie-cenia i za lepienia, która znosi wszystkie narzucone przezkultur hamulce.Na oczy spada czerwona kotara i wa najest tylko jedna my l: zabi.ó to co innego.ó zbierasi powoli, ma ymi kropelkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •