[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co się dzieje?! Gdzie Capusta?!!! Różnie mówią  odparł filozoficznie Bolek, wciąż pędząc przed siebie. Jazda, jazda!Jeszcze kawałek trza odskoczyć. Cyrk. wyszeptał słabo Michał. To był cyrk. A jakże  przyświadczył Bolek z przekonaniem. Czysty cyrk, jak rzadko! Czegośtakiego jeszcze nie widziałem!Michał wydał z siebie cichy jęk.Wleczona ulicami w dzikim galopie Teresa resztkami tchuzażądała, żeby natychmiast gdzieś usiedli.Inaczej padnie trupem.W nosie ma cyrk, policjęi Capustę, dalej nie idzie, będą ją nieśli!O lokal, w którym można usiąść, w Paryżu nietrudno, a Bolek znał miasto.Już po pięciuminutach posadził na plecionych krzesłach kompletnie wyczerpaną Teresę i szaleńczo zdener-wowanego Michała.Operował swobodnie tylko jedną ręką, łokciem drugiej cały czas przyci-skając wdzianko, którego bok wypychał mu jakiś miękki przedmiot.Pomimo to zręcznie zająłsię obsługą i postawił na stoliku piwo i sok pomarańczowy, zanim wspólnicy zdążyli odetchnąć. Wyjątkowo niefartowny interes!  westchnął smętnie, siadając. Niech ja rybią łuskąporosnę, jeśli kiedy nadziałem się na coś takiego. Czyja się wreszcie dowiem, co się tam stało?!  zirytowała się Teresa. Widziałam,jak lecieliście za nim gdzieś tam, gdzie było ciemno, i myślałam, że teraz już go chyba złapie-cie! Coście tam takiego zrobili?! My nic  odparł żałośnie Michał. To nie my.292  A kto? Capusta?! Poniekąd Capusta  wyznał niepewnie Bolek. W każdem bądz razie on wziął udziałosobiście. O Jezu. jęknął Michał nagle zzieleniały.Teresa poczuła, że za chwilę trafi ją szlag ze zdenerwowania.Usiłowała sprecyzować na-stępne pytanie, ale głos jej odmówił posłuszeństwa.Okropnym wzrokiem popatrzyła na Bolka,który wzruszył ramionami i skrzywił się z niesmakiem. No, co tu dużo gadać, faceta już nie ma  oznajmił z determinacją. Nic nie poradzę,sam się tam wepchnął.No i ten.Jak mu tam. Tygrys. wyszeptał słabiutko Michał. Ussuryjski. No właśnie.Mordę ma jak, nie przymierzając, ceber.Zwinie te ludzie, głodzą go tamchyba albo może w nerwach był, bo wrąbał tego Capustę, zanim się człowiek zdążył obej-rzeć.Teresa pomyślała, że albo zle słyszy, albo Bolek zwariował.Spojrzała na bladego Michała. To prawda. zakwilił Michał. Tygrys zeżarł Capustę.Wlazł do klatki.I ze-żarł.Po długiej chwili do Teresy dotarło.Bolek przyjrzał się jej uważnie, podniósł się bez słowai po chwili wrócił z bufetu z kieliszkami i butelką koniaku. Pani sobie trzaśnie  rzekł rozkazująco.Teresa trzasnęła sobie i odzyskała dech.293  Tego już chyba prababcia nie mogła przewidzieć. powiedziała trochę nieprzytom-nie.Bolek nalał ponownie i twarze wspólników zaczęły odzyskiwać normalne barwy.Michałzdobył się na wygłoszenie całego kompletnego zdania. Capusta uciekał przed nami i trafił do klatki z ussuryjskim tygrysem.Co mnie dziwi, totego. Tu załamał się i niepewnie dokończył:  %7łe też nawet nic nie powiedział. Kto?  warknęła dziko Teresa. Capusta czy tygrys? Nie wiem.Obaj.Bolek wziął sprawę w swoje ręce. Capusta nie zdążył  wyjaśnił. Zanim się połapał, już go nie było.A tygrys, cho-lernik, posiłkiem się zajął.Zmyślne zwierzątko, chciał wrzucić na ruszta, ile się da, zanim muprzekąskę odbierą.Teresa i Michał zgodnie i pośpiesznie wypili po kieliszku koniaku.Teresa odchrząknęłakilkakrotnie, próbując głosu. I wyście. zachrypiała  i wyście.to widzieli.? Prawie.Ja więcej.Michałek cośkolwiek mniej.Pózniej nadleciał.W każdym bądz razieśmierć miał lekką, świeć, Panie, nad jego duszą, bo najsampierw ten tygrys odkąsił mu łeb.Dopiero po kilku minutach można było kontynuować konwersację.Bolek zlitował się nadwspólnikami, zaniechał roztaczania barwnych wizji i zmienił nieco zeznania.294  Dobra już, dobra  rzekł ugodowo. Tak faktycznie mówiąc, to on tam zeżarł niewie-le, bo zaraz ludzie się pokazali, tyle że kark mu skręcił w trymiga.Jedno pewne.Nic się jużwięcej od nich nie dowiemy, bo ani Capusta słowa nie powie, ani tygrys. Jak to się w ogóle stało?  spytała wytrącona z równowagi Teresa. Dlaczego on tamposzedł do tego tygrysa? Oszalał czy co? Uciekał przed nami. zaczął Michał, ale Bolek mu przerwał. Właśnie że nie całkiem przed nami.Znaczy owszem, przed nami to się chował po roz-maitych kątach, co i raz to przykucał, a i tak nie wiem, gdzieś ty się podział, koleś, boś mi sięzmył z oczu. Dookoła  westchnął Michał. Obleciałem to dookoła. Dookoła? To ci nawet dobrze wyszło.A już myślałem, że nawieje, bo skoczył tam,gdzieśmy potem wyszli.To jest takie miejsce do wywalania tego, no.gnoju.I śmieci.Co-dziennie wywożą, ale pózno w nocy.Myślałem, że przeleci i wpadnie gdzie między ludzi,i nawet mnie zdziwiło, jak zawrócił i poleciał do klatek.Teresa wydała z siebie okropny jęk i gwałtownie chwyciła kieliszek.W butelce koniakuzostała już ledwo jedna czwarta zawartości. Mnie zobaczył.! Spojrzał na mnie.! Zobaczył mnie i zawrócił.! Niech się szanowna pani tak okropnie nie przejmuje  rzekł Bolek ze współczuciem. To już ganc pomada, co on tam zobaczył.I w ogóle ja bym szanownej pani nie radził tegotak reklamować, bo się ludzie będą natrząsać, że nieboszczyk wolał tygrysa niż panią.295 Teresie natychmiast przyszły na myśl obie starsze siostry i wydała jęk jeszcze rozpaczliw-szy.Michał stanowczo poparł zdanie Bolka.Bolek rozlał do kieliszków resztę koniaku. Przeznaczenie to było, nic innego  zawyrokował smutnie. Widać ten tygrys był muod urodzenia pisany, bo żeby nie w żadnej dzikiej puszczy, tylko w środku miasta człowiekazeżarł tygrys, to jest rzadka rzecz.Przepadło, cześć pieśni.Niewąski rejwach tam się terazodbywa, bo ta klatka powinna być zamknięta na klucz.A nie była. A w ogóle z tych krzyków wynikało, że ten tygrys powinien być na arenie  przypo-mniał Michał. Nie wiadomo, dlaczego nie był. Tego to ja się jutro dowiem, bo mam tam swoje chody.Capusta chciał chyba przeleciećprzez te klatki na durch, ale cośkolwiek zle trafił.Z jednej strony ja byłem, z drugiej tyś leciał,jak tam właził, to było pusto, ale zaraz i tygrys się pokazał, no i swoją robotę odwalił.Ja bymtam na waszym miejscu tak bardzo nie rozpaczał.Mniej więcej po następnym kwadransie Teresa i Michał pogodzili się z sytuacją.Bolekbystrym okiem ocenił stan psychiczny wspólników, odetchnął z wyrazną ulgą i oznajmił, żejego zdaniem mogą na nowo przystąpić do interesów.Capustę mają z głowy definitywnie,tygrys się słowem nie odezwie, ale on tu coś ma. Co masz?  zainteresował się Michał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •