[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A gdy nareszcie nadszedł wtorek, ważność tej obcej dziewczyny stała się dla mnie przerażająco jasna.Myślałem tylko o niej, wszys­tkiego od niej oczekiwałem, byłem gotów poświęcić jej wszystko i wszystko złożyć u jej stóp, choć zupełnie nie byłem w niej zakochany.Ale wystarczyło, że wyobraziłem sobie, iż nie zechce przyjść lub zapomni o naszym spotka­niu, aby się przekonać, co by się ze mną działo; wtedy świat stałby się znów pusty, dni byłyby szare i bezwartoś­ciowe, otoczyłaby mnie znowu przeraźliwa cisza i martwo­ta i nie byłoby innego wyjścia z tego milczącego piekła, jak - brzytwa.A brzytwa w ciągu tych kilku dni wcale nie stała mi się przyjemniejsza, nie straciła nic ze swej okropności.To właśnie było najohydniejsze: odczuwałem głęboki, duszący strach przed ciosem we własne gardło, bałem się umierania z tą samą dziką, upartą, broniącą się i opierającą siłą, jak gdybym był najzdrowszym człowiekiem, a moje życie było rajem.Uświadamiałem sobie mój stan z pełną, bezwzględną wyrazistością i doszedłem do przekonania, że nieznośne napięcie między niemożnością życia a niemo­żnością umierania było tym, co nieznajomą, uroczą tancereczkę z “Czarnego Orła” uczyniło dla mnie tak ważną.Była małym okienkiem, maleńkim jasnym otworem w mo­jej ciemnej jaskini strachu.Była wybawieniem, drogą na wolność.Ona musi nauczyć mnie żyć albo umierać, ona musi swoją mocną, kształtną dłonią dotknąć mego zdręt­wiałego serca, ażeby pod dotknięciem życie albo rozkwit­ło, albo zmieniło się w popiół.Skąd czerpała siły, skąd płynęła ta magia, z jakich tajemniczych powodów stała się dla mnie tak ważna, nad tym nie mogłem się zastanawiać, było mi to zresztą obojętne; nie zależało mi na tym, żeby to wiedzieć.Nie zależało mi już absolutnie na żadnej wiedzy, na rozumieniu spraw, tym właśnie byłem przesy­cony, na tym właśnie zasadzała się moja najbardziej dotkli­wa i najbardziej szydercza męka i hańba, że tak dokładnie widziałem mój stan i że tak wyraźnie uświadamiałem go sobie.Widziałem przed sobą tego potwora, to bydlę - wilka stepowego - jak muchę w sieci i przyglądałem się, jak jego przeznaczenie zmierzało do rozstrzygnięcia, jak zaplątany i bezbronny wisiał w sieci i niby pająk gotował się do ciosu, a dłoń niosąca ratunek zdawała się być również w pobliżu.Mógłbym na temat związków i przy­czyn mego cierpienia, choroby mojej duszy, mego za­czarowania i neurozy, powiedzieć mnóstwo mądrych i wnikliwych rzeczy, mechanika tego wszystkiego była dla mnie przejrzysta.Ale nie brak mi było ani wiedzy, ani zrozumienia i nie za tym tak rozpaczliwie tęskniłem, lecz za przeżyciem, rozstrzygnięciem, uderzeniem i skokiem.Choć w ciągu tych paru dni czekania ani przez chwilę nie wątpiłem, że moja przyjaciółka dotrzyma słowa, jednak ostatniego dnia byłem bardzo zdenerwowany i niepewny; jeszcze nigdy w życiu nie czekałem żadnego dnia z taką niecierpliwością.A gdy napięcie i niecierpliwość stały się prawie nie do zniesienia, to jednak były zarazem cudownie błogie: niewyobrażalnie piękne i nowe było to uczucie dla mnie, otrzeźwionego, gdyż od dłuższego czasu na nic już nie czekałem, na nic się nie cieszyłem - cudownie było przez cały ten dzień biegać z niepokojem, tęsknotą i gorączkowym oczekiwaniem, układać sobie z góry spotkanie, rozmowy, przeżycia tego wieczoru, golić się i ubierać na tę okazję, wkładać ze szczególną starannością świeżą koszulę, nowy krawat i nowe sznurowadła.Niech ta mądra i tajemnicza dziewczyna będzie sobie, kim chce, wszystko jedno, jakim sposobem związała się ze mną, było mi to obojętne; zjawiła się, zdarzył się cud, że jeszcze znalazłem człowieka i nowe zainteresowanie życiem! Ważne było tylko to, że sprawa posuwa się naprzód, że poddawałem się temu urokowi, że szedłem za tą gwiazdą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •