[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-O co cię oskarża?-Chcę od niego odejść, a on się nie zgadza.-Odejść?-W tym roku zebrałem ze swojego ogrodu trzy razy więcej warzyw, niż mi wyznaczono.Mogę więc już pracować na swoim.-Masz prawo.-Kadasz twierdzi, że nie.-Opisz mi swoje poletko, Kani.Naczelny lekarz przyjął Neferet w cienistym parku, otaczającym jego wspaniałą willę.Siedział pod kwitnącą akacją i popijał chłodne, lekkie różowe wino.Jeden ze sług go wachlował.-Piękna Neferet, jakże mi miło, że cię widzę.Młoda kobieta była nienagannie ubrana, na głowie miała krótką, tradycyjną peruczkę.-Jesteś dziś bardzo poważna -zauważył Nebamon.-Ta suknia jest już chyba niemodna.-Oderwałeś mnie od zajęć w pracowni.Mogę poznać przyczynę tego wezwania?Nebamon odprawił sługę.Pewny swego uroku i przeświadczony, że piękno ogrodu oczaruje Neferet, postanowił dać jej ostatnią szansę.-Nie bardzo mnie lubisz.-Czekam na odpowiedź.-Porozkoszuj się tym wspaniałym dniem, tym znakomitym winem i tym rajem, w którym jesteśmy.Jesteś piękna i pojętna, a do medycyny talentu masz więcej iliż nasi najwyżej utytułowani lekarze.Nie posiadasz jednak ani majątku, ani doświadczenia.Jeśli ci nie pomogę, czeka cię nędzne życie gdzieś na wsi.Początkowo mężny duch pomoże ci wszystko znosić, potem, gdy staniesz się już dojrzałą kobietą, pożałujesz tej urojonej uczciwości.Kariery nie buduje się na ideałach, Neferet.Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach i wpatrywała się w sadzawkę, gdzie wśród lotosów baraszkowały kaczki.-I mnie pokochasz, i moje postępowanie polubisz.-Twoje ambicje są mi obce, panie.-Jesteś godna stanowiska małżonki naczelnego lekarza dworu.-Nie łudź się.-Dobrze znam kobiety.-Jesteś tego tak pewien?Uwodzicielski uśmiech zamarł na ustach Nebamona.-Czyżbyś zapomniała, że tylko ode mnie zależy twoja przyszłość?-Moja przyszłość jest w rękach bogów, a nie w twoich.Nebamon wstał.Wyglądał groźnie.-Daj spokój bogom i pomyśl o mnie.-Nie licz na to.-Ostrzegam cię po raz ostatni!-Czy mogę już wrócić do pracowni?-Według sprawozdań, które właśnie otrzymałem, twoja znajomość farmakologii jest mocno niewystarczająca.Neferet nie dała się zbić z tropu.Skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała w twarz swemu oskarżycielowi.-Dobrze wiesz, że to nieprawda.-Sprawozdania są jednoznaczne.-A kto je sporządził?-Farmaceuci, którym zależy na miejscu pracy i którzy za swoją czujność zasłużą sobie na awans.Nie potrafisz przygotować złożonych leków, nie mam więc prawa włączyć cię do grona specjalistów.Myślę, że wiesz, co to znaczy.To niemożność wejścia na wyższy szczebel w hierarchii lekarzy.Będziesz stała w miejscu, pozbawiona najlepszych leków, bo pracownie podlegają mnie, a dostęp do nich będziesz miała zamknięty.-Wydajesz przez to wyrok na chorych.-Chorych oddasz kolegom lepiej niż ty wykształconym.A gdy już nędza za mocno cię przyciśnie, przyczołgasz się do moich stóp.Pazer stał przed willą Kadasza i rozmawiał z odźwiernym, gdy z lektyki wysiadł Denes.-Ból zębów? -zapytał sędziego.-Tylko formalność prawna.-Tym lepiej dla ciebie.Ja cierpię, bo mi się ząb rozchwiał.Czyżby Kadasz miał jakieś kłopoty?-Drobiazg wymagający uregulowania.Czerwonoręki dentysta przywitał się z klientami.-Od kogo zaczynamy?-Denes przychodzi jako pacjent, a ja po to, żeby załatwić sprawę Kaniego.-Mojego ogrodnika?-Już nie twojego.Jego praca daje mu prawo do niezależności.-Brednie! Pracuje i będzie pracował u mnie.-Przystaw swą pieczęć na tym dokumencie.-Nie przystawię! -Kadaszowi łamał się głos.-W takim razie wszczynam sprawę przeciwko tobie.Wmieszał się Denes:-Szkoda nerwów.Zwolnij tego ogrodnika, Kadaszu, dam ci innego.-Chodzi mi o zasadę -protestował dentysta.-Lepsza dobra ugoda niż zły proces.Zapomnij o tym Kanim.Kadesz pogderał trochę i poszedł za radą Denesa.Letopolis, niewielka osada w Delcie, było otoczone polami zbóż.Tutejsze kolegium kapłańskie zgłębiało tajemnice boga Horusa -sokoła o skrzydłach tak wielkich, że ogarniały cały świat.Neferet przyjął sam przełożony, przyjaciel Branira, i dziewczyna nie ukrywała przed nim, że skreślono ją ze spisu lekarzy urzędowych.Dostojnik wprowadził ją pod sklepienie, gdzie stał posąg Anubisa, boga o ludzkim ciele i głowie szakala, który nauczył kiedyś człowieka sztuki mumifikowania i otwierał przed duszami sprawiedliwych bramy tam- tego świata.Bezwładne zwłoki przemieniał w pełne światła ciała.Neferet obeszła posąg.Na tylnej kolumnie wyryty był hieroglifami długi tekst -prawdziwy traktat medyczny o leczeniu chorób zakaźnych i oczyszczaniu limfy.Wbiła go sobie w pamięć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]